26 kwietnia br. zmarł prof. Tadeusz Zgółka. Był członkiem Rady Języka Polskiego od 2003 roku, w ostatnich kadencjach – członkiem Prezydium RJP i jej wiceprzewodniczącym. Łączymy się w bólu z Małżonką Profesora, prof. Haliną Zgółkową, ich dziećmi i społecznością akademicką Poznania. Będzie nam Go bardzo brakowało.
Jego nazwisko, w którym On sam z właściwym sobie, czasem nieco ironicznym humorem, widział zdrobnienie, nie pasowało do Niego: był wielką postacią, na wiele sposobów. Był językoznawcą z potężnym dorobkiem naukowym, z wielkim wkładem w teorię języka, a także z autorytetem u tych Polaków, którzy szukali u Niego rozwiązań językowych dylematów. Jednocześnie, co rzadkie, zajmował się organizacją dydaktyki języka, co traktował jako posłannictwo.
Wielkie słowa do niego pasowały: swoją pracę traktował niezwykle serio. Wypromował wielu uczniów, którzy widzieli w Nim prawdziwego naukowego patrona i spolegliwego opiekuna. Był odpowiedzialny za słowo, zarówno w tekstach naukowych i popularnonaukowych, jak i w wypowiedziach. Kiedy zabierał głos w dyskusji, zazwyczaj w drugiej jej części lub pod jej koniec, mówił to, co ważne i co okazywało się wiążące. Bo też i zawsze było poparte przemyśleniami, wiedzą i dobrym rozpoznaniem stanu rzeczy. A Jego zaangażowanie w naukowe przedsięwzięcia i inicjatywy, które popularyzowały wiedzę o języku, jest nie do przecenienia – i nie do zastąpienia. Takim też jest dla Rady Języka Polskiego Jego wieloletni udział w jej pracach.
Dla swojej uczelni, dla Poznania, dla Wielkopolski był osobą emblematyczną. Dla całej Polski – jedną z najważniejszych językoznawczych instytucji. Dla Polaków poza granicami – kontaktem z ojczyzną. Był wreszcie uczonym na skalę międzynarodową, co potwierdzają honory zagranicznych uczelni.
Był przy tym człowiekiem życzliwym, doceniającym ludzkie zasługi i wyrozumiałym dla ludzkich przywar. Nieraz dawał dowody prawdziwej koleżeńskiej przyjaźni, potrafił pomóc w trudnych sytuacjach i cieszył się sukcesami innych. I był też człowiekiem radosnym, z którym każde spotkanie było ważne, ciekawe i – co niezwykle ważne – także radosne. Cieszyłem się, gdy Go widziałem i mogłem z Nim zamienić choć kilka zdań, zawsze z korzyścią dla siebie. W trudnych czasach pandemii kontakt z Nim, choćby tylko telefoniczny, był dla mnie rzetelnym dowodem na istnienie pozawirusowego, prawdziwego i nieprzemijającego świata.
Był humanistą we wszystkich rozumieniach tego słowa. Potrafił też smakować życie i sam dodawał mu smaku.
Nasze optymistyczne poczucie sprawiedliwości życiowej karmi się dobrymi przykładami. Takim przykładem było dla mnie Małżeństwo Profesorostwa Zgółków i cała Rodzina Tadeusza. To bardzo dobrze, że miał taką rodzinę.
To bardzo źle, że umarł.
Jerzy Bralczyk