1. Temat „etyka słowa”, włączony do programu naszego Kongresu Języka Polskiego, wpisuje się w serię podobnych tematów, podejmowanych coraz częściej w środowisku ludzi nauki1, mediów2, polityków3, by nie wspomnieć już o tradycyjnie z tymi problemami borykających się filozofach i teologach. Zainteresowanie to wynika z rosnącej roli słowa w działalności społecznej i z pojawiających się przy tym nadużyć. Wyrazem zaniepokojenia stanem dyskursu publicznego była konferencja Retoryka i etyka w roku 20074 i powołanie w roku 2008 Stowarzyszenia Etyki Słowa5.
Problematyka etyki słowa wykracza poza kwestie ortograficzne i gramatyczne, także leksykalne – tradycyjnie podejmowane przez Radę Języka Polskiego – w kierunku praktyki komunikacyjnej. Ustawa o języku polskim z roku 1999 nakłada na Radę Języka Polskiego obowiązek opiniowania sposobu używania języka polskiego w ogóle, a w szczególności („w drodze uchwały”), „używania języka polskiego w działalności publicznej”6. Oznacza to wyjście na szerszy teren dyskursu. Przyjmuję więc rozumienie przez etykę słowa etyki mowy, tj. etyki komunikacji językowej, etyki dyskursu.
Zaszczytne zaproszenie Pana Przewodniczącego RJP do przygotowania referatu przyjąłem też z pewnego powodu osobistego, bo kiedy przed niemal 20 laty redagowałem tom Współczesny język polski do Encyklopedii kultury polskiej XX wieku, nie zaplanowałem osobnego rozdziału na temat etyki słowa. Na szczęście w rozdziale Kultura języka, autorstwa profesorów Andrzeja Markowskiego i Jadwigi Puzyniny problem etyki mowy został wprowadzony i krótko omówiony7. Uczyniła to profesor Puzynina, promotorka problematyki aksjologicznej w lingwistyce polskiej, która też sformułowała postulat (jak to określiła) „właściwego kontaktu językowego” respektującego „zasadę szanowania godności ludzkiej partnera kontaktu językowego”, podkreślając, że „w tym punkcie kultura języka styka się z etyką słowa (czy też, jak to określają lingwiści niemieccy, moralnością komunikacyjną)”. W myśl tak rozumianej kultury języka za niewłaściwe, tj. dewiacyjne, uznała „akty mowy nieszczere […] oraz akty językowe formułowane w sposób narzucający poglądy, zastraszające odbiorcę, wulgarne, szydercze itp.” [Markowski, Puzynina 1993, 56].
Postulaty objęcia tradycyjną „kulturą słowa” także etyki słowa (mowy, komunikacji językowej) zostały podtrzymane na Forum Kultury Słowa we Wrocławiu w roku 1995 w programowym referacie prof. Jadwigi Puzyniny napisanym wspólnie z prof. Anną Pajdzińską. Autorki wyszły od Grice’owskich zasad kooperacji, współpracy partnerów rozmowy: informować w ilości stosownej do celu; podawać informacje prawdziwe; mówić na temat; mówić jasno i zrozumiale – i odwołały się z jednej strony do argumentów pragmatycznych, do warunków skuteczności porozumiewania się, a z drugiej – do dwojakiego rodzaju argumentów aksjologicznych, do koncepcji praw człowieka, godności człowieka, potrzeby szacunku dla partnera, i wartości prawdy8. Akcentowały też, że język i zawarty w nim obraz świata jest sam sobie wartością kulturową i społeczną, jako czynnik podtrzymujący poczucie przynależności narodowej.
Temat etyki słowa od tego czasu stopniowo wchodzi coraz szerzej – choć nie bez oporów – do obiegu dydaktycznego i społecznego: poświęcono mu osobne (krótkie) hasło w Nowym słowniku poprawnej polszczyzny (1999) i w akademickim podręczniku Kultura języka polskiego Andrzeja Markowskiego 9, w formie osobnego przedmiotu „etyka słowa” wprowadzono do programu studiów polonistycznych w Uniwersytecie Szczecińskim (jako przedmiot do wyboru), a „etyka komunikacji językowej” znalazła się w roku 2004 na liście tematów proponowanych uczestnikom Olimpiady Literatury i Języka Polskiego.
2. W swoim wystąpieniu Puzynina i Pajdzińska sformułowały też (za Brownem i Levinsonem) osiem „podstawowych zasad etyki słowa”, wiążąc je z ogólnym „ideałem dobra indywidualnego i zbiorowego”. Zasady te przedstawiły w dwóch wersjach, „na nie” i „na tak”. Przypomnę je, bo stanowią dobry punkt wyjścia rozważań na temat aksjologicznych podstaw etyki mowy, o których zechcę w kolejności mówić.
Wersja „na nie”:
„1/ jako nadawca:
-
nie krzywdzić drugiego człowieka ani też grup społecznych słowem wrogim, poniżającym, raniącym;
-
nie okłamywać innych, nie manipulować nimi za pomocą półprawd, pochlebstwa, demagogii, szantażu;
2/ jako odbiorca:
-
nie zrywać dialogu, nie zamykać się na słowo innych, nie przyjmować go z góry powziętymi uprzedzeniami;
-
jednocześnie jednak nie być naiwnym w odbiorze komunikatów, zdawać sobie sprawę z możliwości okłamywania i manipulacji.
Zasady „na tak” to:
1/ jako nadawca:
-
mówić tak, by partnerzy czuli się bezpiecznie i mieli świadomość akceptacji;
-
mówić to, co się uważa za prawdę, chyba że przemilczenie lub nawet kłamstwo są uzasadnione dobrem innych;
-
mówić tak, by nie utrudniać partnerowi rozumienia i nie denerwować go brakiem poprawności lub snobizmem językowym;
2/ jako odbiorca:
-
wysłuchiwać innych z dobrą wolą, choć bez naiwności, starając sie rozumieć ich racje” [Puzynina, Pajdzińska 1996, s. 42].
Presuponowane w tych zasadach wartości wspólnotowe to:
-
życzliwość (może nawet miłość) wobec drugiego;
-
potrzeba kontaktu i otwarcia na drugiego;
-
szczerość i szacunek dla prawdy;
-
krytycyzm wobec wypowiedzi innych;
-
zrozumiałość i naturalność mówienia;
-
skupienie uwagi, gotowość słuchania innych.
Autorki potraktowały te wartości jako niekwestionowalne, „prototypowe dla kultury euro-atlantyckiej”, dodając w toku dalszego wywodu jeszcze uczciwość w działaniach społecznych, szacunek dla inności i dla partnera rozmowy, gotowość działania dla wspólnego dobra i współpracy itd.
Jednak ta wersja zasad nie uzyskała takiego rezonansu, na jaki niewątpliwie zasługiwała. Dlaczego? Sądzę, że jedną z barier była dość abstrakcyjna podstawa aksjologiczna, nierespektująca w należytym stopniu myślenia i doświadczenia potocznego10, tego, co jest faktycznie utrwalone i na różny sposób obecne w najszerszym społecznym obiegu. Prace nad zasadami etyki słowa, nad warunkami i zakresem ich stosowania, jeśli nie mają pozostać zapisem „pobożnych życzeń”, powinny w szerszym stopniu uwzględniać doświadczenie potoczne, tj. poczucie tego, co w językowym porozumiewaniu się jest dobre, a co nie. Jest to pytanie o społecznie akceptowany wzorzec komunikacji językowej. Zakładam, że taki istnieje, nawet jeśli nie zawsze jest w praktyce respektowany, a niekiedy nawet ostentacyjnie łamany.
3. Zacznijmy od pytania, jakim językiem posługują się dziś Polacy w dyskursie publicznym? Odpowiedź nie jest zbyt optymistyczna. Wywalczona swoboda wypowiedzi, pluralizm nadawców, otwarcie się na świat i wpływy obce (głównie anglo-amerykańskie), możliwość ekspresji indywidualnych upodobań i ocen mają nie tylko dobre strony, prowadzą także do ewidentnych nadużyć w postaci zalewu wulgaryzmów, wyrażeń obraźliwych, ewidentnych kłamstw. W dyskursie publicznym – w warunkach wolności i demokracji, po przełomie roku 1989, najpierw w publicznej komunikacji zapanował „rytualny chaos” [Czyżewski i inni 1997], a z czasem niebywała brutalizacja zachowań językowych, „mowa nienawiści”11. W efekcie doszło do merytorycznego wyjałowienia dyskursu publicznego (politycznego) i utraty jego wiarygodności12.
Rozpowszechnienie Internetu, z jego anonimowością i powszechną dostępnością, sprawiło, że wulgarne wypowiedzi mogą rozlewać się szeroką falą w społeczeństwie. Mowa nienawiści na polskich forach internetowych osiąga rozmiary klęski ekologicznej. Dostaje się zwłaszcza osobom publicznym13 – ludziom ze świecznika, politykom, twórcom, dziennikarzom, ale nie oszczędzają się nawzajem także sami blogerzy.
Język polityki operujący słownictwem emocjonalnym i semantycznie nieprecyzyjnym, korzystający z przecieków i pełen insynuacji, nie mówiąc już o zwyczajnych kłamstwach14, uniemożliwia rzeczową dyskusję i porozumienie. Jest językiem wrogości, paraliżuje społeczny dialog. Wpływa też negatywnie na klimat społeczny i potoczne praktyki komunikacyjne. Na naszych oczach spełnia się zapowiedź Jacka Bocheńskiego sprzed lat o grożącym Polakom niebezpieczeństwie „moralnego i obyczajowego zdziczenia”15.
W zaistniałej sytuacji socjolog Marek Czyżewski sygnalizuje „potrzebę pracy pośredniczącej między spolaryzowanymi stanowiskami w sporze” i potrzebę „pośredniczącej analizy dyskursu” [Czyżewski 2010, 47]. Można mieć nadzieję, że to zadanie podejmie Rada Języka Polskiego i szersze środowisko polonistów – językoznawców m.in. skupionych w Stowarzyszeniu Etyki Słowa. Właśnie w sytuacji drastycznego naruszania norm tym silniej uświadamiamy sobie niezbędność etyki słowa rozumianej jako etyka komunikacji językowej, w pierwszej kolejności – etyka dyskursu publicznego.
4. Pytanie, do jakich wartości uznawanych najszerzej przez Polaków może się odwołać etyka słowa?
Teoretyczne przesłanki na rzecz etyki słowa znajdujemy we współczesnej teorii aktów mowy. Wiemy dzięki studiom Bronisława Malinowskiego, Johna Austina, Luckmanna i Begera – że język jest działaniem; że ma moc kreatywną, jego użycie stwarza sytuacje społeczne, i dlatego za wypowiadanie słów ponosi się odpowiedzialność podobną jak za działanie. Procesy sądowe o zniesławienie są jedną z form przeciwdziałania „zdziczeniu”.
Wulgaryzacja, agresja językowa, manipulacja w reklamie, insynuacja w języku polityków – mają swoje głębsze źródło w sferze aksjologicznej, w kryzysie systemu wartości. Wartości są fundamentem, na którym wspierają się zasady językowego obcowania, etyka mowy.
5. Samo słowo etyka – spokrewnione z etosem16 – ma w języku polskim dwa znaczenia. Po pierwsze znaczy tyle, co ‘zbiór norm określających, co dobre, a co złe w postępowaniu ludzi’17, po drugie – tyle co ‘nauka badająca i ustalająca takie normy’ [Bańko 2000]. Odróżnienie tych dwóch znaczeń słowa jest istotne dlatego, że o ile rzeczywista praktyka jest poniekąd spontaniczna, oparta na niepisanej umowie, zwyczaju, to kodyfikacja należy już do sfery refleksji, negocjacji, i jest obciążona ryzykiem błędu. Jako zwyczaj kulturowy etyka istnieje zawsze i wszędzie, a etyka słowa – wszędzie tam, gdzie człowiek posługuje się mową i wytwarza kulturowe scenariusze zachowań18. Należą tu akty grzeczności, scenariusze powitań i „odwitań”, utarte sposoby nawiązywania, podtrzymywania i zamykania kontaktu, reagowania na cudze pozdrowienia, zaproszenia, prośby, słowa krytyki itd., wszystko, co się mieści w ramach tzw. „dobrego zwyczaju”. Niektóre zwyczaje mogą być praktykowane półświadomie lub nawet nieświadomie19.
W momencie, kiedy etykę potoczną poddajemy normalizacji i kodyfikacji, odwołujemy się do tego, co jest dla mówiących cenne, ważne, wkraczamy w skomplikowany świat wartości, a ten jest domeną wyborów i permanentnych sporów. Postulowanie zasad etyki słowa wymaga rozpoznania społecznie uznanych (co nie znaczy powszechnie praktykowanych) wartości, ich sposobu rozumienia i hierarchii.
Cytowane wcześniej autorki, formułując „zasady etyki słowa” przywołały wartości „prototypowe dla kultury euro-atlantyckiej”. Powstaje pytanie, czy istnieje dziś kanon wartości powszechnie uznanych? Co się na niego składa? Jak do niego dotrzeć?20
6. Szukając podstaw aksjologicznych dla etyki słowa na drodze empirycznej, możemy postępować trzema drogami:
-
sięgnąć do ważnych tekstów kultury, np. wiążących dokumentów prawnych o najwyższej randze;
-
odwołać się do opinii społecznej;
-
oprzeć się na danych samego języka i rekonstruować „językowy obraz wartości”.
Zatrzymajmy się przy każdej z tych dróg – zaczynając od ostatniej.
Dla językoznawcy pierwszym źródłem wiedzy o wartościach danego społeczeństwa i narodu – jest jego język. Język nie tylko sam jest obiektem wartościowania (piękny, giętki, wulgarny, prostacki…), jest nie tylko narzędziem wartościowania (ktoś mówi, wrzeszczy, bluzga, bełkocze…), ale jest też źródłem informacji o wartościach. Możemy za przykładem autorki książki Jolanty Maćkiewicz Słowo o słowie. Potoczna wiedza o języku [1999] i Nadieżdy Arutiunowej Jazyk o jazykie [2000] szukać wyrażeń, które opisują typowe zachowania językowe i wartościują je jako dobre lub złe. Możemy – nawiązując do założeń lingwistyki antropologiczno-kulturowej – rekonstruować językowy obraz mówienia i kulturowy wzorzec komunikacji. Metodologia badań językowego obrazu świata preferuje pod tym względem słownictwo i frazeologię, które są najdobitniejszym klasyfikatorem doświadczeń społecznych. Odnaleźć w nich można informacje o społecznie akceptowanych scenariuszach zachowań komunikacyjnych, o wzorcach językowych.
7. Jeśli uwzględnić ilość wyrażeń i ich nacechowanie ekspresywne, znajdziemy w nazwach mówienia (verba dicendi) i nazwach sytuacji mownych polszczyzny współczesnej21 dowody szczególnego uwrażliwienia Polaków na kilka istotnych aspektów mówienia22. Ta wiedza to narzędzie szczególnie przydatne dla tych, którzy chcą praktykować kulturę słowa, uczyć jej.
(1) W nazwach mówienia z zasady silnie jest eksponowany aspekt intencjonalny: informować, polecić, prosić, radzić, zapraszać, ostrzegać; chwalić, krytykować, oskarżać; złorzeczyć, psioczyć, narzekać, gderać, zrzędzić, biadolić itp. Słownik tego typu wyrażeń jest bogaty, obejmuje kilkaset jednostek. Intencja jest istotnym wyznacznikiem gatunku mowy, jej rozpoznanie stanowi klucz do interpretacji przekazu.
(2) W obiegowych konceptualizacjach zachowań werbalnych jesteśmy wyczuleni na prawdziwość lub nieprawdziwość przekazu. Jednak potoczne mówienie i myślenie jest w tej ważnej kwestii dalekie od stosowania sztywnej logiki dwuwartościowej (prawda vs fałsz), operuje się raczej skalą prawdopodobieństwa, różnicuje postawy, modalności, gatunki mowy i sytuacje, brana jest pod uwagę intencja mówienia serio, żartem czy półżartem, w konwencji sprawozdawczej czy perswazyjnej. Świadczą o tym wyrażenia, które niuansują wypowiedzi z punktu widzenia ich prawdziwości, a w przypadku niezgodności z faktami nie przypisują nadawcy od razu złych intencji, bo może on – być może mimowolnie – rozmijać się z prawdą, być w błędzie, mylić się (niekiedy z ironicznym komentarzem: delikatnie mówiąc). Inaczej – krytycznie, ale z wyrozumiałością i nawet odrobiną sympatii, jest oceniane bujanie w obłokach, żart, koloryzowanie, ubarwianie, mistyfikacja, fantazjowanie – dla efektów retorycznych. Ale już zdecydowanie gorzej ocenia się, kiedy ktoś bajeruje, mataczy, plotkuje (na czyjąś szkodę), pomawia kogoś o coś czy insynuuje. W przypadkach mówienia oczywistej nieprawdy – kiedy rozmówca tej prawdy ma prawo oczekiwać – nie stroni się od ocen jednoznacznie krytycznych, mówi się, że ktoś przekręca cudze słowa, po prostu – cygani, zmyśla, blaguje, kłamie, łże, z wzmacniającymi efekt dodatkami: kłamie bezczelnie, łże jak pies. Dla wzmocnienia efektu sięga się po obrazowe metafory, mówiąc np. że ktoś coś sobie wyssał z palca. Są też wyrażenia pochwalające bezpardonowe mówienie prawdy, kiedy ktoś nie owija w bawełnę, mówi bez ogródek, rąbie prawdę w oczy, prosto z mostu.
(3) Postulatem potocznej etyki słowa jest zauważanie rozmówcy, traktowanie go jak partnera. Brak nastawienia na kontakt piętnują takie frazeologizmy, jak mówić do ściany, do lampy, rzucać słowa na wiatr; rzucać grochem o ścianę – stosowane wtedy, gdy adresat wypowiedzi nie słucha nadawcy, lekceważy go. Z kolei brak szacunku nadawcy dla rozmówcy – i ogólniej: uczestników komunikacji, także dalszych, niebędących bezpośrednimi adresatami – napastliwość – piętnuje się słowami rugać kogoś, wymyślać komuś, dokładać komuś, jeździć po kimś jak po burym psie, używać sobie na kimś, a wobec osób trzecich też oblewać kogoś pomyjami, nie zostawiać na kimś suchej nitki, pomawiać kogoś, oczerniać kogoś, szkalować kogoś, szczekać na kogoś, szczekać jak pies; szczekacz ‘o kimś, kto mówi dużo, głośno, w sposób zaczepny, napastliwy’, szczekaczka ‘kobieta gadatliwa, krzykliwa, skłonna do kłótni i plotkowania’. Tej właśnie sfery interpersonalnej i interakcyjnej, kiedy w grę wchodzi godność drugiej osoby, w największym stopniu dotyczą postulaty etyki mowy. Wrócimy do tego w zakończeniu.
(4) Treści komunikatu dotyczą takie wyrażenia, jak pustosłowie, wielosłowie, mowa trawa, lanie wody, młócenie słomy, pieprzenie w bambus, gadanie co ślina na język przyniesie. Podobne konotacje mają wyrażenia gadka-szmatka, gadanina, czcza gadanina, gadulstwo, gaduła.
(5) Wyjątkowo duże jest wyczulenie na ogólną sprawność językową. Dobrze odbieramy mówienie ze swadą, wypowiedzi potoczyste, płynne. Źle odbieramy, kiedy ktoś mówi niewyraźnie i niedbale, niezgodnie z normą, niezrozumiale, lekceważąco. Kiedy komuś plącze się język, komuś język kołkiem staje, kiedy ktoś kaleczy język (jakże wymowna jest ta metafora, przypisująca językowi cechy żywego organizmu). Ale godne uwagi jest to, że w przypadku osób cieszących się autorytetem i obdarzanych zaufaniem społecznym, gotowi jesteśmy tolerować ich językowe niedoskonałości i potknięcia, jeśli te niedostatki są rekompensowane wagą wypowiadanych słów. Bywa wtedy tak, że nieporadność mówcy jest odbierana jako oznaka szczerości i spontaniczności, której przeciwieństwem jest czytanie z kartki gotowego tekstu.
(5a) Zwracamy baczną uwagę na czysto fonetyczny aspekt mowy, na wyrazistość artykulacyjną, jak świadczą o tym liczne wyrażenia: mamrotać, mruczeć, bełkotać, seplenić, szadzić, fraz. mieć kluski w gębie23.
(5b) Krytycznie wartościowane jest zbyt szybkie tempo mówienia, które zwykle nie jest nastawione na przekazanie jakichś rzeczywistych informacji, jest treściowo ubogie, puste, bez zastanowienia: trzepać, pytlować, mleć; trajkotać, klekotać, paplać; chlapać językiem/jęzorem, mówić jak katarynka; trajkotać jak przekupka, trzaskać dziobem. W nazwach szybkiego mówienia jest równocześnie zawarta sugestia, że treść wypowiedzi ma wątpliwą wartość intelektualną, powstająca wskutek tego sytuacja nie daje współrozmówcy szansy na dialog. Zbyt wolne mówienie ma określenia: cedzić przez zęby, mówić rozwlekle, ględzić. Skąpe i niewyraźne mówienie określa wyraz bąkać. Małomówny człowiek to mruk, milczek. Jeśli wolne mówienie wydłuża komunikację ponad pewną akceptowalną granicę, jest odbierane jako rozwlekłe, mówi się, że ktoś marudzi, międli, smęci, truje, leje wodę, rozwodzi się nad czymś, uprawia słowolejstwo.
Szybkie lub wolne mówienie (tempo mówienia) jest łączone z ilością słów i zawartych w nich informacji, także z atrakcyjnością (stopniem nowości) tych informacji, stąd nazwy mówienia odnoszą się zwykle do kilku aspektów równocześnie. Na przykład truć to ‘mówić, zwykle długo i rozwlekle, o rzeczach oczywistych, zamęczać kogoś wielokrotnym powtarzaniem czegoś; a także narzekać na kogoś, na coś, ględzić, gderać, zrzędzić’ (USJP); podobnie wieloaspektowe są wyrażenia bełkotać ‘mówić niewyraźnie, niezrozumiale; wyrażać się w sposób zawiły’, trajkotać ‘mówić szybko, dużo i beztreściwie’; jazgotać, wrzeszczeć, gębować oznaczają nie tylko sposoby fonicznej realizacji mowy, ale też kodują negatywne wartościowanie intencji mówiącego.
(5c) Negatywnie jest odbierane mówienie bardzo/zbyt głośne: ktoś, kto krzyczy, jest odbierany jako ten, kto mówiąc podniesionym głosem, bardzo głośno, zdradza nadmierne emocje i nie daje innym dojść do głosu; słowo krzyk jest notowane w takich utartych połączeniach, jak (wg USJP 2000) donośny, chrapliwy, histeryczny, nieludzki, przejmujący, rozpaczliwy, straszliwy, wstrząsający; krzyk przerażenia, strachu, grozy. Negatywne konotacje mają potoczne nazwy ludzi krzykacz, krzykaczka, krzykała. Słowem krzykactwo określa się skłonność do demagogii, do głośnych wystąpień publicznych.
Głośne mówienie (zwykle interpretowane przez odbiorcę jako wyraz określonej, mało sympatycznej postawy nadawcy) jest piętnowane wyrażeniami drzeć się, drzeć się na całe gardło, na cały głos, drzeć się jak stare prześcieradło; drzeć gębę, pysk, mordę, ryja. Rozprawiać dużo i głośno to gardłować, mówić dużo i głośno – gębować.
(5d) Negatywne nazwy ma mówienie podwyższonym głosem, piskliwe: jazgotać, jazgot, jazgotliwy, a mówiącemu tak zwykle przypisuje się równocześnie kłótliwość.
(5e) Zwraca się uwagę na płynność mowy: zacinanie się, jąkanie się, jąkała niosą wartościowanie negatywne, podobnie jak dukanie ‘czytanie lub mówienie wolne i niewyraźne, nieudolne’.
8. Na podstawie bogatego zasobu nazw mówienia, które przytoczyliśmy tu w wyborze, można zrekonstruować potoczny obraz dobrego mówienia i wzorzec „dobrego komunikatora”. Obraz ten jest wieloaspektowy, dotyczy poziomu interakcyjnego, modalnościowego, treściowego i formalnego.
W świetle danych językowych „dobry komunikator” to ktoś, kto:
(1) w aspekcie interakcyjnym: dostrzega odbiorcę (adresata) i liczy się z nim jako partnerem, szanuje go, nawiązuje kontakt, umie słuchać, dialoguje;
(2) w aspekcie modalnościowym: wypowiada się z jasno rozpoznawalną intencją, tzn. jego wypowiedzi odbierane są albo jako prawdziwe, albo niepodpadające pod kryteria prawdy/fałszu (stanowiące rodzaj gry językowej, np. żartu);
(3) w aspekcie treści: komunikuje treści sensowne, znaczące; dba o zrozumiałość przekazu;
(4) w aspekcie formy – mówi starannie i wyraźnie, nie za głośno i nie za szybko, głosem „naturalnym”, płynnie; nie poraża wielością słów, ale też nie jest skąpy w słowach.
Postulaty potocznej etyki mowy nie są formułowane explicite, są ukryte w presupozycjach, skąd dają się wydobyć i jawnie wyeksplikować. Jeśli mówimy, że ktoś kogoś szkaluje, wyrażamy dezaprobatę, wychodzimy z założenia, że rozmówcy (i każdemu) należy się szacunek. Także sama forma wypowiedzi jest eksponentem pewnych wartości: Ma rację prof. Jadwiga Puzynina, podkreślając, że „uprzejmość a etyczność (i etos) to nie to samo”24, ale nie sposób odmówić racji tym, którzy twierdzą, że „Dbałość o formę językową wypowiedzi jest przejawem szacunku dla partnera dialogu” [Markowski 2005], czy że „jasność jest uprzejmością uczonego” [Markiewicz 2002]. Milcząco przyjęty system wartości leży u podłoża i etyki mowy, i wzorców komunikacji językowej.
9. Metoda badań empirycznych – sondażowe badanie opinii społecznej – nie przynosi rezultatów jednoznacznych. Porównanie wyników sondaży i raportów socjologicznych z lat 1985–2010 – dotyczących wartości cenionych i uznawanych przez Polaków, pozwoliło co prawda ustalić swego rodzaju „listę rangową”, wskazać wartości wymieniane najczęściej25, ale nie wszystkie one są w jednakowym stopniu ważne dla definiowania etyki słowa26. Wysoka pozycja wartości społecznych, takich jak wolność, odpowiedzialność, solidarność i tolerancja, koresponduje z wysoką pozycją aspektu interakcyjnego w nazwach mówienia; wysoka pozycja prawdy i uczciwości – z rangą kryterium prawdziwościowego w nazwach mówienia. Badania empiryczne wskazywały też na takie wartości, jak godność i ogólnie rozumiane dobro człowieka.
10. Wyraźną hierarchizację wartości zawierają ważne teksty kultury, w rodzaju oficjalnych dokumentów o charakterze deklaracji ideowych, których uchwalenie było z zasady poprzedzane długimi społecznymi negocjacjami, toczonymi w określonych gremiach narodowych i międzynarodowych. Nie idąc za daleko, sięgnijmy do preambuł trzech takich dokumentów z najwyższej półki – Powszechnej deklaracji praw człowieka z roku 1948, Karty praw podstawowych Unii Europejskiej z roku 2007 i Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z roku 1997. Zwróćmy uwagę na kolejność członów, bo jest ona znacząca, wyznacza pozycje wyższą lub niższą.
W Powszechnej deklaracji praw człowieka z roku 1948 pierwszy artykuł głosił, że: Wszyscy ludzie rodzą się wolni i równi pod względem swej godności i swych praw. Są oni obdarzeni rozumem i sumieniem i powinni postępować wobec innych w duchu braterstwa.
W preambule Karty praw podstawowych Unii Europejskiej z 2007 czytamy, że Świadoma swego duchowo-religijnego i moralnego dziedzictwa, Unia jest zbudowana na niepodzielnych, powszechnych wartościach godności osoby ludzkiej, wolności, równości i solidarności; opiera się na zasadach demokracji i państwa prawnego.
Preambuła do Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 2 IV 1997, której ostateczny kształt zaproponował Tadeusz Mazowiecki, wymienia i szereguje wartości jeszcze inaczej (preambuła jest bardzo długa): przyrodzona godność człowieka, prawo do wolności i obowiązek solidarności. Ale już prawda, sprawiedliwość, dobro i piękno są poprzedzone ograniczającą formułą „dla wierzących w Boga”.
Uderza zgoda między dokumentami oficjalnymi i badaniami empirycznymi, jeśli idzie o wysoką pozycję godności, wolności i solidarności/braterstwa.
Najwyższą pozycję ma godność człowieka, która jest traktowana jako podstawa innych wartości, wolności i równości. We wszystkich trzech przytoczonych preambułach zaraz na początku, po wartościach fundamentalnych wskazuje się także na wartości natury społecznej, precyzujące zasady współżycia społecznego: w dokumencie ONZ-owskim jest to „duch braterstwa”, w konstytucji polskiej –„obowiązek solidarności”, w Karcie europejskiej „solidarność”. Możemy przyjąć zatem, że godność, wolność i solidarność (która zastąpiła w Karcie europejskiej mniej nośne braterstwo, wywodzące się z rewolucyjnej tradycji fraternité) to wartości, których respektowanie zobowiązuje na gruncie etyki słowa, etyki dyskursu.
Zwraca uwagę to, że w polskim dokumencie niższą pozycję zajmuje równość. Nie jest to przypadkowe. Równość zajmuje też dość daleką pozycję w sondażach socjologicznych i jest też – jak się wydaje – dla potocznej etyki słowa w tradycji polskiej mniej ważna. Dwie normy podstawowe polskiej grzeczności językowej to – jak stwierdza Małgorzata Marcjanik – „okazywanie szacunku partnerowi (zwłaszcza osobom starszym, kobietom, przełożonym, osobom pełniącym cieszące się społecznym prestiżem funkcje), w tym umniejszanie roli nadawcy”, oraz „przejawianie zainteresowania sprawami ważnymi dla partnera” [Marcjanik 1992, 27]. Akceptacja dla tej „nierówności” w polskich zachowaniach grzecznościowych wynika z tradycji narodowej, która kształtowała się pod przemożnym wpływem kultury szlacheckiej, podkreślającej społeczne różnice.
11. W poszukiwaniu przykładu „dobrego komunikatora”. Dla kształtowania społecznej kultury słowa ważne są przykłady dobrego użycia języka, wskazywanie „mistrzów polskiej mowy”, „ambasadorów dobrej polszczyzny”. Nie brak ich wśród współczesnych poetów, pisarzy, publicystów, dziennikarzy, duchownych, a także polityków (wobec których opinia społeczna jest szczególnie krytyczna).
Poznańscy poloniści mianem odnowiciela mowy polskiej określili niedawno Jana Pawła II27, spróbujmy więc, zachowując należyty dystans, spojrzeć na niego jako na użytkownika języka i wyróżniającego się „komunikatora”. Okazuje się, że Karol Wojtyła mimo wysokiego umocowania instytucjonalnego, swoimi wypowiedziami i zachowaniami językowymi idealnie wpasował się w zrekonstruowany wyżej polski potoczny wzorzec dobrego mówienia.
Autorzy piszący w świeżo wydanym28 „papieskim” numerze tygodnika „Wprost” zwracają uwagę, że zarówno w okresie przed wyborem na papieża, jak i potem, Karol Wojtyła był otwarty na kontakt z ludźmi, traktował swoich rozmówców po partnersku; potrafił uważnie słuchać; nie dopuszczał „języka pogardy”29, mówił klarownie pod względem treści, z jawnie deklarowaną intencją (choć nie przez wszystkich Polaków w pełni akceptowaną30); był odbierany przez młodych jako „człowiek, który mówi prawdę” i „ma rację”, nawet jeśli oni „sami nie wiedzą, czy będą potrafili żyć zgodnie z zasadami etyki, jakie im przedstawił”31; mówił z doskonałą dykcją aktorską (nawet z zębowym „ł”), wyraźnie, w tempie i donośności dostosowanej do możliwości odbioru.
Na sukces komunikacyjny Karola Wojtyły złożyła się nie tylko merytoryczna waga wypowiedzi i respekt dla głoszonych przez niego uniwersalnych wartości, godności i wolności człowieka, ale też wywodząca się z szacunku dla odbiorcy – staranność w organizowaniu sfery interakcyjnej, dzięki czemu zasłużył sobie na tytuł Wielkiego Komunikatora.
Analiza tej strony papieskich przemówień i homilii32 ujawnia stosowanie kilku zabiegów retorycznych o szczególnej wadze.
Po pierwsze – przemyślane następstwo aktów mowy: w przemówieniach Jana Pawła II wygłaszanych w czasie spotkań z Polakami powtarzał się pewien scenariusz, oparty na bardzo funkcjonalnym porządku wybranych aktów mowy: witanie i pozdrowienie, wspomnienie dawniejszych kontaktów i spotkań, pouczenie z odwołaniem się do jakiegoś ważnego, kanonicznego tekstu, w kolejności potem prośba i wezwanie, na koniec podziękowanie i pożegnanie.
Po drugie – operatory kontaktu: mówiący wprowadzał liczne formuły kontaktowe: „drodzy młodzi przyjaciele”, „drodzy i szanowni panie i panowie” itp., budujące więź interpersonalną i otwierające pole dla interakcji, zachęcając do dialogu.
Wiąże się z tym regularna gra trybami czasownika, przechodzenie od oznajmień do rozkaźników, od opisu do apelu: „wracamy” – „odkryjmy”, „słyszymy” – „pójdźmy”, „wiemy” – „stańmy” itp., a także gra formami osobowymi, przechodzenie od mówienia w pierwszej osobie liczby pojedynczej – „ja” – do mówienia w imieniu grupy – „my”; stosowana forma liczby mnogiej ma przy tym wyraźną funkcję inkluzyjną, tworzy wspólnotę w duchu idei solidarności.
W parze z tymi zabiegami (jawnie perswazyjnymi, w dobrym sensie tego słowa), idzie komunikatywność przekazu, osiągana dzięki stosunkowo prostej składni i operowaniu słownictwem z poziomu podstawowego, unikaniu żargonu teologicznego (którego, jak wspominają jego studenci, nie brakowało w wykładach uniwersyteckich na KUL)33. Jako papież, w warunkach komunikacji masowej – realizował zasadę „jasność to szacunek dla odbiorcy” i semiotyczny postulat „przezroczystości znaku”. Jan Paweł II sięgał także (choć niezbyt często) po metafory, nie tylko po to, by wzmacniać retoryczny efekt wypowiedzi34.
Podsumowanie
1. Etyka słowa obejmuje nie tylko kwestie „systemowe” – ortograficzne, gramatyczne i leksykalne, lecz także pragmatyczne, dotyczące wzorców użycia języka w komunikacji społecznej, jest więc także etyką dyskursu.
2. Zasady obowiązujące w dyskursie mają podstawy aksjologiczne, są konsekwencją przyjętego w społeczności mówiących, kulturowego kanonu wartości.
3. Podstawową wartością, akceptowaną w kręgu kulturowym, do którego należymy, jest godność człowieka, jego prawo do wolności i równego uczestnictwa w życiu wspólnotowym, oraz postulat życzliwego, partnerskiego odnoszenia się nawzajem do siebie, odpowiadającego idei braterstwa/solidarności.
4. Odpowiednio do tego etyka słowa/mowy/dyskursu) – rozumiana jako zbiór zasad językowego obcowania, podlegających kodyfikacji, powinna:
w sferze interakcyjnej – respektować postulat szacunku dla partnera, gotowości słuchania i dialogowania;
w sferze poznawczej – respektować konwencje pozwalające odróżniać mówienie serio (podpadające pod kryteria prawdy/fałszu) od różnych wersji językowych gier (żartów), postulatów i hipotez, niepoddających się weryfikacjom prawdziwościowym;
w sferze formalno-językowej – respektować zalecenia wynikające z rekonstruowanego „wzorca dobrego mówienia”.
Literatura
Bańko M. (red.), 2000, Inny słownik języka polskiego, Warszawa.
Bartmiński J., 1965, Ludowe słownictwo logopedyczne, „Logopedia”, nr 5/1965, s. 66–83.
Bartmiński J., 1991, Styl potoczny jako centrum systemu stylowego języka, [w:] Synteza w stylistyce słowiańskiej, red. S. Gajda, Opole, s. 33–47.
Bartmiński J., 2008, Wartości i ich profile medialne, [w:] Ideologie w słowach i obrazach, red. I. Kamińska-Szmaj, T. Piekot, M. Poprawa, Wrocław, s. 23–29.
Boniecki A., 2006, Przykazania medialne, „Tygodnik Powszechny”, 1 IV 2006.
Czyżewski M., 1997, W stronę teorii dyskursu publicznego, [w:] Rytualny chaos. Studium dyskursu publicznego, red. M. Czyżewski, S. Kowalski, A. Piotrowski, Kraków.
Czyżewski M., 2010, „Język wrogości” oraz spór o III i IV RP w perspektywie analizy dyskursu publicznego. Wybrane rezultaty projektu badawczego oraz uwagi metodologiczne, [w:] Język IV Rzeczypospolitej, red. M. Czerwiński, P. Nowak, R. Przybylska, Lublin, s. 47–61.
Greń Z., 1990, Semantyka i składnia czasowników oznaczających akty mowy w języku polskim i czeskim, Warszawa.
Hartman J., 2011, Duch się nam zapodział, „Gazeta Wyborcza Świąteczna”, 24 IV 2011.
Klemensiewicz Z., 1966/1982, Co to jest błąd językowy?, [w:] tegoż, Składnia, stylistyka, pedagogika językowa, wybór prac red. A. Kałkowska, Warszawa, s. 780–784, [pierwodruk [w:] tenże, 1966, Pogadanki o języku, Wrocław, s. 76–80].
Kleszczowa K., 1989, Verba dicendi w historii języka polskiego. Zmiany znaczeń, Katowice.
Kozarzewska E., 1990, Czasowniki mówienia we współczesnym języku polskim. Studium semantyczno-składniowe, Warszawa.
Maćkiewicz J., 1999, Słowo o słowie. Potoczna wiedza o języku, Gdańsk.
Marcjanik M., 1992, Typologia polskich wyrażeń językowych o funkcji grzecznościowej, [w:] „Język a Kultura”, t. 6, Polska etykieta językowa, red. J Anusiewicz, M. Marcjanik, Wrocław, s. 27–31.
Markiewicz H., 2002, Dekalog badacza literatury, „Tygodnik Powszechny”, nr 47.
Markowski A., 2005, Kultura języka polskiego. Teoria. Zagadnienia leksykalne, Warszawa. Markowski A., Puzynina J., 1993, Kultura języka, [w:] Encyklopedia kultury polskiej XX wieku, t. 2, Współczesny język polski, red. J. Bartmiński, Wrocław, s. 53–72 (w wyd. III, Lublin 2010, s.49–71).
Niebrzegowska-Bartmińska S., 2010, Aksjologiczne tło demonizacji przeciwnika w kampanii wyborczej 2007 roku, [w:] Język IV Rzeczypospolitej, red. M. Czerwiński, P. Nowak, R. Przybylska, Lublin, s. 347–362.
Pacławska E., 2006, Językowy obraz mówienia. Praca magisterska napisana pod kier. J. Bartmińskiego, UMCS, s. 154 (mps).
Pajdzińska A., 1988, Związki frazeologiczne nazywające akt mowy. Semantyka i składnia, Lublin.
Puzynina J., 1997, Słowo, wartość, kultura, Lublin.
Puzynina J., 2011, Kultura słowa, Warszawa.
Puzynina J., Pajdzińska A., 1996, Etyka słowa, [w:] O zagrożeniach i bogactwie polszczyzny. Forum Kultury Słowa, Wrocław 1995, red. J. Miodek, Wrocław, s. 35–45.
Szostek A., 2007, Czy potrzebny jest Kodeks „Dobre praktyki w szkołach wyższych”?, „Nauka” 2 , s. 45–55.
1 Naukowcy dyskusję o problemach etycznych swego środowiska podjęli już w latach 80. XX wieku (zob. propozycja Kodeksu etycznego pracownika nauki, opracowana przez Jakuba Mamesa, druk w kwartalniku „Nauka Polska”, nr 3 z roku 1992), efektem ich dyskusji był „zbiór zasad i wytycznych” pt. Dobre obyczaje w nauce, wydany w roku 1994 przez Komitet Etyki w Nauce przy Prezydium PAN. W roku 2010 komitet ten przedstawił projekt powołania instytucji państwowej pod nazwą Urząd do Spraw Etyki w Nauce (USEN) i decyzją Ministra Nauki został powołany 5 II 2011 Zespół do spraw Dobrych Praktyk Akademickich. Równolegle działa społeczna Rada Etyki w Nauce (REN). W Ustawie o PAN z 30 IV 2010 jest zapis powołujący Komisję ds. etyki w nauce (jest przewodniczącym na kadencję 2011–2014 został Andrzej Zoll), która przygotowuje nowy Kodeks etyki pracownika naukowego (o związanych z tym kontrowersjach pisze m.in. Szostek 2007).
2 W roku 1995 z inicjatywy SDP została powołana Rada Etyki Mediów, zob. informacje w Wikipedii i aktualności w Internecie.
3 W Sejmie działa Komisja Etyki Poselskiej (EPS).
4 Konferencję Retoryka i etyka zorganizowała 16–18 kwietnia 2007 roku w Poznaniu Komisja Kultury Żywego Słowa Rady Języka Polskiego. Książka pod tym tytułem ukazała się w Poznaniu w roku 2009 pod red. Barbary Sobczak i Haliny Zgółkowej.
5 Przewodniczy mu prof. Elżbieta Laskowska z Uniwersytetu im. Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
6 Ustawa o języku polskim, art. 12 i 13.
7 Temat „etyki słowa” Jadwiga Puzynina podejmowała już wcześniej w swoich artykułach, potem też m.in. we współautorskim (z Anną Pajdzińską) referacie [1996] do którego nawiążę w dalszym wywodzie.
8 „Aby komunikacja międzyludzka była ‘zdrowa’, musi być respektowane prawo człowieka – zarówno nadawcy jak i odbiorcy – do braku lęku (przed ujawnieniem własnych sądów opinii, przed naruszeniem intymności aktów komunikacji, przed naruszeniem godności osobistej, przed kłamstwem, przeinaczeniem, manipulacją itd.) oraz prawo do wyboru postaw” [Puzynina, Pajdzińska 1996, s. 39].
9 Por. Markowski 2005, gdzie rozdział 12 pt. Warunki właściwego użycia języka. Nowomowa – obejmuje podrozdziały: Etyka słowa. Manipulacja językowa. Nowomowa. Rozdział 13 pt. Estetyka słowa. Brutalizacja języka publicznego. Grzeczność językowa – podrozdziały: Estetyka słowa. Wulgaryzmy w języku. Grzeczność językowa.
10 Mam na myśli potoczność w sensie przyjętym w lingwistyce antropologiczno-kulturowej [Bartmiński 1991].
11 Udokumentowali to zjawisko Sergiusz Kowalski i Małgorzata Tulli w książce Zamiast procesu. Raport o mowie nienawiści, Warszawa 2003, Instytut Studiów Politycznych PAN, Wydawnictwo ab.
12 Traktuje o tym m.in. tom Język IV Rzeczypospolitej, pod redakcją Macieja Czerwińskiego, Pawła Nowaka i Renaty Przybylskiej, wydany w Lublinie w roku 2010 jako 27. tom „czerwonej serii”. Krakowski etyk, członek Rady ds. Etyki, Jan Hartman, w eseju Duch się nam zapodział pisze: „Nad ubóstwem metafizycznym i religijnym sfery publicznej załamują ręce wszyscy, z wyjątkiem takich, którzy w ogóle odrzucają "sferę publiczną". Wyrazy ubolewania słychać z prawa i z lewa - od Charlesa Taylora po Jürgena Habermasa. W Polsce odbudowy substancjalności etycznej i intelektualnej sfery politycznej żądają persony tak niewspółmierne pod [każdym] innym względem jak Jarosław Kaczyński i Sławomir Sierakowski. Wszyscy niemal intelektualiści, u nas i za granicą, domagają się od rządów, aby nareszcie spoważniały i wzięły udział w odwiecznej i najważniejszej debacie - debacie o dobrym i złym życiu. Nie tylko o "naszej przyszłości", która zawsze okazuje się przyszłością ekonomiczną, lecz o tym, jakimi powinniśmy być ludźmi, jakim powinniśmy być społeczeństwem i w jakim państwie powinniśmy żyć. […] Powinniśmy nareszcie porozmawiać z naszymi politycznymi przywódcami o wartościach naszej konstytucji, jak wolność i równość, o kształcie ich obecności w życiu państwa, o etycznych zobowiązaniach państwa wobec obywateli i obywateli wobec państwa, o polskim kształcie obywatelstwa i dobrym wychowaniu młodzieży, o naszej odpowiedzialności w obliczu nieszczęść tego świata i naszej odpowiedzialności za przyszłe, oby szczęśliwsze, pokolenia, o ukrytych konfliktach kulturowych: miasta i wsi, biednych i bogatych, prostych i wykształconych, a wreszcie też o tym kawałku umęczonej planety Ziemia, który jest w naszych rękach” („Gazeta Wyborcza - Świąteczna” z 24 IV 2011).
13 Przykładowo: Z artykułu Ewy Siedleckiej i Pawła Wrońskiego pt. Min. Sikorski walczy internetowym chamstwem (w „Gazecie Wyborczej” z 2-3 maja 2011, s. 5), można się dowiedzieć, że na portalu społeczności żydowskiej w Polsce pojawiły się wpisy typu „Hitler zaczął, my skończymy. Do pieca, smażyć się żyduchy, do pieca” albo: „Przyjdzie czas, że dalej się będziecie k… po piecach i piwnicach chować” oraz osobiste obelżywe wpisy adresowane do samego ministra: Do fiuta bez napletka hasbarowca, jak ci nasz kościółek przeszkadza to won do OSRAELA, mały icku, czy wiesz, że twoja babka to rzydówka ubecka z domu Rojer, dwulicowe ścierwo, które dąży do rozkładu polski … do gazu fraglesa”. I dalej: ”Ty ch… Sikorski pejsaty kondonie”. Itp. Pozew skierowany przez ministra przeciw wydawcy „Faktu”, koncernowi Ringier Axel Springer, miał pozytywne następstwa. Okazuje się, że fali bezmyślnego, agresywnego chamstwa można skutecznie przeciwdziałać. W piątek 6 maja „Gazeta Wyborcza” doniosła, że interwencja odniosła skutek i z forów internetowych „Faktu” i „Pulsu Biznesu” zniknęły antysemickie i obraźliwe wpisy internautów, wydawcy obu pism wyrazili przeprosiny, a sprawą wpisów naruszających dobra osobiste zajęła sie prokuratura. Skutecznym sposobem na ucywilizowanie języka Internetu i podniesienie poziomu dyskusji okazało się wprowadzenie obowiązku rejestracji internautów.
14 Są to zjawiska o większej społecznej szkodliwości niż takie wady współczesnej polszczyzny, jak wulgaryzacja, zalew obcych zapożyczeń i niechlujność wymowy (wymieniane w raporcie CBOS/RJP 2006).
15 Teodor Ursyn [=Jacek Bocheński] „Tygodnik Mazowsze”, nr 47 z 14 IV 1983; przedruk: „Gazeta Wyborcza” z 30 IV-1 V 2011, s. 30.
16 Z greckiego ēthike ‘moralność’ i ēthos ‘zwyczaj, charakter’.
17 W tym znaczeniu synonimem (w znaczeniu bliskoznaczności) jest etos definiowany jako ‘obyczaje, normy wartości, wzory postępowania, składające sie na styl życia i charakter danej grupy ludzi, określające jej odrębność’ [USJP 2003]; etos demokratyczny, religijny, mieszczański, rycerski; etos nauki, pracy; etosowcami przyjęło się nazywać niekiedy zwolenników etosu Solidarności.
18 Etyka słowa staje w szeregu z takimi wyrażeniami, jak e. lekarska, e. dziennikarska, e. mediów, e. biblijna, e. kibiców sportowych itd.
19 Na przykład niewiele osób zdaje sobie sprawę z obligatoryjności takiego etapu w rozmowie, który polega na zapowiedzi końca, ale wszyscy bez wyjątku, zanim powiemy do widzenia, ulegamy zwyczajowej konwencji i mówimy coś w rodzaju Muszę już kończyć. Już późno. To kiedy następnym razem itp. Byłoby niestosowne skończyć rozmowę nagle, bez zapowiedzi, i wyjść bez pożegnania. Podobnie – już w sferze samych zachowań – obowiązuje rozmówców kulturowy nakaz patrzenia (czy choćby krótkiego spojrzenia) sobie w oczy.
20 Por. wypowiedzi Jerzego Bartmińskiego, Jadwigi Puzyniny, Józefa Życińskiego, Jörga Oberthüra i Aleksego Judina w panelu pn. Jakie wartości współtworzą „duszę” Europy progu XXI wieku, „Etnolingwistyka. Problemy języka i kultury”, t. 23 (2011), s. 15-43.
21 Korzystam z dokumentacji zawartej w USJP pod red. S. Dubisza, 2000, na której oparła swoją pracę magisterską Ewa Pacławska [Pacławska 2006].
22 Verba dicendi zwykle zarówno opisują, jak wartościują mówienie, przy czym w przypadku wartościowania zdecydowaną przewagę mają wyrażenia oceniające negatywnie.
23 W artykule Ludowe słownictwo logopedyczne zebrałem ich prawie setkę [Bartmiński 1965]. Nowsze prace na temat nazw mówienia opublikowali: Anna Pajdzińska [1988], Krystyna Kleszczowa [1989], Emilia Kozarzewska [1990], Zbigniew Greń [1990]. Nazwy mówienia zawarte w Uniwersalnym słowniku języka polskiego 2003 opracowała Ewa Pacławska [2006].
24 W dyskusji nad pierwszą, wstępną wersją mojego referatu.
25 Hasła wymieniane w raportach i sondażach na pierwszych dziesięciu pozycjach list rangowych to: RODZINA i szczęście rodzinne, rodzinność (17 razy), PRACA (15), MIŁOŚĆ (15), WIARA i religijność, wiara w Boga (12), PRZYJAŹŃ i grono przyjaciół (12), WOLNOŚĆ (12), SPRAWIEDLIWOŚĆ (10), PRAWDA (10), TOLERANCJA (9), UCZCIWOŚĆ (9), PATRIOTYZM (8), OJCZYZNA (8), GODNOŚĆ (8), DEMOKRACJA (7), ZDROWIE (7), ODPOWIEDZIALNOŚĆ / WSPÓŁODPOWIEDZIALNOŚĆ (7), DOBRO (6), HONOR (6), PIENIĄDZ i pieniądze (6), WŁADZA (6), SOLIDARNOŚĆ (5), CZŁOWIEK (4).
26 Porównania 20 list rangowych opublikowanych do roku 2010 dokonała Monika Grzeszczak (mps).
27 Konferencję pod takim tytułem zorganizował w UAM w Poznaniu prof. Stanisław Mikołajczak w czerwcu 2009.
28 Numer 18 (1473) datowany na dzień 8 maja 2011.
29 Maciej Zięba, „Wprost” 18/2011, s. 44.
30 Zob. Tadeusz Bartoś, Jan Paweł II. Analiza krytyczna, Warszawa 2008, Wyd. Sic!
31 Navarro-Vals, „Wprost” 18/2011, s. 36.
32 Poświęciłem tej kwestii obszerniejszy szkic pt. Ład uobecniony. O stylu językowym Jana Pawła II. Uwagi na marginesie przemówień i homilii wygłoszonych w czasie VII pielgrzymki do Polski, „Ethos”, nr 51, Lublin 2000, s. 262-269.
33 Pełna terminologicznych subtelności i zawiłości była – przykładowo – jego książka Miłość i odpowiedzialność.
34 Przykładowo – w pamiętnym przemówieniu w Sejmie 11 czerwca 1999 roku powiedział: „Wydarzenia w Polsce sprzed dziesięciu lat [tj. 1989] stworzyły historyczną szansę, by kontynent europejski, porzuciwszy ideologiczne bariery, odnalazł drogę ku jedności. Mówiłem o tym wielokrotnie, rozwijając metaforę dwóch płuc, którymi winna oddychać Europa, zespalając w sobie tradycje Wschodu i Zachodu. Zamiast jednak oczekiwanej wspólnoty ducha, dostrzegamy nowe podziały i konflikty. Sytuacja ta niesie dla polityków, dla ludzi nauki i kultury i dla wszystkich chrześcijan pilną potrzebę nowych działań służących integracji Europy”.