20 lutego 2013 roku w Pałacu Prezydenckim odbyła się debata na temat „Czy język urzędowy może być przyjazny obywatelom?”. Wydarzenie to stanowiło część obchodów Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Honorowym patronatem objął je Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Bronisław Komorowski.
W powitaniu Maciej Klimczak, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta, podkreślił to, że język urzędowy jest odmianą swoistą, którą często trudno jest analizować. Przypomniał, że język jest jak okręt na pełnym morzu – jego kurs jest nieprzewidywalny, polszczyzna wciąż ewoluuje. Ale troska o nią pomaga przekazać treść. Język obejmuje także sferę komunikacji w urzędzie – pomaga obywatelom odnaleźć się w gąszczu przepisów. Urząd ma służyć obywatelowi, powinien więc komunikować się w sposób skuteczny i jasny. Dobra komunikacja urzędowa to przyjazne obywatelom państwo, dlatego stan języka urzędowego jest tak istotny. Minister Klimczak zapowiedział, że w czasie debaty uczestnicy zastanowią się nad tym, jak usprawnić tę komunikację i co zrobić, aby każdy czuł się pełnoprawnym partnerem w relacji z urzędem.
Dyskusję poprowadziła dr Katarzyna Kłosińska. Na początku sekretarz Rady Języka Polskiego przypomniała, że debata stanowi część kampanii „Ojczysty – dodaj do ulubionych” i inicjatywy „Język urzędowy przyjazny obywatelom” oraz jest wspólnym przedsięwzięciem kilku instytucji. Przedstawiła ich reprezentantów – uczestników debaty:
- Maria Pańczyk-Pozdziej – wicemarszałek Senatu RP;
- Jacek Kozłowski – wojewoda mazowiecki;
- dr Mirosław Wróblewski – dyrektor Zespołu Prawa Konstytucyjnego i Międzynarodowego w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich;
- Krzysztof Dudek – dyrektor Narodowego Centrum Kultury;
- przedstawiciele Rady Języka Polskiego PAN – prof. Walery Pisarek (Honorowy Przewodniczący), prof. Andrzej Markowski (przewodniczący), prof. Maciej Zieliński (wiceprzewodniczący), prof. Jerzy Bralczyk (wiceprzewodniczący);
- Agata Kłopotowska – kierownik Polskiej Sekcji Działu Tłumaczeń w Radzie Unii Europejskiej;
- dr Jarosław Deminet – dyrektor Departamentu Dziennika Ustaw i Monitora Polskiego w Rządowym Centrum Legislacji.
Zaczynając dyskusję, dr Kłosińska stwierdziła, że jakość polszczyzny urzędowej należy podnosić nie tylko ze względu na szacunek do języka, lecz także z powodów pozajęzykowych: żeby obywatel rozumiał ten język i świadomie uczestniczył w życiu społecznym. Brak zrozumienia często oznacza wykluczenie społeczne, a niezrozumienie decyzji urzędowej rodzi brak zaufania do urzędu. Wszystko to powoduje trudności w zbudowaniu społeczeństwa obywatelskiego. Obywatele powinni czuć się partnerami rządzących. Aby tak było, język urzędowy musi być im przyjazny. Na końcu sekretarz RJP wyraziła nadzieję, że podczas spotkania pojawią się propozycje tego, jakie działania można podjąć, by język urzędowy był poprawny i zrozumiały.
Pierwsza głos zabrała wicemarszałek Senatu RP Maria Pańczyk-Pozdziej, która wyraziła przekonanie, że warunkiem rozwoju społeczeństwa obywatelskiego i demokratycznego państwa prawa jest podnoszenie poziomu kultury języka w przestrzeni publicznej. Nawiązując do ustaleń ubiegłorocznego Kongresu Języka Urzędowego, przypomniała, że język ten powinien być przede wszystkim zrozumiały, poprawny i przyjazny. Tylko wtedy obywatele będą mogli w sposób świadomy uczestniczyć w rządzeniu krajem. Troska o stan języka urzędowego widoczna jest w przygotowanym przez Radę Języka Polskiego PAN „Sprawozdaniu o stanie ochrony języka polskiego”, dlatego pani Marszałek wymieniła najważniejsze kwestie w nim poruszane. Autorzy raportu ocenili poprawność i komunikatywność internetowych materiałów kierowanych przez ministerstwa do obywateli. Zróżnicowani odbiorcy wymagają komunikatów zróżnicowanych pod względem językowo-stylistycznym. Na stronach internetowych dominuje jednak polszczyzna kancelaryjna, brakuje materiałów pisanych językiem przystępnym. Widoczne są brak korekty tekstów oraz pewna nonszalancja graficzna – niedopuszczalna na oficjalnych stronach instytucji państwowych. Wszystkie publikowane dokumenty powinny być adiustowane, ponieważ wygląd tych tekstów tworzy wizerunek instytucji.
Prof. Walery Pisarek swoje wystąpienie zaczął od refleksji na temat tego, czym jest język urzędowy. Konstytucja RP mówi, że w Polsce językiem urzędowym jest język polski. Jednak to nie znaczy, że cały język polski jest językiem urzędowym. Pytanie o jego przyjazność dotyczy odmiany kancelaryjnej, a nie całego języka polskiego jako urzędowego. Według Profesora każdy człowiek znajduje się czasem w sytuacji, w której jest urzędnikiem – kiedy sprawuje władzę nad rzeczywistością za pomocą słów. To podejście urzędnicze widoczne jest wtedy, gdy używamy swoistych słów na nazwanie elementów rzeczywistości po to, by być precyzyjnym. Odczuwamy władzę nad rzeczywistością, jesteśmy przekonani o własnych kompetencjach i czujemy pobłażanie dla tych, którzy tej kompetencji nie mają. Szczególną rolę odgrywają w tym pewne wyrazy, wyrażenia i zwroty. Swoiste słowa charakterystyczne dla języka urzędowego to kancelaryzmy. W języku prawnym, w którym te pokusy porządkowania rzeczywistości są niezwykle silne, występują swoiste wyrazy, które nazwać można juryzmami. Z kolei wkład terminologiczny pracowników naukowych do słownictwa urzędowego to scjentyzmy. Polszczyznę urzędową uzupełniają też spolszczone neologizmy i neosemantyzmy z kręgu Unii Europejskiej, czyli brukselizmy. Elementy wszystkie tych kategorii utrudniają rozumienie polszczyzny urzędowej, zwłaszcza tam, gdzie spotykają się te cztery obszary – prawo, kancelaria, nauka, wpływy Brukseli. Według profesora Pisarka język urzędowy może, a nawet musi być przyjazny obywatelom – w takim zakresie, w jakim urzędnicy będą życzliwi dla petentów. Na zakończenie profesor przypomniał postulat RJP, aby do ustawy o służbie cywilnej wprowadzić warunek dobrej znajomości języka polskiego przez kandydatów do tej służby.
Nawiązując do wypowiedzi poprzedników, Jacek Kozłowski podkreślił, że istotą problemu, którym się zajmujemy, jest niezrozumiałość języka urzędowego. Wojewoda opowiedział o pracach Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego nad wewnętrznym projektem, mającym na celu doskonalenie języka dokumentów. Urzędnicy, dzięki współpracy z językoznawcami, zastępują niezrozumiałe zdania z tekstów administracyjnych wypowiedzeniami bardziej przystępnymi. W ramach projektu analizuje się pisma urzędu, identyfikuje typowe błędy i organizuje szkolenia dla urzędników. Zdaniem dyskutanta właściwe funkcjonowanie języka ma znaczenie dla całej demokracji. Odnosząc się do pytania zawartego w nazwie debaty, wojewoda stwierdził, że język urzędowy może być bardziej przyjazny, niż jest w tej chwili. Jego przeobrażenie w język całkiem przyjazny to trudne zadanie. Aby to nastąpiło, trzeba przede wszystkim podejmować stałe wysiłki w tym zakresie. Wojewoda wyraził nadzieję, że doczekamy się rozwiązań systemowych, obejmujących całą administrację. Przede wszystkim należy zadbać o język pisany, który jest coraz bardziej hermetyczny. Źródeł tego stanu rzeczy wojewoda upatruje w języku orzeczeń sądowych oraz aktów prawnych. To na nich wzorują się urzędnicy podczas tworzenia własnych tekstów. Zatem także te obszary trzeba objąć działaniami zmierzającymi do poprawy stanu polszczyzny urzędowej.
Prof. Andrzej Markowski zwrócił uwagę na to, że już słowo obywatel w nazwie kampanii jest nieco urzędowe. Wolałby w tym miejscu zobaczyć bardziej neutralny odpowiednik, kampania mogłaby się nazywać na przykład „Język urzędowy przyjazny nam wszystkim”. Przewodniczący Rady Języka Polskiego w swoim wystąpieniu skupił się na konkretnych rozwiązaniach, które sprawiłyby, że język ten rzeczywiście byłby przyjazny i zrozumiały. Zdaniem językoznawcy działania zmierzające do poprawy stanu polszczyzny urzędowej należy podjąć najpierw w sferze języka prawnego i prawniczego. Profesor podtrzymał postulat, aby do ustawy o służbie cywilnej wprowadzić zapis mówiący o tym, że urzędnik państwowy musi dobrze znać język polski. Aby tak było, niezbędne są szkolenia przeprowadzane przez wyspecjalizowane instytucje. Wszystkie urzędy powinny także zatrudniać osoby odpowiedzialne za poziom językowy pism i czuwające nad ostatecznym kształtem językowym dokumentów. Profesor zaproponował także, aby pozostawać w stałym kontakcie z tłumaczami Unii Europejskiej i ich szkolić. Na koniec zwrócił uwagę na to, jak trudna bywa praca takich tłumaczy. Niejednokrotnie spotykają oni w oryginałach sformułowania celowo niejasne i stają wtedy przed dylematem nie do rozstrzygnięcia – nie mogą ujednoznacznić dokumentu, a zachowując niejasności, narażają się na zarzut braku kompetencji językowej.
Zdaniem Agaty Kłopotowskiej – kierownika Działu Tłumaczeń w Radzie Unii Europejskiej – na polszczyznę urzędową duży wpływ mają polskie tłumaczenia unijne. Dlatego w poprawianiu stanu języka urzędowego zasadniczą rolę odgrywają tłumacze. Efekt ich pracy ma ogromne znaczenie: to od nich zależy, czy tekst będzie poprawny, zrozumiały. Właściwe wykonanie tego zadania zależy od odpowiednio wysokich kwalifikacji tłumaczy – liczy się nie tylko dobra znajomość języka polskiego i obcego, lecz także umiejętności analityczne i znajomość tematu, którego tekst dotyczy. Dobre tłumaczenie powinno być wynikiem wspólnego wysiłku tłumaczy, polityków, urzędników, akademików i dziennikarzy. Teksty dyrektyw i rozporządzeń unijnych są na tyle skomplikowane, że tłumacze muszą kontaktować się z ich autorami, żeby dociec, co znaczy dany fragment lub termin. Gdy urzędnicy czytają potem to tłumaczenie, często ingerują w jego tekst, a zmiany te nie są poprawne z językowego punktu widzenia. Agata Kłopotowska zgodziła się z opinią, że podstawowym problemem związanym z językiem urzędowym jest najczęściej stawiany mu zarzut – jego niezrozumiałość. Rodzi ona niebezpieczeństwo sprzecznych interpretacji dokumentów. Jednak często do niezrozumienia dochodzi już na poziomie samego tłumaczenia. Niezrozumiałość wynika z hermetyczności tego języka. Dyskutantka widzi tu dużą rolę mediów i dziennikarzy w tłumaczeniu obywatelom, co niezrozumiałe terminy znaczą. Powodem niezrozumiałości jest też brak poprawności językowej, dlatego tak ważna jest troska o nią. Wśród działań UE zmierzających do poprawy stanu rzeczy znajduje się kampania Clear Writing Campaign (Kampania na rzecz jasnego pisania). Powstają instrukcje dla urzędników, jak pisać, żeby tekst był poprawny na poziomie oryginału. Intensywne prace trwają w działach języka angielskiego, w których mniej się tłumaczy, a bardziej dba o to, by poprawić jakość oryginałów angielskich. Przeprowadzono dużo szkoleń tematycznych dla tłumaczy, pozwalających lepiej zrozumieć, z jakimi zagadnieniami mają do czynienia.
Mirosław Wróblewski z Biura Rzecznika Praw Obywatelskich odpowiedział na fundamentalne pytanie, jak pisać. Zwięźle, zrozumiale, w sposób, który ma na uwadze odbiorcę. Skargi wpływające do rzecznika wynikają często z tego, że odbiorca nie zrozumiał, co nadawca chciał powiedzieć. Szczególne znaczenie mają pewne typy tekstów – pouczeń – powinny być one formułowane językiem przejrzystym, żeby obywatel rozumiał, jakie prawa mu przysługują. Nawiązując do wypowiedzi prof. Pisarka, dr Wróblewski zwrócił uwagę na to, że język pism urzędowych jest jednocześnie językiem urzędowym (którym w rozumieniu konstytucyjnym jest język polski), urzędniczym (jako stylu komunikatu, odmiany, którą posługują się urzędy) oraz prawniczym (odnoszącego się do przepisów prawa i orzecznictwa). Należy dbać nie tylko o pisma i inne dokumenty administracji rządowej i samorządowej, ale trzeba zacząć od ustawodawstwa. Niski poziom języka orzeczeń sądowych wynika z tego, że dokumenty są pisane z myślą o wyższym urzędzie, a nie o odbiorcy. Polska jest związana Kartą praw podstawowych Unii Europejskiej: art. 41 tej Karty formułuje prawo obywatela do dobrej administracji – według Mirosława Wróblewskiego oznacza to prawo do tego, aby uzasadnienia decyzji urzędowych były zrozumiałe dla obywatela. Sędziowie powinni mieć możliwość uchylenia decyzji ze względu na ich niekomunikatywność. Dyskutant wskazał też na dużą rolę działań promujących czytelnictwo, ponieważ czytanie znacząco wpływa na poziom wypowiedzi językowych przyszłych urzędników. Problemem jest także brak edukacji prawniczej obywateli, dlatego powinna być uruchomiona bezpłatna pomoc przedsądowa w zakresie rozumienia pism.
Prof. prawa Maciej Zieliński przypomniał znaną formułę, że nieznajomość prawa szkodzi. Obywatele nie są jednak pozostawieni bez pomocy – urzędnicy mają obowiązek czuwania nad tym, by ludziom nie stała się krzywda z tego powodu, że nie znają prawa. Urzędnicy uważają, że wywiążą się z tego obowiązku, gdy powtórnie przeczytają przepis. Powinni jednak wyjaśnić go tak, żeby zniknęły terminy niezrozumiałe, a więc muszą mieć wyższą wiedzę prawniczą niż elementarna, żeby wiedzieć, jak przełożyć tekst na język zrozumiały, a jednocześnie zachować adekwatność treści. Wiceprzewodniczący RJP, nawiązując do tego, co powiedział prof. Pisarek, stwierdził, że niezbędna jest także dobra wola urzędnika, ponieważ – aby język był życzliwy – życzliwy musi być ten, kto się tym językiem posługuje.
Dr Jarosław Deminet z Rządowego Centrum Legislacji zauważył, że problemem jest czytelność aktu prawnego – zawsze będzie on hermetyczny, nie do końca zrozumiały, ponieważ powinien być zredagowany tak, by zminimalizować ryzyko niejednoznaczności, nawet kosztem poprawności stylistycznej. Problemem są jednak także załączniki do ustaw – pisane nie przez prawników ani urzędników, ale przez specjalistów z różnych dziedzin, np. techników farmaceutów. Fragmenty ich tekstów są bezpośrednio przenoszone do tekstu aktów w resortach. Ich poprawianie jest trudne z tego względu, że nie zawsze wiadomo, czy użyte niejasne sformułowanie jest terminem funkcjonującym w danym środowisku, czy też może zostać zmienione bez szkody dla zrozumienia tekstu. Dr Deminet zaproponował, by pojawiły się zapisy dotyczące kar pieniężnych za błędy językowe w dokumentach. Drugi postulat dotyczył tego, aby instytucje dbały o to, by ich teksty były naprawdę w języku polskim – poprawnym i zrozumiałym. Dr Deminet zwrócił też uwagę na rozbieżność między językiem literackim, nauczanym w szkole a językiem używanym w kontaktach zawodowych. Szkoła kształtuje przekonanie, że językiem polskim pisze się jedynie rozprawy o literaturze.
Krzysztof Dudek skupił się na przyczynach obecnego stanu rzeczy. Zdaniem dyrektora NCK odpowiada za to brak nawyku czytania wśród urzędników. Postuluje więc, aby stworzyć kanon literatury pomocny w kształtowaniu ich kompetencji językowej. Drugi postulat dotyczy gotowych wzorów pism, którymi posługują się urzędnicy – dyrektor Dudek proponuje, aby RJP dokonała ich przeglądu i przygotowała własne, które byłyby zgodne z zasadami polszczyzny. Inną przyczyną niekomunikatywności pism administracyjnych jest to, że dokumenty formułowane w języku bardzo oficjalnym są przez urzędników uważane za bardziej profesjonalne. Nawiązując do wypowiedzi prof. Zielińskiego o zapisach w Kodeksie postępowania administracyjnego, dodał, że art. 8 i 9 tego kodeksu – o tym, że organy administracji prowadzą postępowanie w sposób budzący zaufanie jego uczestników do władzy publicznej – można rozumieć jako postulat zrozumiałości pism urzędowych. Wiedzę o tych zapisach powinno się wprowadzić do edukacji prawnej obywateli
Prof. Jerzy Bralczyk, tak jak prof. Markowski, zaczął od analizy nazwy kampanii. Sformułowanie czy może być sugeruje trudności w działaniu, o którym się mówi, a przymiotnik przyjazny budzi niedobre skojarzenia, gdyż jest nadużywany w języku reklam. Według profesora język urzędowy nie musi być przyjazny, wystarczy, żeby nie był wrogi, czyli – jak to zostało przez wszystkich podkreślone – był zrozumiały. Doskonalenie języka niekoniecznie temu służy. Językoznawca zauważył pewne niebezpieczeństwo – doskonalenie często prowadzi do skomplikowania – kiedy chcemy powiedzieć precyzyjniej, tracimy jasność. Uproszczenie tego języka nie jest zadaniem łatwym, między innymi z powodu słabej znajomości prawa i ekonomii w społeczeństwie. Dlatego trzeba zacząć zmianę od programów szkolnych, a więc od nauczycieli polonistów kształconych tak, aby wiedzieli, jak polszczyzna może opisywać zjawiska prawne i ekonomiczne. Podejmowanie działań wśród samych urzędników nie jest właściwe, należy zacząć od szkoły i zmieniać programy kształcenia studentów – przyszłych nauczycieli.
Po przerwie odbyła się dyskusja, w której głos zabrało wielu językoznawców oraz wszystkich zainteresowanych tematem języka urzędowego.
Prof. Tadeusz Zgółka – przewodniczący Zespołu Dydaktycznego RJP – odpowiadając na pytanie zawarte w nazwie kampanii, stwierdził, że aby poprawić stan języka urzędowego, należy zacząć od nauczania na wszystkich szczeblach edukacji – od szkoły podstawowej do poziomu akademickiego. Przypomniał o wysuwanej już wcześniej propozycji wprowadzenia do szkół odrębnego przedmiotu „język polski” (obok przedmiotu „literatura i kultura polska”), który m.in. przygotowywałby do odbioru tekstów pisanych językiem urzędowym.
Prof. Mirosława Marody – wiceprezes Polskiej Akademii Nauk – zwróciła uwagę na funkcje języka urzędowego. Zauważyła, że służy on nie tylko komunikacji, lecz także budowaniu prestiżu, podkreśleniu swojej pozycji, wykazaniu się profesjonalizmem. To głównie od oczekiwań przełożonego zależy, jak urzędnik będzie używał języka i czy będzie chciał go wykorzystać jako narzędzie potwierdzenia swoich kompetencji. Istotna jest także funkcja rytualna – język urzędowy buduje więź między obywatelami i urzędnikami, pokazuje, że my wszyscy jako społeczeństwo jesteśmy zaangażowani w to, co nazywamy tym samym, zrytualizowanym językiem. Pani Prezes uznała za warte zastanowienia to, co zrobić, aby tę funkcję realizować, nie wpadając w pułapkę niezrozumiałości.
Prof. Andrzej Jacek Blikle, przewodniczący Zespołu Terminologii Informatycznej RJP, spojrzał na problem z punktu widzenia teorii zarządzania jakością. Jego zdaniem o język tekstów urzędowych muszą dbać wszyscy, na wszystkich etapach jego powstawania, nie można obarczać odpowiedzialnością jedynie tych, którzy uczestniczą w końcowych pracach nad ostatecznym kształtem językowym tekstów. Dbanie o jakość powinno polegać nie na eliminowaniu błędów i niezrozumiałych tekstów, ale usuwaniu źródeł tych błędów, a żeby tak się stało, niezbędne jest właściwe przygotowanie językowe nadawców. Aby język urzędowy był życzliwy, przyjazny, w urzędzie musi panować atmosfera życzliwości, a nie – jak to się często zdarza – atmosfera współzawodnictwa i wzajemnych oskarżeń. Profesor zaznaczył również, że poprawność tekstów urzędowych powinna być zachowana także na poziomie graficznym, ponieważ świadczy to o profesjonalizmie przygotowujących dokumenty.
Sędzia Jerzy Stępień, nawiązując do wystąpień Jacka Kozłowskiego i Mirosława Wróblewskiego, podkreślił, że duże znaczenie ma język sędziów, którzy piszą uzasadnienia wyroków nie po to, by przekonać odbiorców, lecz po to, by przekonać przełożonych, że zasłużyli na zajmowane stanowisko. Zaproponował, aby RJP ogłosiła konkurs na najlepsze uzasadnienie, aby w ten sposób stworzyć inny paradygmat, inny wzór pisania – klarowny, przejrzysty – i to on powinien być właściwą drogą do awansu sędziowskiego.
Dr Marek Łaziński z Wydziału Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego zaproponował, aby na problem niezrozumiałości języka prawnego i urzędowego spojrzeć na innym poziomie – nie wyrazów, ale kategorii gramatycznych, takich jak liczba, rodzaj, aspekt. Jego zdaniem można by usprawnić komunikację, gdyby powstały wykładnie i interpretacje tego, jak rozumieć daną kategorię (np. w zakresie liczby – czy chodzi o jeden przypadek, czy więcej). Należy zająć się tym na poziomie tłumaczenia tego odbiorcom.
Dr Marek Kochan z Instytutu Dziennikarstwa UW zauważył w języku urzędowym zderzenie rytuału z komunikatywnością. Urzędnik, wypowiadając się, chce pokazać swoją władzę, ale jeżeli jego komunikat nie będzie zrozumiały, nie osiągnie celu. Problem jest nie na poziomie wyrazów, ale logiki wywodu – adresat nie jest w tekst wpisany; komunikat powinien być do odbiorcy, a nie od nadawcy. Zdaniem dyskutanta zmiany należy zacząć od szkoły. Dzisiaj od ucznia wymaga się przede wszystkim wyboru dobrej odpowiedzi z kilku możliwych (sprawdzanie wiedzy w formie testu), a nie tworzenia własnej wypowiedzi. Przyszłych urzędników nie kształci się więc w zakresie przygotowywania własnych tekstów. Dr Kochan zaproponował, aby urzędników wysłać do szkół, gdzie mieliby wytłumaczyć dzieciom kwestie, którymi oni się zajmują. Dzięki temu mogliby uświadomić sobie własną niekomunikatywność i potrzebę podjęcia działań zmierzających do poprawy. Inny postulat dyskutanta jest taki, aby do każdego pisma urzędowego była dołączona krótka konkluzja, w której byłoby jasno powiedziane, co wynika z tego dla obywatela.
Wioletta Wichrowska z Rządowego Centrum Legislacji zaproponowała, żeby na każdym etapie procesu legislacyjnego byli zatrudniani specjaliści, odpowiedzialni za to, jak tekst aktu prawnego będzie ostatecznie wyglądał.
Prof. Adam Pawłowski z Uniwersytetu Wrocławskiego zauważył, że według sprawozdań RJP najbardziej komunikatywny jest język wojska, ponieważ tam istotna jest motywacja – niezrozumienie zapisu grozi np. kalectwem. W urzędach potrzebna jest właśnie motywacja, żeby zmusić urzędnika do skutecznego komunikowania się.
Prof. Ewa Malinowska z Uniwersytetu Opolskiego wskazała na potrzebę kompetencji urzędnika – merytorycznej i językowo-stylistycznej. Obywatel też powinien mieć wiedzę o języku prawnym. Pani Profesor postulowała też, by na lekcjach języka polskiego odbywały się ćwiczenia nie tylko na tekstach literackich, lecz także użytkowych.
Prof. Irena Szczepankowska z Uniwersytetu w Białymstoku, nawiązując do wypowiedzi prof. Zielińskiego, zaznaczyła, że urzędnik pełni funkcję tłumacza języka prawnego dla obywateli niemających wiedzy prawniczej.
Prof. Elżbieta Wierzbicka-Piotrowska, prezes Fundacji Języka Polskiego zauważyła, że urząd powinien obywatelowi służyć, dzieje się to za pomocą języka, ale jest to narzędzie niedoskonałe. Trudno o precyzję, gdyż każdy język naturalny jest wieloznaczny. Nie można na siłę go zmieniać, doprecyzowywać. Żeby zrozumieć pewne nazwy, trzeba je pokazywać w kontekście. Pani prezes wyraziła życzenie, by język urzędowy, o którym mówimy, stał się tym językiem, o którym mówi konstytucja – językiem polskim, a nie był mu przeciwstawiany. Potrzebny jest słownik współczesnego języka urzędowego. Innym postulatem pani Profesor jest to, aby ustawy zawierające błędy językowe przestawały obowiązywać.
Tomasz Biernacki – jako były urzędnik – wprowadził do dyskusji głos wszystkich pełniących tę funkcję. Przybliżył słuchaczom to, jakie motywacje przyświecają urzędnikom, by kształtować język w pewien określony sposób. To przełożeni dążą do tego, by zachować skostniały język urzędowy – za pomocą systemu nagradzania, dobrego słowa, a młode pokolenie, mimo dobrych chęci, z którymi przychodzi do urzędu, szybko się przystosowuje do tego, czego się od nich wymaga.
Prof. Jerzy Bartmiński z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie zwrócił uwagę na potrzebę rozszerzenia zainteresowania problemem języka urzędowego na całą sferę komunikacji urzędowej i prawnej. Formę porozumiewania się obywatela z urzędem często stanowią formularze – te wypowiedzi są wymuszane przez urząd. One także powinny być zrozumiałe i czytelne graficznie, dlatego profesor proponuje przyjrzeć się również tej formie piśmiennictwa urzędowego.
Prof. Włodzimierz Gruszczyński z Instytutu Dziennikarstwa UW stwierdził, że zmiany powinny się zacząć od poziomu rządowego i od parlamentarzystów, nie wystarczy kształcić urzędników. Należy szkolić, a także kształcić tych, którzy mają później uczyć urzędników i opracować wzory pism (powinni to robić razem specjaliści z danej dziedziny i językoznawcy). Należy udostępnić programy komputerowe, w których można by sprawdzić, czy tekst zasługuje na upublicznienie ze względu na swój poziom językowy. Takie programy są już dostępne (np. FOG-PL opracowany przez naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego).
Ostatnia wypowiedziała się prof. Ewa Kołodziejek, która w związku z dużą liczbą głosów krytycznych pod adresem programów kształcenia zaproponowała, by zorganizować debatę o dobrej polszczyźnie z przedstawicielami Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Na zakończenie dr Katarzyna Kłosińska podziękowała za owocne spotkanie, podczas którego pojawiło się wiele postulatów i propozycji konkretnych rozwiązań. Wyraziła potrzebę zastanowienia się nad tym, co po kolei wdrażać, żeby rezultatem tej debaty były rzeczywiste zmiany w językowym funkcjonowaniu urzędu.
Nagranie z debaty jest dostępne na stronie: http://www.prezydent.pl/dialog/fdp/tworczosc-dziedzictwo-kulturowe-i-przyrodnicze-bogactwem-polski/aktualnosci/art,18,fdp-urzad-ma-sluzyc-obywatelowi.html.
Drugą część obchodów Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego stanowiła gala w Teatrze Polskim. Podczas tej uroczystości wręczono nagrodę „Zasłużony dla polszczyzny”, w formie medalu, ustanowioną w ubiegłym roku przez Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. Wyróżnieniem tym została odznaczona profesor Jadwiga Puzynina. Otrzymała ona medal z rąk pani prezydentowej Anny Komorowskiej.
Prof. dr hab. Jadwiga Puzynina jest wybitną badaczką języka polskiego. Zajmuje się językiem Cypriana Norwida, a także historią języka polskiego, słowotwórstwem, semantyką, językiem wartości oraz kulturą i etyką słowa. Jest autorką wielu podręczników szkolnych i akademickich. Pracowała przez kilkadziesiąt lat na Wydziale Polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, a także w IBL PAN i na UKSW. W 1983 roku założyła na warszawskiej polonistyce Pracownię Słownika Języka Cypriana Norwida. Jest m.in. członkiem Polskiej Akademii Umiejętności, Komitetu Językoznawstwa PAN oraz członkiem Rady Języka Polskiego przy Prezydium PAN.
Po wręczeniu nagrody odbył się koncert poświęcony twórczości Juliana Tuwima. Rok 2013 został ogłoszony Rokiem Tuwima. Podczas gali zostały zaprezentowane najciekawsze teksty poety w nowych aranżacjach muzycznych. Wiersze Tuwima były śpiewane i recytowane.
Na scenie pojawili się Joanna Kulig, Stanisława Celińska, Mela Koteluk, Marysia Sadowska z zespołem, Pustki, Mezo i VitoWS, Lesław Żurek, Jacek Wójcicki, Janusz Radek, Marian Opania, Katarzyna Groniec, Piotr Cyrwus, Mateusz Rusin, Jarosław Gajewski, Tadeusz Malak oraz Antoni Pawlicki.
Artyści zaprezentowali różnorodne interpretacje znanych utworów poety. Można było usłyszeć m.in. „Zadymkę” w wykonaniu Katarzyny Groniec, humorystyczną interpretację „Czerwonego kapturka” Lesława Żurka, Janusza Radka, Mariana Opani i Jacka Wójcickiego czy liryczne „Miłość ci wszystko wybaczy”, „Pomarańcze i mandarynki”, a także rapowaną wersję „Rzepki” wykonaną przez artystów Mezo i VitoWS.
Więcej informacji o wydarzeniu znajduje się na stronach:
http://www.nck.pl/artykuly/100578-prof-jadwiga-puzynina-laureatka-nagrody-prezydenta-rp-zasluzony-dla-polszczyzny.html
oraz: http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wydarzenia/art,2461,medal-zasluzony-dla-polszczyzny-dla-prof-puzyniny.html.
Sylwia Jastrzębska