Po raz kolejny poproszono Radę o wyjaśnienie kwestii przymiotnika zajebisty. Tym razem o radę poprosił zaniepokojony nauczyciel, który od swoich uczniów usłyszał, że przymiotnik ten nie jest wulgarny. Odpowiedziała mu sekretarz Rady:
[…] Słowo, o którym Pan pisze, jest jak najbardziej wulgarne. Uważamy, że obowiązkiem nauczyciela (nawet jeśli nie jest on polonistą) jest uświadamianie młodzieży nacechowania słów, których używanie w kontaktach oficjalnych jest niestosowne. Nauczyciel musi uczyć przecież swych uczniów także kultury, jeśli nie nabywają jej oni w domach.
Na temat interesującego Pana wyrazu Rada Języka Polskiego wypowiadała się już kilkakrotnie. List sygnowany numerem 114/W/2001 stanowił odpowiedź na pytanie pewnego pracownika agencji reklamowej, oburzonego tym, że klienci (pracownicy jakiejś firmy, która reklamowała swoje usługi) zakwestionowali hasło „Chcesz mieć za...sty interes — dzwoń pod numer!” (zapewniam Pana, że sprawa była autentyczna).
Przesyłam Panu kopie dwóch opinii, wierząc, że przekonają one Pańskich uczniów:
Warszawa, dn. 12.09.2001 roku
RJP 114/W/2001
Przymiotnik „zajebisty” jest niewątpliwie jednym z najbardziej wulgarnych polskich słów. Jednoznacznie bowiem kojarzy się z czasownikiem „jebać”, którego wulgarny charakter jest oczywisty.
„Zajebisty” ma we współczesnej polszczyźnie, a ściślej — w jej odmianie potocznej — dwa znaczenia: 1. ‘o kolorze — bardzo intensywny, jaskrawy’, 2. ‘świetny, wspaniały’. To, że wyraz ten (szczególnie w drugim znaczeniu) jest rozpowszechniony, nie usprawiedliwia jego użycia w kontaktach nieoficjalnych. Zamieszczenie go w ogłoszeniu jest bardzo niestosowne — ci, którzy odczuwają jego wulgarny charakter (a należą oni, jednak ciągle, jak się wydaje, do większości — i nie są to, jak Pan sugeruje, wyłącznie osoby starsze), mają prawo czuć się urażeni, że zmusza się ich do obcowania ze słowem rodem z rynsztoka.
Przeciwko używaniu tego przymiotnika przemawiają też względy praktyczne — uczynienie go jednym ze składników hasła reklamowego wyraźnie zawęża krąg potencjalnych klientów firmy, która się reklamuje. Słowo to, choć być może u niektórych (u tych, którzy nie zdają sobie sprawy z jego wulgarnego charakteru) wzbudza dobre skojarzenia, to u znakomitej większości wywołuje reakcję obronną — wyłączenie odbiornika, wyrzucenie ogłoszenia itp. Na pewno firma, która się reklamuje przy użyciu tego wyrazu, będzie kojarzona jako agresywna — skoro zmusza ludzi do słuchania i czytania wulgaryzmów.
***
Warszawa, dn. 8.12.2001 roku
RJP 184/W/2001
Ani Rada Języka Polskiego, ani żadna inna instytucja, nie „ustala” znaczeń, form ani nacechowań wyrazów. O tym, w jakiej formie, w jakim znaczeniu i z jakim nacechowaniem słowo jest używane, decyduje społeczeństwo. Językoznawcy jedynie przyglądają się użyciom różnych form językowych, opisują te użycia, czasem je oceniają, a wyniki swych rozważań spisują w słownikach. Kwalifikując jedne formy jako poprawne, a inne jako niepoprawne, jedne jako np. nienacechowane stylistycznie, a inne np. jako wulgarne, kierują się społecznym odczuciem. Oczywiście, nie należy na tej podstawie sądzić, że wszystko, co się pojawia w języku, jest od razu akceptowane. Nie każde nowe słowo przecież jest używane przez wszystkich. Przy ocenie normatywnej jakiegoś elementu językowego bierze się pod uwagę nie tylko to, czy jest używany, lecz także to, przez kogo i w jakich sytuacjach jest używany.
Naszym zdaniem przymiotnik zajebisty jest uważany przez znaczną część polskiego społeczeństwa za jedno z najbardziej wulgarnych słów. Jednoznacznie bowiem kojarzy się z czasownikiem „jebać”, którego wulgarny charakter jest oczywisty. Żaden ze wspomnianych wyrazów nie pojawia się np. w tekstach oficjalnych czy informacyjnych — nawet u autorów, którzy chętnie posługują się słownictwem potocznym. Przymiotnik zajebisty jest rozpowszechniony głównie wśród młodych ludzi, lecz nawet oni zauważają jego wulgarny charakter — nie znalazłam się np. w sytuacji, w której student użyłby tego słowa przy mnie. To zresztą, czy słowo jest wulgarne, czy nie, można sprawdzić samemu — używając go w towarzystwie osób mało sobie znanych i będących w dość oficjalnych stosunkach, a następnie sprawdzając reakcję tych osób. Jest to metoda dość ryzykowna, lecz skuteczna — jeśli poczuje się Pan zażenowany tym, że użył Pan jakiegoś słowa, a Pańscy rozmówcy będą tym skonsternowani i zniesmaczeni, to znaczy, że użył Pan wulgaryzmu.
2002 r.