Nawiązując do tego, co mówił prof. Pisarek o herbie Kochanowskiego Korwin, można wskazać, że we Wstępie do słownika czytamy o Kochanowskim, że naśladował Horacego "swoją parafiańską gwarą, a jego wiersze zaczęto popularyzować? nie dla ich walorów, ale dlatego, że poeta należał do tych kilku jedynych, którzy wytrwali w papizmie do śmierci".
Podobnego typu sformułowania znajdują się nie tylko we Wstępie, ale i pod różnymi hasłami. Tak np. pod hasłem CETYNA pisze się o "pseudojęzyku" podhalańskim. Propagatorem "narodu góralskiego" i języka miał być Orkan, "dzielny demagog i socjalista nacyjny", no i górale. Trzeba w związku z tym przypomnieć, że tzw. Goralenvolk tworzyli w czasie okupacji Niemcy wraz z paroma działaczami, ogół był temu przeciwny, m.in. górale nie chcieli przyjmować tzw. Kennkart góralskich.
Jeżeli autor słownika nie chciał się zgodzić na opuszczanie jego często szokujących sformułowań, to wydawnictwo mogło je wyróżnić graficznie, drukując innymi czcionkami niż tekst, który jest do zaakceptowania.
Trzeba bowiem stwierdzić, że oprócz informacji, poglądów, twierdzeń zaskakujących, drażniących, błędnych jest w tym słowniku niemało trafnych, wnikliwych analiz i wartościowych informacji. Pewną nowością jest umieszczanie i analizowanie haseł będących wyrazami obcymi, nie tylko całkiem przyswojonymi, ale i nowymi. Często są ciekawie przedstawione ich drogi do polskiego poprzez różne języki.
Mniej zorientowanym czytelnikom może być jednak trudno ocenić, co jest w tym słowniku do odrzucenia, a co naukowo wartościowego
Podobnego typu sformułowania znajdują się nie tylko we Wstępie, ale i pod różnymi hasłami. Tak np. pod hasłem CETYNA pisze się o "pseudojęzyku" podhalańskim. Propagatorem "narodu góralskiego" i języka miał być Orkan, "dzielny demagog i socjalista nacyjny", no i górale. Trzeba w związku z tym przypomnieć, że tzw. Goralenvolk tworzyli w czasie okupacji Niemcy wraz z paroma działaczami, ogół był temu przeciwny, m.in. górale nie chcieli przyjmować tzw. Kennkart góralskich.
Jeżeli autor słownika nie chciał się zgodzić na opuszczanie jego często szokujących sformułowań, to wydawnictwo mogło je wyróżnić graficznie, drukując innymi czcionkami niż tekst, który jest do zaakceptowania.
Trzeba bowiem stwierdzić, że oprócz informacji, poglądów, twierdzeń zaskakujących, drażniących, błędnych jest w tym słowniku niemało trafnych, wnikliwych analiz i wartościowych informacji. Pewną nowością jest umieszczanie i analizowanie haseł będących wyrazami obcymi, nie tylko całkiem przyswojonymi, ale i nowymi. Często są ciekawie przedstawione ich drogi do polskiego poprzez różne języki.
Mniej zorientowanym czytelnikom może być jednak trudno ocenić, co jest w tym słowniku do odrzucenia, a co naukowo wartościowego