Przybyłych na debatę gości przywitał prof. Tadeusz Zgółka, członek prezydium Rady Języka Polskiego, Honorowy i Zasłużony Obywatel Miasta Poznania. W krótkim przemówieniu inauguracyjnym podkreślił donośność dnia, który świętowaliśmy w przededniu debaty, ustalonego przez UNESCO Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego. Zapowiedział także, że dzień debaty jest – w nawiązaniu do tradycji UNESCO – świętem języka polskiego, a Poznań – już po raz drugi – jego stolicą.
Następnie głos zabrał Prezydent Miasta Poznania, Jacek Jaśkowiak. Po krótkim powitaniu wszystkich zebranych gości, zwrócił się do przedstawicieli Rady Języka Polskiego. Prezydent wyraził zadowolenie, że może świętować ten ważny dzień w tak znakomitym gronie –autorytetów, którym Polska Akademia Nauk powierzyła tak ważne zadanie, jakim jest stanie na straży języka polskiego. Prezydent podzielił się z zebranymi swoimi refleksami związanymi z przeszłością i współczesnością polszczyzny. Zwrócił uwagę na to, jak niekorzystnie na przemiany języka wpływają czasy, w których żyjemy: ciągły pośpiech zmusza użytkowników języka do pewnej niedbałości, niechlujności, przez które polszczyzna cierpi. Prezydent wspomniał także doniosłą rolę, jaką odgrywa język – funkcję spajającą. Zilustrował to przykładem Żydów, którzy przez lata życia w diasporze zachowali poczucie tożsamości i spójności – właśnie dzięki językowi. Swoje inauguracyjne przemówienie prezydent zakończył podziękowaniami dla Rady Języka Polskiego za jej pracę, za ochronę języka, co nazwał „największym wyzwaniem”.
Następnie głos zabrał Przewodniczący Rady Języka Polskiego, prof. Andrzej Markowski. Po podziękowaniach za poznańską debatę, kierowanych do Prezydenta i jego Gabinetu, zwrócił uwagę na tytuł debaty – Wzorce polszczyzny. Profesor podkreślił, że aby powstały wzorce (także językowe) potrzebne są najpierw wzory, które te wzorce mogłyby się wykształcić. W ten sposób zapowiedział uczestników dyskusji panelowej, z których każdy jest pewnego rodzaju wzorem, intelektualną indywidualnością. Profesor Markowski wyraził nadzieję, że wzorce omówione w czasie debaty będą aktualne zawsze, nie tylko przez czas trwania debaty z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego.
Jako kolejna głos zabrała sekretarz Rady Języka Polskiego, prof. Katarzyna Kłosińska, moderująca dyskusję panelową. Po krótkich podziękowaniach kierowanych główne do prof. Tadeusza Zgółki, który dwa lata temu zainicjował poznańską debatę, prof. Kłosińska przedstawiła swoich panelistów: prof. Kazimierza Ożoga, językoznawcę, nauczyciela akademickiego na Uniwersytecie w Rzeszowie, Bartka Chacińskiego, dziennikarza, autora opracowań leksykograficznych, poświęconych najnowszej polszczyźnie, prof. Jana Miodka, znanego popularyzatora pięknej polszczyzny, prof. Wojciecha Malajkata, aktora telewizyjnego i teatralnego, a także rektora Akademii Teatralnej w Warszawie, Jacka Bocheńskiego, wybitnego pisarza, Wielkiego Ambasadora Polszczyzny 2017, prof. Halinę Zgółkową, poznańską językoznawczynię, zajmującą się prognozami rozwoju języka oraz Artura Andrusa, dziennikarza, piosenkarza, aktora kabaretowego, wyróżnionego tytułem Mistrz Mowy Polskiej. Prof. Kłosińska podkreśliła, że jej gości – chociaż zajmują się tak różnymi dziedzinami życia naukowego i kulturalnego – łączy zainteresowanie językiem, który dla nich wszystkich jest niezwykle ważny: jest albo narzędziem pracy, albo jej obiektem.
Po krótkim podziękowaniu za przyjęcie zaproszenia do udziału w dyskusji prowadząca debatę zwróciła się do swoich gości z pytaniem, czy był w ich życiu ktoś, kogo teraz mogliby nazwać wzorem lub którego już wtedy traktowali jako wzór.
Pierwszy głos zabrał prof. Jan Miodek, który podziękował losowi za wszystkie spotkane w życiu osoby, będące dla niego wzorami, bo bez nich jego myślenie o języku ukształtowałby się z pewnością zupełnie inaczej. Zaczął od czasów spędzonych w domu rodzinnym, domu inteligenckim, w którym oboje rodziców byli nauczycielami. Jako mały chłopiec nie zawsze mógł w domu zostawać sam, więc często był przez rodziców zabierany do szkoły, gdzie słuchał ich lekcji. Ten czas nazwał „pierwszym zapatrzeniem się”. Z drugiej strony Profesor wspomniał swój związek z piłką nożną i z komentatorami tego sportu; wśród wymienianych nazwisk padły nazwiska Witolda Dobrowolskiego, Bohdana Tuszewskiego, a więc komentatorów nie zawsze zupełnie poprawnych językowo, ale zawsze naturalnych, sprawnych i porywających. Prof. Miodek wspomniał także postać Władysława Bartoszewskiego, którego nazwał swoją językową miłością i wielkim autorytetem. Wypowiedź tę podsumowała prof. Kłosińska, która poczyniła próbę znalezienia cech wspólnych tych bardzo różnych osób, wymienionych przez Miodka: zauważyła, że wcale nie poprawność językowa jest najważniejsza, bo wzorem językowym może być ktoś popełniający błędy. Na podstawie wypowiedzi swojego przedmówcy za najważniejszą cechę uznała ekspresję oraz autentyczność, a więc składowe, które sprawiają, że kogoś słucha się z przyjemnością i chce się na nim wzorować.
Następnie o swoich doświadczeniach opowiedział Jacek Bocheński. Już w pierwszych słowach zaznaczył, że zupełnie inaczej postrzega istotę wzoru językowego. Podkreślił, że nigdy się na nikim nie wzorował, bo jako pisarz nie powinien tego robić. Nigdy też nie miał takiej ambicji. Mimo tego był w jego życiu ktoś, kogo mógłby nazwać wzorem. Jako mały chłopiec podjął próbę stworzenia sztucznego języka – wyłącznie na potrzeby zabawy; nawet dla niego był to język niezrozumiały – był to niewątpliwie język, a nie zbiór przypadkowych form, ale jednak bez ustalonego znaczenia; tworzył go głównie na podstawie melodii języka polskiego. Te intelektualne zabawy małego chłopca zauważył jego ojciec, Tadeusz Bocheński, filolog klasyczny. Jacek Bocheński wyznał, że to właśnie ojcu zawdzięcza tę późniejszą refleksyjność przy myśleniu o języku, bo to on wszczepił mu – przez wczesną naukę łaciny i greki – filologiczny wzorzec językowy. Przy wspominaniu przeszłości, refleksji, jakie mu wtedy towarzyszyły, Jacek Bocheński podzielił się z zebranymi jeszcze jedną uwagą dotyczącą języka: głęboko w jego świadomości językowej zakorzenioną paralelą języka i przyrody. Słowa nie są wszak przypadkowe – podobnie jak wszystkie istoty żywe mają swoje pochodzenie. Owa paralela – jak dalej mówił Bocheński – wiąże się z odpowiednim stosunkiem do słowa: tak, jak nie wolno zabijać istot żywych, tak samo należy dbać o język, mieć do niego szacunek.
Prof. Katarzyna Kłosińska podziękowała za tę wypowiedź – za wspomnienie tak ważnej kategorii, jaką jest etyka słowa. Zauważyła również, że każda ugruntowana świadomość językowa zaczyna się od jakiegoś odkrycia, które później kiełkuje i rzutuje na myślenie o języku. O zabranie głosu poprosiła prof. Halinę Zgółkową.
Poznańska językoznawczyni przyznała, że w jej życiu było bardzo wiele wzorów i to właśnie dzięki nim jest teraz tym, kim jest. Po przemyśleniu istoty bycia językowym wzorem prof. Zgółkowa wyróżniła dwa kryteria: ktoś, kto jest jej językowym wzorem, musi, oczywiście, posługiwać się piękną polszczyzną, ale też – mieć po prostu coś do powiedzenia. Prof. Zgółkowa wspomniała również o swoich doświadczeniach związanych z jurorowaniem w konkursie Mistrz Mowy Polskiej. Jako grupę mogącą być językowym wzorem oceniła leśników. Wskazała również na pewnego lekarza, który niezwykle obrazowo, a przy tym uspokajająco, opisywał planowaną operację.
Prof. Katarzyna Kłosińska podjęła próbę podsumowania wypowiedzi swojej przedmówczyni: zaproponowała hipotezę dotyczącą kolejnego kryterium oceny potencjalnego językowego wzoru. Był nim więc ktoś, kogo miło się słucha, ale także – kto potrafi słuchać. Jako przykład wskazała ubiegłorocznego uczestnika poznańskiej debaty, Grzegorza Miecugowa. Prof. Kłosińska zwróciła również uwagę na specyfikę dzisiejszych czasów – dziś, w kulturze obrazkowej, rzadsza jest umiejętność tworzenia obrazów za pomocą języka, a przecież wciąż przyjemnie słucha się takich sprawnych i plastycznych wypowiedzi.
Następnie głos zabrał prof. Wojciech Malajkat, który jako swoje językowe wzory wskazał Zbigniewa Zapasiewicza, od którego nauczył się odpowiedzialności za słowo, a także sepleniącego odrobinę Gustawa Holoubka. Prof. Malajkat zaznaczył, że mimo tych niedoskonałości artykulacyjnych Holoubka jednak dobrze się słuchało; nie jest więc z pewnością kluczem do sukcesu hiperpoprawność artykulacyjna, lecz wspominana wcześniej odpowiedzialność za słowo. Innym przykładem był prof. Aleksander Bardini – imponujący oczytaniem, zawsze precyzyjną analizą problemu oraz jasnymi i światłymi sądami.
Zapytany o własne wzory językowe, prof. Kazimierz Ożóg odpowiedział, że jego świadomość językowa została ukształtowana w głównej mierze przez nauczyciela matematyki. To właśnie od niego nauczył się odpowiedzialności za słowo, tak ważnej cechy, wspominanej niejednokrotnie przez jego przedmówców. Za równie cenne doświadczenie uznał styczność z prof. Kazimierzem Wyką – autorem niezwykle emocjonalnych, a przy tym merytorycznych wykładów z literatury. Wspomniał także doświadczenia kościelne – kazania ks. Pietraszki, kazania doskonale przemyślane, zorganizowane, zawierające treść i emocje, a przy tym – odpowiedzialne i stosowne. Prof. Ożóg zaznaczył również, że jego pierwsze refleksje językowe dotyczyły zróżnicowania regionalnego polszczyzny, czego sam nie był wtedy świadomy – w jego głowie pojawiały się jednak pytania dotyczące tego, dlaczego w domu mówi się inaczej niż w szkole.
Artur Andrus opowiadał o swoim odwiecznym zachwycie piosenkami – ich dowcipem językowym – a także mistrzami tego rodzaju piosenek, m.in. Wojciechem Młynarskim czy Marią Czubaszek. Podkreślił, że nie lubi wymieniać nazwisk, bo zawsze ma poczucie, że zapomni o kimś wartym wymienienia. Dlatego też skończył prezentację zawodowych autorytetów językowych i przedstawił autorytet prywatny, rodzinny – babcię Ksenię. Również w domu rodzinnym Artura Andrusa mówiło się gwarą i z tym związana była przytoczona anegdota: „Babcia Ksenia często mówiła: uprzyj się o stół, będzie ci wygodniej. I ja się kilka razy w życiu uparłem. I to mi pomogło”.
Do tych słów odniósł się prof. Jan Miodek, u którego w otoczeniu sąsiedzkim także mówiono wyłącznie gwarą, w szkole zaś – i rodzice, jako nauczyciele, i on, jako uczeń, posługiwali się wyłącznie polszczyzną literacką. To doświadczenie odmian polszczyzny ocenił jako niezwykle cenne – jako doskonały kapitał stylistyczny.
Jako następny głos w dyskusji zabrał red. Bartek Chaciński, który już na wstępie zaznaczył, że do tej pory w życiu naukowo-zawodowym zajmował się antywzorami, a zatem mówienie o wzorach będzie dla niego czymś nowym. Jego dom rodzinny był specyficznym środowiskiem rozwoju – rodzice będący filologiami zwracali bowiem ogromną uwagę na dbałość o język. Zaraz obok tego wzoru, wzoru rodzinnego, red. Chaciński opisał wychowywanie się na języku lektorów i sprawozdawców sportowych. Dołączył się także do wzorów zawodowych Artura Andrusa – przyznał, że słuchanie takich osób zawsze sprawiało mu przyjemność, dlatego też takich właśnie szukał w swoim życiu zawodowym i osobistym. Wśród wymienionych autorytetów językowych wymienił m. in. Stanisława Młynarczyka – to od niego uczył się pracy radiowca: zarówno w praktyce, jak i w czasie warsztatów. Stanisław Młynarczyk uczył zupełnie nowego, ściśle zawodowego sposobu operowania głosem: odrzucenia wypracowanych nawyków językowych, dotychczasowych manier. Wtedy też nauczył się prowadzenia rozmów – nauczył się efektywnego słuchania rozmówcy. Zwrócił również uwagę na techniczne zaplecze pracy w radiu – na nieustające towarzystwo realizatorów dźwięku, którzy dokładnie wsłuchują się w każde wypowiedziane słowo i byli dla niego zawsze ważnym punktem odniesienia.
Następnie głos zabrała prof. Halina Zgółkowa, która wróciła do rozpoczętego wcześniej wątku i spróbowała zarysować zebranym specyfikę swoich badań naukowych. Podzieliła się więc swoimi doświadczeniami związanymi z pracą z dziećmi w wieku przedszkolnym. Zaznaczyła, że młodzi ludzie są niezwykle kreatywni, a w swojej kreatywności – zarówno spontaniczni, jak i logiczni. Na zadane pytanie, kto mówi ładnie, prof. Zgółkowa usłyszała odpowiedź: „Ptaki mówią ładnie i należy je naśladować”. W wypowiedzi tej językoznawczyni dopatrzyła się intuicyjnie zbudowanego nawiązania do wolności ptaków, do mówienia własnym głosem. A zatem estetykę wypowiedzi wiązałaby z pewnego rodzaju swobodą mówienia. Słuszność tej diagnozy potwierdził Jacek Bocheński, który opowiedział o stosowanych przez siebie kreacjach artystycznych. Na swoim blogu opisał rozmowę ptaków – ptaków, które potrafią prowadzić rozmowę w harmonii, które się wzajemnie nie przekrzykują, lecz czekają na odpowiedni moment, by włączyć się do dyskusji.
Kolejnym zagadnieniem wprowadzonym przez prowadzącą dyskusję prof. Katarzynę Kłosińską było pytanie o językowe autorytety młodszego pokolenia.
Pierwszy głos zabrał prof. Jan Miodek, który podkreślił odmienność realiów, w jakich dorastają współcześnie młodzi ludzie – na kształtującą ich kulturę masową. Przytoczył wymowne sformułowania wypowiedziane przez swoje wnuki, które śmierć eufemistycznie określiły jako „przejście na drugą stronę mocy”. Innymi zaskakującymi innowacjami frazeologicznymi przytoczonymi w dyskusji były kategoryczne podsumowania „Koniec, kropka, pe-el” oraz „W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Enter”.
Na inną stronę tego zagadnienia zwrócił uwagę prof. Kazimierz Ożóg. Podkreślił on brak ustabilizowania, pewną przypadkowość w posługiwaniu się przez młodych ludzi kodami: ograniczonym i rozwiniętym. Wybór jednego z tych dwóch sposobów porozumiewania się prof. Ożóg łączyłby z wyborem postawy życiowej – mieć albo być. Jako ilustrację swoich tez przytoczył swój żartobliwy wiersz stylizowany na mejl młodzieżowy. Wynika z niego jednoznacznie, które tendencje rozwojowe języka najlepiej charakteryzują postawę młodzieży, a więc – skrótowość i ludyczność.
Prof. Malajkat przytoczył anegdotę związaną z życiem rodzinnym, z rozwojem językowym własnych dzieci, dla których – jak przyznał – zawsze miał ambicje być autorytetem. Zaobserwował u nich tendencję do unikania samogłosek. Wyrażenia takie jak „sb” jako sobie czy „cb” jako ciebie pojawiają się nie tylko w języku zapisanym, lecz także w mowie. Podstawą innej obserwacji były doświadczenia zawodowe – w pracy ze studentami wybierającymi Akademię Teatralną. Zaznaczył, że tendencja do tzw. spieszczeń szerzy się nie tylko wśród dziewcząt, lecz także wśród chłopców – również w tak szczególnej grupie młodzieży, jaką jest zbiorowość studentów Akademii Teatralnej. Emocjonalnie odniósł się do tego prof. Kazimierz Ożóg, który wspomniał przeprowadzony niegdyś eksperyment, którego wyniki jasno wskazują na to, że taki sposób mówienia, pełen spieszczeń, nie jest wrodzoną wadą wymowy, lecz kwestią wyboru artykulacyjnego. Rektor Akademii Teatralnej zgodził się z tym komentarzem i przyznał, że wyplenienie tego sposobu mówienia jest wyłącznie kwestią ćwiczeń, ćwiczeń – jak pokazują jego doświadczenia – bardzo trudnych i żmudnych, w ramach których ćwiczy się również marniejącą z pokolenia na pokolenie umiejętność wyrazistego intonowania. Prof. Malajkat zwrócił również uwagę na inne problemy współczesnej młodzieży, a wśród nich – malejący zasób słownictwa.
Do tych słów odniósł się red. Chaciński, który podał przykład wielkiego, epokowego wręcz osiągnięcia cywilizacyjnego – generatora mowy Iwona, który ocenił jako intonacyjny antywzór. Skomentował także przytoczony przez prof. Ożoga mejl młodzieżowy: jako specjalista od języka młodzieży ocenił tę niezrozumiałą mieszankę jako przepełnioną neologizmami, pochodzącymi głównie z języka angielskiego, często też z gier wideo.
Na pytanie przewodnie prof. Kłosińskiej dość kategoryczną odpowiedź sformułowała prof. Halina Zgółkowa, której zdaniem w przypadku młodego pokolenia nie powinno się w ogóle mówić o autorytetach – w tym językowych. Dla starszego pokolenia takim autorytetem, wzorem wartości i pięknego posługiwania się językiem był Jan Paweł II. Na podstawie tego przykładu – zdaniem Pani Profesor – można scharakteryzować stosunek młodych ludzi do wielkich wartości i wzorów. Imię papieża Polaka, które dla osób starszych było czymś świętym, młodym ludziom posłużyło jako podstawa słowotwórcza do wyrazu odjaniepawlać. Prof. Zgółkowa zjawisko to określiła jako „niepokojące”. Do tej pełnej defetyzmu wypowiedzi odniosła się prof. Katarzyna Kłosińska – zauważyła, że wzorów młodzieży jest dużo, choć często bywają nieuświadomione. Zwróciła również uwagę na zjawisko tzw. socjologizacji odwrotnej, czyli wzorowania się osób starszych na tych z pokolenia młodszego. Tę prawidłowość zauważyła w czasie prowadzenia swoich badań również prof. Halina Zgółkowa – według jej obserwacji najlepiej rozumieją się dzieci i dziadkowie. Prof. Malajkat zażartował, że ludzie na starość dziecinnieją i w ten sposób otwiera się kanał porozumienia. Artur Andrus przywołał zaś historię swojej przyjaźni z dużo starszą Stefanią Grodzieńską, która była żywym przykładem na to, że nie istnieje coś takiego, jak różnica pokoleń. Zwykła mawiać, że każdy może być rówieśnikiem Szymborskiej, niezależnie od wieku. Myśl tę podtrzymała prof. Kłosińska, która zwróciła uwagę na to, jak ważne jest, aby nie zamykać się w jednej roli, na przykład w roli wynikającej z wieku. Przytoczyła również wyniki badań nad współczesną polszczyzną, z których wynika jasno tendencja do ludyczności – właściwie ponadpokoleniowa.
Red. Chaciński podkreślił specyfikę czasów, w których żyjemy, a zatem poruszanie się równoległe w rzeczywistości wirtualnej i w tradycyjnej, realnej. W tym kontekście otwiera się nić porozumienia między najstarszym a najmłodszym pokoleniem – najmłodsi nie są jeszcze skażeni wirtualnością świata, a najstarsi nie są i nigdy nie będą.
Debatę panelową anegdotycznie zakończył prof. Jan Miodek, który przyznał, że zaskakują go i zachwycają przenikające się na płaszczyźnie języka rzeczywistości: tradycyjna i wirtualna, jak pobudzają wyobraźnię. Przytoczył rektorską wypowiedź inaugurującą rok akademicki: „Życzę państwu, aby nie byli państwo jak dyskietki, żeby się państwo nauczyli myśleć”.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prof. Katarzyna Kłosińska podziękowała uczestnikom dyskusji i zakończyła pierwszą część debaty. Zapowiedziała również część drugą, którą wypełniły głosy publiczności.
Jako pierwsza głos zabrała Polka od czterdziestu lat mieszkająca we Francji. Wyraziła swój niepokój i żal, że polskie wyrazy – w jej opinii zupełnie wystarczające – są wypierane przez obce zapożyczenia. Do tej obserwacji odniósł się prof. Wojciech Malajkat, który przyznał, że już od kilku lat nie występuje w spektaklach, przedstawieniach, sztukach, lecz w – projektach.
Kolejnym głosem z sali była wypowiedź lekarza, który odniósł się do pojawiających się w debacie wątków dotyczących gwary i języka lekarzy. Zwrócił uwagę na specyfikę języka swojego środowiska, języka, który współcześnie jest połączeniem polskiego, angielskiego i łaciny, a niektóre rozpoznania wciąż – z szacunku do chorego – pisze się niemal wyłącznie po łacinie. W czasach, kiedy zaczynał karierę lekarską, do wykonywania tej pracy niezbędna była znajomość okolicznych gwar, bowiem do wielu pacjentów można było dotrzeć tylko tym językiem. Do tych słów odniósł się m.in. prof. Jan Miodek, który skomentował nie język lekarzy, lecz pracowników służby zdrowia w ogóle. Zwrócił uwagę na postępującą infantylizację komunikatów, objawiającą się we wszechobecnych deminutywach – „Proszę położyć moczyk na półeczkę”.
Inna uczestniczka debaty, która przedstawiła się jako nauczycielka, poetka i babcia, podzieliła się z zebranymi komentarzem do języka używanego w przekazie medialnym. Szczególnie skrytykowała tempo i monotonię komunikatów, które mogą być konsekwencją poczucia anonimowości autorów przekazu i ich braku dbałości o odbiorców. Na te uwagi odpowiedział prof. Malajkat, który zaryzykował hipotezę, że być może efekt uzyskiwany przez autorów nie jest konsekwencją ich działania celowego, lecz braku umiejętności.
Kolejnym głosem była wypowiedź studentki Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, która poczuła się w obowiązku obronić wizerunek swojego pokolenia, dość ostro skrytykowanego przez prof. Zgółkową. Podkreśliła zaangażowanie swoich rówieśników w dbanie o polszczyznę – przywołała kulturalnojęzykową działalność jutuberki Pauliny Mikuły i podkreśliła jej ogromną popularność.
Następnie głos zabrała prof. Grażyna Matyszkiewicz, która w warszawskiej Akademii Teatralnej uczy studentów dykcji, techniki i ekspresji mowy. W swojej wypowiedzi systematycznie odniosła się do myśli zawartych w wypowiedział uczestników dyskusji panelowej, a także głosów z sali. Zauważyła więc, że skracanie samogłosek jest problemem nienowym, który w swojej pracy obserwuje od lat. Jest to maniera, którą zauważa się również u osób wykształconych i zaangażowanych, która była wyraźnie słyszalna u jej przedmówczyni. Zwróciła również uwagę na fenomen oddziaływania Zbigniewa Zapasiewicza, który miał wadę wymowy, a jednak jego językowe kreacje artystyczne były pełne wymowy, pełne wyrazu. Tę wymowność i wyrazistość bardzo wzbogacała rozbudowana intonacja – zanikający obecnie melodyczny przebieg struktury myślowej, pomagający w zaznaczeniu emocjonalnych niuansów. Do tej myśli odniosła się prof. Kłosińska, która wspomniała szerzącą się manierę posługiwania się intonacją wznoszącą, pytającą, nieuzasadnioną składniowo czy semantycznie. Ostatnią uwagą prof. Matyszkiewicz było odniesienie się do niewzorcowych radiowców, którym w pracy towarzyszy nieustająca presja czasu, a także brak wyobrażonego przekonania, że ktoś ich słucha.
Głos w dyskusji zabrała również wieloletnia nauczycielka gry na pianinie, pracująca z dziećmi i młodzieżą w bardzo różnym wieku. W czasie lekcji nie tylko ćwiczy z uczniami wyczucie gry na instrumencie, lecz także wyczucie językowe. Jako ogromny uszczerbek na współczesnej kulturze uznała brak czasu czy chęci na dłuższe rozmowy w domu rodzinnym. Widać to w obcowaniu z młodymi ludźmi, którzy mają ogromne trudności z budowaniem pełnych, rozwiniętych zdań. Język, na którym mogą się wzorować młodzi ludzie, to przekaz telewizyjny czy radiowy, a zatem język zupełnie niewzorcowy.
Następną uczestniczką debaty była Danuta Jakubowska, dyrektor ds. promocji Mistrza Mowy Polskiej. Jak zaznaczyła, głos zabrała, by wspomnieć nazwisko, które niesłusznie zostało przemilczane w dyskusji o wzorcach polszczyzny – postać Jeremiego Przybory. Zaznaczyła, że wyłącznie od użytkowników języka zależy to, czy polszczyzna zginie, czy będzie kwitła. Odznaczani tytułem Mistrza Mowy Polskiej prezentują właśnie tę polszczyznę kwitnącą. Równocześnie zaznaczyła, że posługiwanie się takim językiem nie jest darem wrodzonym, tylko efektem ćwiczeń, pracy, lektury wybitnych dzieł i wzorowaniem się na ich języku, np. na Żeromskim, Sienkiewiczu czy Mickiewiczu.
Jako kolejny głos w dyskusji zabrał ks. prof. Wiesław Przyczyna. Swoją wypowiedź zaczął od wyznania, że z matury z języka polskiego dostał 3, a teraz jest członkiem prezydium Rady Języka Polskiego. Ma więc podwójną perspektywę – niedocenianego ucznia i cenionego językoznawcy. Ksiądz Profesor zwrócił się do uczestników debaty z pytaniem o pochodzenie wspomnianego przez prof. Zgółkową wyrazu odjaniepawlić. Odpowiedzi udzieliła prof. Kłosińska, która wspomniała prowokującego wobec polskiej kultury jutubera, który tworzył obrazoburcze memy z wizerunkiem Jana Pawła II; później te treści zaczęły żyć własnym życiem. Do tej historii odniósł się również red. Chaciński – zwrócił uwagę na znużenie patetycznością, świętym oburzeniem na nie dość podniosłe konteksty, w których mówi się o papieżu Polaku. Jest to więc rodzaj gry językowej, która z czasem przestaje być czytelna.
Na koniec tej części głos zabrał również członek Rady Języka Polskiego, prof. Marian Bugajski. Podziękował za wszystkie głosy i wyraził życzenie skierowane do uczestników debaty, dotyczące promowania wskazanych wzorów pięknej polszczyzny – uczynienia ich bardziej uniwersalnymi.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Próbę podsumowania debaty podjął również Jacek Bocheński, który zwrócił uwagę na trudne dla funkcjonowania autorytetów czasy; czasy wrogie wobec autorytetów, mające w pogardzie ideę elit. Nie szanuje się więc naukowców, bo wiedzę można zdobyć z Internetu; nie szanuje się sędziów, bo tworzą grupę „kolesi”; nie szanuje się lekarzy, bo są skostniałymi głupcami. Jedynym ocalałym autorytetem jest, zdaniem Bocheńskiego, autorytet językoznawców. A zatem ich praca, ochrona polszczyzny, jest obowiązkiem obywatelskim, patriotycznym i humanistycznym. Przy tej okazji Jacek Bocheński złożył hołd zmarłemu przed kilkoma miesiącami prof. Waleremu Pisarkowi, wspaniałemu człowiekowi i wielkiemu humaniście.
Na koniec debaty głos jeszcze raz zabrali organizatorzy wydarzenia. Moderująca debatę prof. Katarzyna Kłosińska podziękowała swoim gościom, szczególnie Jackowi Bocheńskiego – za tak cenne podsumowanie rozmowy. Do podziękowań dołączył się również gospodarz debaty, prezydent Jacek Jaśkowiak, który zwrócił zebranym uwagę na niewspomniany aspekt mówienia, zwłaszcza w odmianie ekstremalnej, zawodowej – na aspekt medyczny, tj. wzorcowe, w sensie fizjologicznym, używanie głosu, aby nie nadwyrężać narządów mowy. Debatę uroczyście zamknął prof. Tadeusz Zgółka, który podziękował prezydentowi i przewodniczącemu Rady Języka Polskiego, wyrażając nadzieję na spotkanie w tym samym miejscu na przyszłorocznej debacie z okazji Międzynarodowego Dnia Języka Ojczystego.
Gabriela Świerczewska