W prywatnym liście zwrócono się do Rady z apelem o podjęcie interwencji językowej w sprawie postaci wyrażenia przyimkowego paczka do Ukrainy:
Zwracam się do Państwa z zapytaniem, jakie działania Rada Języka Polskiego zamierza podjąć w związku z promowaniem przez środowiska ukraińskie w Polsce zmian w języku polskim, oraz w jaki sposób Rada Języka Polskiego zamierza bronić Polaków przed ukraińskimi akcjami mającymi wymusić zmiany na rodzimych użytkownikach języka polskiego [...].
Odpowiedzi na to pytanie udzieliła prof. Katarzyna Kłosińska:
W sporze między Panem a pomysłodawcami akcji „Paczka do Ukrainy” racja leży po obu stronach. Istotnie, „na Ukrainę” to forma skodyfikowana, rejestrowana przez współczesne słowniki ortoepiczne (np. „Wielki słownik poprawnej polszczyzny” PWN pod red. A. Markowskiego, Warszawa 2004). Prawdą jednak jest też to, że forma ta jest pozostałością po czasach, w których Ukraina nie była samodzielnym państwem, dlatego może nie dziwić, że środowiska ukraińskie w Polsce próbują zwrócić na to uwagę Polaków i starają się sprawić, że wyrażenie „do Ukrainy” będzie uchodzić za naturalne. Nie sądzę, żeby jednorazowa (nawet długotrwała akcja) miała przynieść efekt w postaci zmiany zwyczaju językowego, a jeśliby się tak stało, to nie jest to powód do interwencji w Urzędzie Ochrony Państwa. Zresztą, wyrażenie „do Ukrainy” (a także analogiczne: „w Ukrainie”) jest umotywowane historycznie (było stosowane w XIX wieku) oraz systemowo (jest zgodne z regułą gramatyczną mówiącą, że przyimki „do”, „w” łączą się z nazwami terytoriów samodzielnych. Jak wskazuje szybka kwerenda internetowa, pojawia się ono także współcześnie, gdyż użytkowników języka niejako automatycznie posługuje się formami systemowymi.
Nie uważamy, że forma „do Ukrainy” stanowi zagrożenie dla języka polskiego, nie podzielamy Pańskiej opinii, że Polaków należałoby bronić przed „ukraińskimi akcjami mającymi wymusić zmiany na rodzimych użytkownikach języka”.
listopad 2019 r.