Halina Zgółkowa
Poznań
Gwara uczniowska (szkolna) w poszukiwaniu inspiracji
Zjawisko zwane gwarą uczniowską (językiem uczniowskim, żargonem uczniowskim) jest znane bodaj od tak dawna, jak istnieje instytucjonalna edukacja, czyli szkoła. Oczywiście oznacza to, że ten wariant językowy jest jedną z najstarszych odmian – funkcjonującą zresztą nie tylko w ramach polszczyzny1. Zrozumiałe jest w tym kontekście zainteresowanie badaczy języka, ale także – może nawet przede wszystkim – literatów, publicystów i zwykłych amatorów zbierających słownictwo używane w szkole poza lekcjami i poza szkołą2.
Uchwycenie specyfiki i istoty gwary uczniowskiej jest – wbrew pozorom – stosunkowo trudne. Próbę zdefiniowania zjawiska podjęłam, opracowując hasło Gwara uczniowska do Encyklopedii pedagogicznej XXI wieku3, tu ograniczam się więc do wskazania tych tylko parametrów, które są istotne dla głównego celu, jaki postawiłam sobie w tym referacie.
Celem tym jest wskazanie na różnorodność (może niejednorodność) gwary uczniowskiej postrzeganą przez pryzmat swoistej genealogii. Mam na myśli zwłaszcza te elementy, które przenikają do gwary uczniowskiej zarówno ze środowiska szkolnego, niejako wewnętrznego, jak i te, które pojawiają się w tej odmianie polszczyzny za sprawą uczestniczenia uczniów – nosicieli, ale i twórców, kodyfikatorów gwary uczniowskiej – w rozmaitych środowiskach pozaszkolnych. Postaram się pokazać dynamikę owej osmozy językowej, mam bowiem możliwość zestawienia gwary uczniowskiej używanej w trzech dziesięcioleciach: 1981–19904, 1991–20005, 2001–20106. Okres porównawczy jest niezbyt rozległy, wszakże wystarczający na to, by pokazać kulturową specyfikę omawianego zjawiska językowego. Nowością, która do tej pory raczej nie była dostrzegana, a może po prostu była nieobecna, jest wychodzenie gwary uczniowskiej poza środowisko samych uczniów. Tak należy rozumieć przywołaną w tytule referatu kategorię inspiracji: jako czerpanie elementów przyswajanych, inkorporowanych do gwary uczniowskiej z zewnątrz, ale także wychodzenie inspiracji na zewnątrz, do innych odmian, środowisk, a nawet pokoleń.
Gwara uczniowska pozornie jest czymś oczywistym: jest to odmiana języka używana przez uczniów. Natychmiast jednak należy dokonać pewnych uściśleń. Po pierwsze więc, jest to odmiana używana w sytuacjach pozalekcyjnych: na przerwie lub poza szkołą. Następnie trzeba nieco doprecyzować uczniowskość. Sami uczniowie w swoich wypowiedziach wskazują na reagowanie „językiem swobodnym” na sytuacje szkolne, zwłaszcza stresowe, np. używa się tego języka wtedy, gdy jesteśmy zestresowani, kiedy słowa nie lepią się do siebie i gdy dają znać o sobie nerwy. Językiem próbują też manifestować swoją odrębność i niezależność od dorosłych, np. Słowa używane przez uczniów w szkole tworzą jej specyficzny klimat i odróżnia ją od innych instytucji, język odróżnia uczniów, młodzież od pozostałych grup społecznych 7. Chodzi także o to, że część zjawisk językowych jest przenoszona do tzw. gwary studenckiej. Tak się dzieje np. z niektórymi nazwami ocen, zwłaszcza negatywnych. Ściśle wiąże się to z parametrem pokoleniowym. W zasadzie bowiem gwara uczniowska używana jest przez osoby w wieku lat 12–19. Zdarzają się jednak i takie elementy leksykalne, których trwałość wyraźnie przekracza takie granice pokoleniowe8. Przez pokolenia idą nazwy szkoły jako instytucji, niektóre przezwiska nauczycieli lub uczniów czy niektóre nazwy przedmiotów szkolnych.
Pokoleniowość gwary uczniowskiej ma swój wymiar subkulturowy. Mam na myśli te subkultury młodzieżowe, w których uczniowie uczestniczą poza szkołą, a których spoiwem są między innymi różne odmiany muzyki, a także pewne ideologie skinheadów, punków, rastafarian, hiphopowców, raperów. Oto kilka przykładów z ostatniego dziesięciolecia9: mózgozjeb ‘muzyka elektroniczna z mało rozbudowaną linią melodyczną’, You typie narzuć jakiegoś bita, bo mi łeb nie styka ‘polecenie włączenia muzyki’; mc ‘raper’; siema ziom; rycerz ortalionu ‘określenie subkultury młodzieżowej’; czarna msza ‘zebranie rodziców, wywiadówka’.
Przez pewien czas gwara uczniowska podlegała swoistej łagodnej tabuizacji, zgodnie z zasadą choćby cię smażono w smole, nie mów, co się dzieje w szkole. W ostatnim czasie ta zasada tabuizacji została praktycznie odrzucona i z całą otwartością używa się gwary uczniowskiej w środowiskach „obcych”10, nawet przez nauczycieli, o czym niżej. To przykład swoistego przenikania elementów gwary uczniowskiej na zewnątrz.
Przedstawione wyżej pewne wyróżniki gwary uczniowskiej nie wyczerpują oczywiście opisu tego zjawiska. Ten krótki przegląd ma służyć jedynie jako wstęp, czyli do wskazania źródeł inspiracji czerpanych przez uczniów. Jedna z nich została już wymieniona – to subkultury młodzieżowe.
Kategorią zapewne najważniejszą jest oczywiście sama szkoła i słownictwo niejako branżowe. Ten kierunek inspiracji dominował w materiale gromadzonym do roku 1990. Przejawiają się ślady obowiązkowych lektur i nauczania historii. Szczególnie uderza słownictwo wojenne i obozowe (łagrowe). W przezwiskach nauczycieli i uczniów używa się odwołań do postaci historycznych i terminologii biologicznej. Wśród zapożyczeń z innych języków jest wiele elementów znanych z lekcji języka rosyjskiego, do pewnego czasu obowiązkowego w polskiej szkole, oraz z niemieckiego (kiedyś dość powszechnie nauczanego obok języka rosyjskiego lub angielskiego)11. Z czasem te zapożyczenia niemal całkowicie zanikają i dzisiaj powszechne są zapożyczenia angielskie.
Szkoła zmienia się w różnych wymiarach, zwłaszcza w zakresie programów nauczania, proponowanych przedmiotów lekcyjnych, w tym także języków obcych, ale też skali ocen. W słowniku z roku 1990 odnotowano ponad 400 nazw dwói – podówczas najniższej oceny szkolnej. Była wśród tych nazw także pała, choć ikoniczne uzasadnienie dla tej nazwy wróciło do polskiej szkoły dopiero wraz z wprowadzeniem sześciostopniowej skali ocen. Jednocześnie dwója przestała być tak znienawidzona, jak wcześniej, a niektóre jej nazwy „przesunięte” zostały w dół: na jedynkę, np. lak, laczek, szmata, but, ale pojawiły się też nazwy nowe, np. prezent, ognista piona, jednorożec z szafy, paciula, pacianga. Natomiast obuwniczy, to sytuacja, gdy wiele osób otrzymuje jedynki, uczeń zaś z samymi jedynkami z języka niemieckiego to patriota.
Dziś dwója należy już do ocen względnie pozytywnych i nazywa się ją w trzecim dziesięcioleciu: dopem, dopalaczem, wygiętym parasolem lub skrótem gd. Oceny dobre i bardzo dobre to pro, hajfajf. Wiele nowości leksykalnych ostatniego dziesięciolecia w kategorii nazw związanych ze szkołą dotyczy samej szkoły, którą określa się jako psiarnia, patolik ‘szkoła katolicka’, schronisko dla bezdomnych ‘liceum ogólnokształcące’, zakład pogrzebowy, śmietnik, pogrom, masakra, school. Szkołę porównuje się też do całych sytuacji: szkoła jest jak żmija – dusi, kąsa i zabija; szkoła jest jak WC, chodzisz, bo musisz. Dzisiejsi uczniowie to naród, parafianie, którzy chodzą na stypy ‘lekcje’, biorą udział w loterii ‘teście wyboru’, stawiają się na sąd boży ‘egzamin’, i dochodzą do pogrzebu ‘matury’. Za sprawą ostatnio wprowadzonej matury z matematyki, przedmiot ten wywołuje wiele emocji i – oczywiście – inspiruje do tworzenia największej liczby nowych określeń: mojka, majza, macha, matgeje ‘uczniowie z klasy matematyczno-geograficznej’. Niewiedza z matematyki, to sieroctwo matematyczne – być może zresztą jest to inspiracja, która pochodzi od samych nauczycieli. Tych dotychczas nienotowanych, wewnątrzszkolnych inspiracji jest tak wiele, że mogłyby stanowić przedmiot osobnego opracowania. Odnotujmy jednak, że i te stare nazwy są nadal aktualne: buda, psorek, belfer, kujon.
Niepokojąco częste były ongiś inspiracje więzienne12, czyli zapożyczenia z grypsery. Oczywiście jest to źródło zewnętrzne wobec oficjalnej rzeczywistości szkolnej. Zapewne jest to świadectwo pewnego dziwnego(?) snobizmu (czyli, w słownictwie młodzieżowym, szpanerstwa). Niewykluczone, że ten kierunek zapożyczeń związany był z podobnym kręgiem – narkomańskim, jako że część zjawisk narkomańskich ma ścisły związek ze środowiskami przestępczymi. W materiale pochodzącym z lat 2001–2010 ta kategoria słownictwa jest głównie reprezentowana przez te same, co w latach wcześniejszych jednostki leksykalne, takie jak cwel, rozkminić, kojo, czaić coś ‘słuchać’, ciupa, melina ‘szkoła’, zajuchtać ‘ukraść’. Pojawiły się też nowe określenia: waga ‘sprawa w sądzie’, ćwiara ʻ25 lat pozbawienia wolności’, dziesiona ‘kradzież’, czigidzings ‘szyfr’.
Oczywiście w warstwie słownictwa narkomańskiego pojawił się dopalacz i dop, których wcześniej nie znano, a także babiór i habadżudżu ‘marihuana’, baczucha, biały śnieg ‘ogólnie o narkotykach’ i nazwy czynności związanych z ich zażywaniem: przypudrować nosek, rezać ‘wąchać narkotyk’, snifować ‘zażywać narkotyki’.
Sporo zjawisk językowych wskazywanych przez uczniów jako „swoje” w istocie ma pochodzenie potoczne, co ilustruje wspomnianą wcześniej cechę gwary uczniowskiej jako języka szkolnej przerwy. Niewątpliwie jest to rodzaj odreagowania, odetchnienia od oficjalnego, naukowego lub popularnonaukowego języka lekcji. Uczniowie przechodzą na rejestr kolokwialny, nierzadko w przekonaniu, że jest to ich – jak wspomniałam wcześniej – swoiste „mówienie po szkolnemu”. Zaciera się przy tym w świadomości uczniowskiej granica między potocznością, rubasznością, pospolitością a np. wulgarnością. Elementy leksykalne kwalifikatorowo oznaczane w słownikach współczesnej polszczyzny tą pierwszą kategorią przez uczniów bywają postrzegane jeszcze jako wulgaryzmy i – oczywiście – na odwrót: niektóre słowa uczniowie traktują już po prostu jako neutralne (czyli bez jakichkolwiek kwalifikatorów). Oto kilka przykładów z ostatniego dziesięciolecia: włazić komuś w dupę, kij ci w oko, ty suko ‘pieszczotliwy zwrot do najlepszej koleżanki’, moja świnia ‘moja dziewczyna’, pańcia ‘ładna dziewczyna’, łachy ‘ubranie’, idę na chatę, zabulić, kobiecina, babsztyl, ale typek, jejebie ‘przekleństwo’, kur**, cholina ‘cholera’, kuna ‘kurwa’. Spotyka się też powszechnie znane wyliczanki dziecięce, zastępujące słownictwo nieprzyzwoite: hokus pokus, czary mary, twój stary nie ma pały; ence pence, chuj ci w ręce ‘zwrot obraźliwy’.
Na marginesie tych spostrzeżeń chciałabym sformułować pewną refleksję dydaktyczną. Chodzi mi o szkolną hipokryzję polegającą na niedostrzeganiu słownictwa wulgarnego, agresywnego. Polska szkoła ogranicza się do wpajania zasady, że używanie brzydkich słów jest zabronione. Ale oznacza to jednocześnie, że podawanie przykładów na lekcjach też jest zabronione. Być może refleksem takiej postawy jest komentarz jednego z respondentów z roku 2010: używamy też wulgaryzmów, ale nie będę podawał tutaj przykładów. Do refleksji dydaktycznych chciałabym powrócić w końcowych partiach referatu.
Należy też odnotować, że swoistą inspirację wykorzystywaną przez uczniów stanowią także odmiany regionalne, np. dziouchy, jo ‘tak’, idymy, tej ‘ty’, mosz z gorem, kanciapa.
Na przeciwstawnym biegunie znalazła się warstwa słownictwa uczniowskiego, którą można by nazwać kolokwializacją czy dialektyzacją á rebours. W warstwie tej spotyka się wyszukane słowa i zwroty, zaczerpnięte zapewne z literatury (czyli z lekcji języka polskiego) lub z odmian historycznych, zwłaszcza staropolskiej. Oto przykłady: Quo vadis, witajże zacny..., witaj mości panie, jadło, zaiste smaczny, zaprawdę, powiadam ci zaniechaj!, a i owszem, przaśnie, zaiste chędogo, hacjenda, moja pani, no ba!, azaliż, aczkolwiek, abstrahując, altruista, metafizyczny pietyzm, tudzież.
Inspiracje językowe, czyli wprowadzanie do gwary uczniowskiej wyrazów obcych, są w pewnym sensie monotoniczne: w materiale z roku 2010 rzadko spotkać można zapożyczenia inne niż angielskie. Po części są to zjawiska znane także w innych, mniej oficjalnych odmianach współczesnej polszczyzny, a po części swoiste, charakterystyczne dla współczesnej gwary uczniowskiej. Oto przykłady: whatever ‘cokolwiek’, wow ‘okrzyk zdziwienia’, plejs ‘ktoś w obcisłych ubraniach”, meeting ‘spotkanie’, homework ‘zadanie domowe’, I tower you (sic!) ‘wierzę ci’, shit is going around me ‘gówno mnie to obchodzi’, lovciam ‘kocham cię’, lajt ‘lekkie, łatwe, słabe’, [daj to na] full ‘powiedz to głośno’, o, shit! ‘cholera’, sweet/sweetaśnie ‘słodko’, welcome in Witnica ‘kolejna impreza’.
Tradycyjnym kierunkiem inspiracji uczniowskiej jest telewizja i najbardziej znane programy informacyjne, seriale, reklamy itp. Oto przykłady nowe w tym sensie, że pochodzące z ostatniego dziesięciolecia: Look, ja sem twój tatinek (z „Gwiezdnych wojen”), mordo ty moja ‘zwrot powitalny’, teletubiś ‘przezwisko’, telegazeta ‘osoba plotkarska, wszystkowiedząca’, uniwersytet Bolka i Lolka ‘technikum mechaniczne’, Maciuś, Maciuś, synku, co się stało (z serialu „Klan”) ‘sposób dokuczania’, kompania antyterrorystyczna ‘nauczyciele’, skrzydlata przyjaciółka ‘podpaska’.
Natomiast niewątpliwie nowym źródłem inspiracji zasilającym gwarę uczniowską są tzw. nowe media, zwłaszcza Internet, portale społecznościowe, blogi i komunikatory. Oto przykłady: XD ‘uśmiechnięta twarz’, wbijaj na kompa ‘wejdź do komputera’, wejdź na NK ‘wejdź na portal Nasza klasa’, żal.pl/rozpacz.com ‘krytyka rozmówcy’, lubię to (z portali społecznościowych) ‘wyraz aprobaty, podobania się’, pixel ‘nauczyciel informatyki’, bot ‘człowiek-komputer’.
W ostatnim czasie sporo zjawisk przenika do polszczyzny uczniowskiej także z systemu telefonii komórkowej, szczególnie z konwencji obowiązujących w formułowaniu SMS-ów. W tym ostatnim zakresie absolutnie powszechne jest skracanie właściwie wszystkiego, co się da zapisać skrótowcami, np. esy ‘SMS-yʼ, głuchnij ‘zadzwoń’13, impulsy lecą ‘miłość’, BTW = by the way ‘przy okazji’, OMG = o, My God ‘mój Boże’, NQA ‘do widzenia’, gz ‘żal mi ciebie’, gg ‘Gadu-Gadu’, au ‘ale się urwałʼ, SB ‘siebie’, JP ‘jestem Polakiem’, dozba ‘pożegnanie’, ct? ‘co tam, co słychać’, JJ ‘już jestem’, zw ‘zaraz wracam’, GZ ‘bardzo dobrze’, ndst ‘niedostępny’, KC ‘kocham cię’, mg ‘mogę’, bd ‘będę’, bry ‘dzień dobry’, NMZC ‘nie ma za co’, OCB ‘o co biega [chodzi]’.
Wspominałam wyżej o swoistym „wychodzeniu poza szkołę” gwary uczniowskiej. Zasygnalizowałam w szczególności trzy takie konteksty: kontynuowanie pewnych elementów tej gwary w pokoleniach studenckich (więc formalnie już pozaszkolnych), przenikanie się wzajemne gwary uczniowskiej i żargonowych lub slangowych odmian charakterystycznych dla subkultur młodzieżowych, wreszcie pewna trwałość elementów leksykalnych, które pozostają w użyciu powszechnym i są na trwałe wpisane w język ogólny.
W ostatnim czasie da się zauważyć zjawisko nowe, dotąd raczej niespotykane w szkole. Była powyżej mowa o swoistej łagodnej tabuizacji gwary uczniowskiej i traktowania jej jako kod w miarę tajemny. Tak rozumiana tabuizacja dotyczyła zwłaszcza dwu społeczności: rodziców i nauczycieli, rzadziej takich środowisk jak np. policjanci. Szczególną jednak tajemniczość zachowywano wobec nauczycieli. Obecnie jest to zjawisko raczej złagodzone, czego przejawem jest na przykład powszechna znajomość w pokoju nauczycielskim przezwisk, jakie poszczególnym osobom z tzw. grona pedagogicznego są nadawane.
Zjawiskiem nowym – dla mnie wręcz zaskakującym – jest posługiwanie się gwarą uczniowską przez nauczycieli nie tylko wewnątrz swojego środowiska, czyli umownie rzecz traktując, we wspomnianym pokoju nauczycielskim, ale także na zewnątrz szkoły. Mam tu na myśli wpisy do uczniowskich dzienniczków stanowiące rodzaj korespondencji z rodzicami. Tym razem przykłady zaczerpnięte z takich dzienniczków14:
Uczeń L. S. grozi nauczycielce, że poda ją do sądu za to, że „zorała mu psychę”, każąc przesiąść się do innej ławki.
Zwrócił się do nauczyciela ze słowami „Pani se robi jaja”.
Uczennica nazwała mnie „starą rurą”.
Kamil odgraża się, że rozpruje Łukaszowi dupę.
Olewa nauczyciela.
Rzuca kamieniami w gablotę [samochód] nauczyciela
Wybiegł z klasy, krzycząc, że „idzie na laski”.
Sławek męczy żółwia [onanizuje się].
Marta z kolegami „topi kreta [uprawia seks] w ubikacji”.
Uczeń na lekcji „warknął odbytem”.
Na wypowiedź dyrekcji odpowiedział: „sram na to”.
Szymek bardzo się wulgarnie wyrażał podczas przerwy na korytarzu szkolnym, gdy grzecznie zwróciłem mu uwagę, że tak nie powinien się wyrażać, powiedział, że go coś wkur***o”, na moją kolejną uwagę, że źle postępuje odpowiedział: „no to ch*j”.
Wezwany do odpowiedzi powiedział „czy mogę panią pomiziać po nosie?”.
Te uwagi same w sobie mają pewną interesującą specyfikę, smaczek. Ilustruje to ostatni cytat: „Twierdzi, że uwagi są potrzebne, bo może się potem śmiać z nich z ojcem”.
Zmierzam do konkluzji. Gwara uczniowska charakteryzuje się dwoma zasadniczymi właściwościami, pozornie wzajemnie sprzecznymi: trwałością i niezwykłą dynamiką zmian w niej zachodzących. Trwałość polega na tym, od czego ten referat zaczęłam: gwara uczniowska jest tak stara, jak stara jest postać ucznia i jego szkoły. Trwałość polega także na tym, że pewne jej elementy leksykalne i frazeologiczne znane i stosowane są przez poszczególne osoby długo jeszcze po zakończeniu nauki szkolnej.
Dynamika natomiast to swoista czułość tej odmiany języka na zmienność samej szkoły oraz jej otoczenia. Mamy tu do czynienia ze wspomnianą już osmozą, a ostatnio raczej z dyfuzją między gwarą uczniowską a otaczającymi ją sposobami posługiwania się polszczyzną. Gwara uczniowska przede wszystkim czerpie swoje inspiracje leksykalne i frazeologiczne z samej zmieniającej się sytuacji wewnątrzszkolnej, ale więcej i częściej z rzeczywistości dookolnej. Starałam się te inspiracje wewnętrzne i zewnętrzne wyżej egzemplifikować. Uczyniłam to, posiłkując się materiałem z trzech kolejnych dziesięcioleci. Pozwalam sobie sądzić, że te właśnie dziesięciolecia na przełomie wieków i tysiącleci charakteryzują się szczególnym przyspieszeniem cywilizacyjnym i – co za tym idzie – zmianami w zakresie konwencji komunikacyjnych.
Te konwencje można też prześledzić w niezwykle rozbudzonej świadomości językowej uczniów, którzy przy podawanych przykładach stosują – rzec by można – zadziwiające metateksty. I znowu garść przykładów: Gdzie jest krzyż? ‘pytanie retoryczne’; Twoja stara ‘uniwersalny zwrot na wszelkie okazje’; facepalm ‘zwerbalizowana forma plaśnięcia dłonią w czoło – wyraz załamania nad czyjąś głupotą’; wytentegować ‘oznacza wszystko, co można zrobić’; Uszy się myje, a nie piza o zlew ‘irytacja spowodowana niesłuchaniem naszej wypowiedzi przez rozmówcę’; ale będzie impra ‘z sarkazmem o lekcji matematyki’; ogarnij się, bo dorastasz ‘reakcja na głupią wypowiedź’; endeju ‘słowo przerywnik ozdabia wypowiedź – bez znaczenia’; nie masz domu ‘krytyka rozmówcy’; także tego ‘mówienie dla wypełnienia luki w rozmowie’; chyba ty! ‘cięta riposta młodzieży XXI wieku’; o żal! ‘przy ignorowaniu wypowiedzi rozmówcy’; o! ‘wyraz uniwersalny, wieloznaczny, wyraża więcej niż tysiąc słów’; a jadłeś kiedyś kota? ‘słowa mające wybić z toku myślenia rozmówcę’; jebs ‘jako onomatopeja, gdy się coś spodoba’; sam seks ‘sarkastycznie na widok brzydkich osób’; gównarzeria, w głowach się poprzewracało ‘sarkastycznie o osobach dorosłych’; żółw//żółwik ‘okazanie sympatii przez stuknięcie się pięściami’.
I na zakończenie wracam jeszcze do refleksji dydaktycznej. Gwara uczniowska jest już wyraziście zauważana w pokoju nauczycielskim. Co więcej – jest tam nawet stosowana. Powątpiewam jednak, czy często bywa przedmiotem refleksji nauczycieli, zwłaszcza na lekcjach języka ojczystego. Przynajmniej do niedawna panowała w tym zakresie swoista hipokryzja: wszyscy – i uczniowie, i nauczyciele – wiemy, że gwarą uczniowską młodzi ludzie posługują się poza lekcjami i poza szkołą. Ale tematem lekcji raczej tego nie czynimy. Bo szkoła ma uczyć polszczyzny poprawnej, literackiej, pięknej. A nie takiej, jak polszczyzna szkolnej i pozaszkolnej codzienności.
1 Por. np. H. Ehmann, Ein Lexicon der Jugendsprache, München 1992.
2 Zob. m.in. B Chaciński, Wypasiony słownik najmłodszej polszczyzny, Kraków 2003; K. Czeszewski, Słownik slangu młodzieżowego, Piła 2001.
3 Por. H. Zgółkowa, Gwara uczniowska [w:] Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, t. II, Warszawa, s. 144–150; tam też bogata bibliografia przedmiotu.
4 Zob. K. Czarnecka, H. Zgółkowa, Słownik gwary uczniowskiej, Poznań 1991.
5 Nowy słownik gwary uczniowskiej, red. H. Zgółkowa, Wrocław 2004.
6 Z ponad 20 000 ankiet wybrano losowo 2000, na podstawie których prześledzono najnowsze zjawiska w języku uczniowskim. Ankiety zawierały prośbę o podanie słów, zwrotów, całych zdań wraz z ich znaczeniami, których uczniowie używają wyłącznie w sytuacjach rozmów miedzy sobą – w czasie pozalekcyjnym lub poza szkołą. Respondentami byli uczniowie klas gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych (liceów ogólnokształcących, profilowanych, techników – zarówno publicznych, jak i niepublicznych).
7 Szerzej na ten temat zob. H. Zgółkowa, Specyfika języka młodzieżowego w świadomości uczniów, [w:] Socjolingwistyka, t. XI, Kraków 1991, s. 99–107; por. też K. Czarnecka, Uczniowska odmiana współczesnej polszczyzny w świadomości jej użytkowników, Poznań 2000.
8 Łatwo zauważyć, że słownictwo używane w literaturze mającej za temat szkołę i uczniów (np. „Syzyfowe prace” S. Żeromskiego, czy „Ze wspomnień niebieskiego mundurka” W. Gomulickiego) są znane w polszczyźnie do dziś.
9 Wszystkie przykłady podaję w oryginalnej pisowni uczniowskiej.
10 Ciekawym pomysłem jest publikowanie szczególnego rodzaju słowników slangu młodzieżowego, obejmującego oczywiście także elementy gwary uczniowskiej, przeznaczonych np. dla policjantów.
11 Zob. K. Czarnecka, H. Zgółkowa, Słownik gwary..., op. cit.; Nowy słownik gwary..., op. cit.
12 Co piąte słowo w słowniku z roku 1991 było wspólne dla uczniów i więźniów. W szkole przybierały one czasem swoiste znaczenia. Zob. H. Zgółkowa, Grypsera w szkole. Przenikanie słownictwa środowisk przestępczych do żargonu uczniowskiego, [w:] Słowa służebne, red. H. Zgółkowa, Poznań 1994, s. 41–47.
13 Takie (a nie wyślij głuchacza) podali uczniowie.
14 Por. Uwagi ze szkolnych dzienniczków, wyboru dokonała K. Gałkiewicz, Poznań 2008.