Irena Szczepankowska
Białystok
Polszczyzna w komunikacji prawno-sądowej dawnej Rzeczypospolitej
Jednym z najważniejszych wyznaczników pozycji danego języka jako kodu komunikacyjnego określonej wspólnoty jest – obok jego użycia w codziennych kontaktach użytkowników czy w twórczości literackiej – funkcjonowanie tego języka w sferze komunikacji oficjalnej (publicznej), tj. przede wszystkim w prawodawstwie, w sądach, w sejmie i w innych instytucjach administracji publicznej. Użycie danego języka (w postaci zarówno mówionej, jak pisanej) w tych przestrzeniach komunikacji jest zarazem usankcjonowaniem jego pozycji jako języka państwowego, który staje się jednym z wyznaczników identyfikacji członków danej wspólnoty politycznej ponad podziałami narodowymi, wyznaniowymi, regionalnymi czy społecznymi. Status języka urzędowego jest często oficjalnie dekretowany w najważniejszych aktach prawnych, takich jak konstytucje, co sprzyja z kolei umacnianiu uprzywilejowanej roli tego języka w całokształcie komunikacji społecznej. Staje się on głównym przedmiotem działań edukacyjnych, kodyfikacyjnych, politycznojęzykowych i innych, co służy jego wszechstronnemu rozwojowi. Posługiwanie się nim jest warunkiem udziału jednostki w życiu publicznym (często także warunkiem posiadania przez nią obywatelstwa danego państwa). Język państwowy ma zazwyczaj – przynajmniej w realiach europejskich – oparcie w żywej mowie określonego narodu, tzn. jest zarazem istotnym wyznacznikiem tożsamości etnicznej1. Taki stan rzeczy jest już jednak skutkiem renesansowej confusio linguarum i następnie oświeceniowej koncepcji narodu, kiedy to wraz z kształtowaniem się świadomości wspólnotowej i politycznej nastąpiła emancypacja języków narodowych wobec łaciny. Zazwyczaj za symboliczny terminus a quo takiej emancypacji uznaje się użycie danego języka do sporządzenia ważnych aktów prawnych. Dlatego przyjmuje się [zob. Urbańczyk 1979, 210], że w roku 1543 dokonało się oficjalne uznanie języka polskiego za język państwowy dzięki uchwaleniu po polsku statutów sejmowych. Już w roku 1539 szlachta domagała się na sejmie, aby statuty, pozwy i listy poselskie były pisane po polsku [zob. Mayenowa 1953, 65]. Postulat ten został uwzględniony w konstytucji sejmu piotrkowskiego z lat 1562–15632. Za panowania króla Zygmunta Augusta, sprzyjającego usankcjonowaniu polszczyzny w charakterze języka oficjalnego, przyjął się zwyczaj formułowania po polsku konstytucji3 i diariuszy sejmowych. Władca ten pozwolił używać języka polskiego w księgach sądowych nie tylko do przysiąg, ale też opisów spraw i orzeczeń sądu; jedynie formuły wstępne pozostały łacińskie. Nie znaczy to jednak, że wcześniej nie posługiwano się w ogóle językiem polskim w kontaktach oficjalnych, urzędowych. Przeciwnie, skoro można było w nim zapisać akty prawodawcze, to znaczy, że odmiana prawno sądowa polszczyzny była już wówczas (tj. w połowie XVI wieku) stosunkowo dobrze wykształcona.
Zarówno badaczom dziejów prawa i sądownictwa w państwie polskim, jak i językoznawcom opisującym ewolucję i funkcjonalne zróżnicowanie polszczyzny znany jest fakt wielowiekowego współistnienia w komunikacji oficjalnej dawnej Rzeczypospolitej (tj. w prawodawstwie, w sądzie i w innych urzędach) dwu kodów językowych: łaciny i polszczyzny. W średniowieczu – jak wiadomo – językiem piśmiennictwa obsługującego tego rodzaju kontakty była wyłącznie łacina. Badacze są jednak zgodni, że językiem mówionym władz świeckich do XVI wieku pozostawała polszczyzna, a to ze względu na znikomą znajomość łaciny wśród dygnitarzy świeckich i szlachty, która przeważnie nie posługiwała się pismem i uważała wręcz mówienie po łacinie za rzecz wstydliwą, ponieważ zyskiwanie przez nią świadomości narodowo państwowej wiązało się z dowartościowaniem kodu będącego wyznacznikiem tożsamości, czyli języka polskiego: Zrozumiałe jest – pisze Stanisław Urbańczyk [1979, 209] – „że w tych warunkach wszelkie urzędowanie, a więc nie tylko sejmikowanie, sądy, ale nawet wszelkie czynności na dworze królewskim, pominąwszy kontakty z cudzoziemcami były prowadzone w języku polskim. Spisywano je jednak po łacinie. A więc w sądzie opis sprawy (po polsku tylko teksty przysiąg), na sejmie – uchwały, w kancelarii królewskiej – wszelkie pisma urzędowe”. Na tym etapie wzajemnej relacji obu języków w sferze urzędowej można mówić zatem o zasadniczej różnicy w zakresie funkcjonowania: język łaciński był językiem piśmiennictwa urzędowego, dostępnym niewielu wykształconym Polakom, a język rodzimy realizował się w mowie. Już od 2. połowy XIV wieku nastąpiło jednak wprowadzenie języka polskiego do piśmiennictwa prawniczego w funkcji pomocniczego języka sądowego (spisywano w nim najpierw krótkie notatki, zeznania świadków; z 1376 roku pochodzą pierwsze poznańskie roty przysiąg sądowych). Teksty przysiąg składanych w sądzie, tłumaczenia na język polski aktów niemieckiego prawa miejskiego i ortyli magdeburskich dowodzą istnienia w średniowieczu wykształconych gatunków wypowiedzi urzędowych, formułowanych w języku polskim, a co za tym idzie – utartych formuł, charakterystycznych dla aktów takich, jak: przysięga, pozew, umowa, zeznanie itp. Dopiero w XV wieku natomiast pojawiły się pierwsze przekłady statutów na język polski.
Jeśli chodzi o ujawniający się w tych wczesnych dokumentach zasób rodzimych terminów prawnych, to był on – jak na to wskazują XIV- i XV-wieczne zabytki – związany z instytucjami prawa zwyczajowego, odziedziczonego z epoki prasłowiańskiej [zob. Zajda 1990, 15]. Świadczą o tym takie nazwy, jak sąd, prawo, zakon, rok, rota, pozew, prza, dowód, powód, świadek, przysięga, rząd, wiec, własność, dziedziczenie, rękojmia, zastaw, zakład, spadek, dzierżenie, bliskość, wzdanie, zachodźca, iściec, sprawca, dług, dożywocie... i wiele innych, których etymologia wskazuje na dawną (prasłowiańską) genezę. Przekłady polskie zawierają niewiele jeszcze przyswojonych wyrazów łacińskich, choć nowe określenia rodzime powstawały zapewne na skutek morfologicznego kalkowania struktur łacińskich; ich etymologia zdradza tę samą podstawę onomazjologiczną, np. państwo (łac. dominium), mężobójca (łac. homicida), zapis (łac. inscriptio), rzeczpospolita (łac. respublica), postępek prawny (łac. processus), ustawa (łac. statutum), ławnik (łac. scabinus) i wiele innych. Łacina nie wzbogaciła jednak w średniowieczu zasadniczo polskiej terminologii prawnej, ponieważ większości narodu była obca, a sądy ziemskie orzekały według dawnych praw zwyczajowych, obsługiwanych przez rodzime słownictwo. Dlatego też, gdy około połowy XV wieku księża polscy: niejaki Świętosław z Wocieszyna oraz Maciej z Różana podjęli się przetłumaczenia na polski zapisanych w XIV wieku po łacinie statutów (tzw. wiślickich) Kazimierza Wielkiego oraz praw mazowieckich (tzw. statutu warckiego zatwierdzonego przez Władysława Jagiełłę), mieli do dyspozycji jeszcze stosunkowo ubogi zasób rodzimej terminologii prawnej. Przytoczmy tutaj dwa tylko wyjątki: ze Świętosławowego tłumaczenia statutów wiślickich (zapisanego w 1449 roku) oraz z najstarszego tłumaczenia na polski ortyli magdeburskich (2. połowa XV wieku):
Ustawienie o tych, jiż skazani będąc, odchodzą przez zadosyćuczynienia.
(...) Przekonany w sądzie nie może odyć, aliż(ci) dosyć uczyni alibo obręczy za to, w czem skazan, jinako związany przeciwnej stronie ma być podan, jen ać uciecze z jęts(t)wa siebie dzirżącego, będzie praw i wyzwolon ot mocy jego, wyjąwszy złodziejstwo alibo dług złodziejski, jich zawżdy skazani zapłacić powinni. [Kodeks Świętosławów, art. II, p. 3; cyt. za: AKP, s. 233; transkrypcja uwspółcześniona – I.S.];
Dalej pytaliście nas o prawo: Gdyby mieszczanin albo gość żałowałby o ran(n)y albo o głowę. Na to my przysiężnicy z Majdburku mowimy prawo: O głowę albo o rany, co nie z(t)astano za gorąca, to ma dać do zagajonego sądu położonego, a tego to, co mir złomił, prawym ortelem naśladować, aby ten ożałowany człowiek mogł sie wyprawić, acz jest praw prawa prawego. [Ortyle magdeburskie, cyt za: NSTOM, s. 55; transkrypcja wydawców].
Cytowane przepisy dzisiaj mogą się wydawać nieporadne, ale warto pamiętać, że są to pierwociny odmiany pisanej polskiego języka prawnego. Kształt wypowiedzi i stopień ich zrozumiałości dla współczesnego odbiorcy świadczą dobitnie zarówno o istotnej ewolucji tej odmiany, jak i jej ciągłości – nie są to teksty, co warto podkreślić, zupełnie dziś dla nas niezrozumiałe mimo pewnych archaizmów leksykalnych (np.: żałować o co ‘składać skargę’, ożałowany ‘oskarżony’, ortel ‘wyrok sądowy’) i niedoskonałej ortografii (tutaj pisownia została uwspółcześniona). W ciągu XVI wieku polski język prawny ulega znacznemu udoskonaleniu – pod względem stylu wypowiedzi i precyzji sformułowań, która jest rezultatem rozbudowania systemu terminologii prawnej, także poprzez przyswajanie nazw łacińskich. Wzorzec renesansowy polszczyzny pisanej dopuszczał wzbogacanie języka rodzimego terminami obcymi, ale zanim upowszechniła się maniera cytowania wyrażeń łacińskich, preferowano latynizmy zasymilowane z polskim systemem ortograficzno fleksyjnym. Dowodzą tego zapisy w XVI-wiecznych „zbiorach praw”, udostępnianych już wówczas w języku polskim, np. brzmienie przepisu pt. „Sędziego skazania kto przygani, jako ma być karan” ze zbioru ustaw Stanisława Sarnickiego (wyd. 1594 r.):
Skazujemy, iż jeśliby strona prawująca się przed nami, albo przy inych panów obecności, abo też niebytności śmiał mówić: że sędzia źle postąpił, i zły dekret uczynił: tedy sędzia onymi, którzy z nim na sądzie siedzieli, ma dowieść: iż dobrze skazał. A jeśli on, który skazaniu sędziego przyganę dał, że chce tego co mówi dowodzić: tedy to ma uczynić z sześcią świadków tego stanu, którego jest sędzia. Ale nie pierwej mają słuchać jego probacyjej: ażeby sędziemu trzy grzywny, albo kożuch kuni położył: które na sędziego mają przypaść. [Statuta 1594, s. 560; transkrypcja współczesna – I.S.]
Wiek XVI, jak wspomnieliśmy, przyniósł większe uznanie dla języka polskiego w sferze publicznej, co wiązało się nierozerwalnie z dowartościowaniem języków narodowych w całej Europie na fali odnowy humanistycznej i reformacyjnej. Co prawda, kodyfikacje prawne w języku polskim, które miały zastąpić funkcjonujący w wersji łacińskiej statut Jana Łaskiego z 1506, nie zostały zatwierdzone do oficjalnego użytku i miały charakter opracowań prywatnych, to jednak mimo braku urzędowej sankcji cieszyły się nierzadko wielką popularnością w praktyce sądowniczej, np. Jana Herburta: Statuta i przywileje koronne (praca wydana najpierw po łacinie, a w 1570 przełożona na polski); Stanisława Sarnickiego: Statuta i metryka przywilejów koronnych (wyd. z 1594 r.), Jana Januszowskiego: Statuta, prawa i konstytucje koronne (wyd. w 1600 r.). Szczególną rolę w kształtowaniu prawnej odmiany polszczyzny odegrali także tacy XVI-wieczni homines litterati, jak Paweł Szczerbic, Bartłomiej Groicki czy Jan Tucholczyk, którzy tłumaczyli na polski rozpowszechniane po łacinie dokumenty miejskiego prawa niemieckiego. Przekłady te służyły nie tylko polskim mieszczanom, ale i polonizującym się Niemcom, którzy szybko asymilowali się do miejscowego otoczenia kulturowego. Trzeba było jednak wielkiej inwencji, by tworzyć nowe terminy na bazie zasobów rodzimych; łatwiej było spolszczyć termin łaciński, gdy nie znajdowano odpowiednika w źródłach staropolskich, które w porównaniu z dostępnym bogactwem leksykalnym i frazeologicznym łaciny musiały wydać się ubogie. Dlatego też właśnie w XVI wieku nastąpiła znacząca latynizacja terminologii polskiego języka prawnego, który musiał obsłużyć zmieniającą się i komplikującą sferę stosunków społecznych i instytucji prawnych [więcej na ten temat zob. Szczepankowska 2006]. To właśnie w tym stuleciu przyswojono większość terminów łacińskich, które na kilka wieków lub też na stałe wejdą do języka prawniczego, takich jak: akcja, asesor, aktor, apelacja, banicja, delacja, dekret, inkwizycja, instancja, jurysdykcja, kaduk, konstytucja, kontumacja, kondemnata, kontrakt, kredyt, kurator, plenipotencja, sekwestr, sentencja, sukcesja, sukcesor, rejestr, termin i wiele innych. O ścisłym kontakcie polszczyzny i łaciny można zatem mówić od XVI wieku, przy czym nie była to w sferze oficjalnej konkurencja, lecz raczej bliskie współistnienie. Upowszechnienie bowiem znajomości łaciny wśród polskiej szlachty, niższego duchowieństwa i nawet mieszczaństwa sprawiło, że dwa języki, dotychczas obsługujące różne sfery życia społeczeństwa, zaczęły konkurować, przenikać się wzajemnie w tych samych funkcjach i nierzadko w wypowiedziach jednej osoby. Przy czym ten swoisty bilingwizm nie powinien być sprowadzany tylko do problematyki stylistycznego, ozdobniczego makaronizmu. Fenomen ten był związany – jak podkreśla Jerzy Axer [2004] – z wykształceniem się w Polsce osobliwego na tle epoki ustroju politycznego: republiki szlacheckiej z monarchą na czele, dla której wzory odnajdywano w republikanizmie rzymskim. Naturalnym nośnikiem tych wzorów stał się język łaciński, a właściwie język będący mieszaniną polskiego i łaciny, używany w Rzeczypospolitej jeszcze w XVIII wieku. Dla zilustrowania tego swoistego bilingwizmu na poziomie wypowiedzi przytoczę tutaj fragmenty ustaw z XVII–XVIII wieku:
[...] teraznieyszą konstytucyą obostrzamy y Wielmożnym Pięczętarzom naszym zalecamy, aby mieli seriam animadversionem takowych przywileiow, ktore ieżeliby casu quo wyszły, nie tylko przywileie takowe nullitatis vitio subesse maią, ale y ten ktoby ie uprosił, ipso facto tego wakansu etiam post obitum iego był incapax. Dopieroż przywileie na dobra ziemskie, ieśliby kiedykolwiek wyniść miały eidem vigori subjacere maią. [fragment uchwały sejmu walnego z 1699 roku; cyt. za: Volumina Legum, t. VI, s. 34];
Gdy sądy Woytowskie pupilarne, y inne za pierwsze instancye, są ustanowione, a Szlachetny Magistrat z appellacyi tylko od tychże sądów sprawy sądzić będzie, tedy wolna będzie każdemu appellacya od dekretów w pierwszych instancyach tak definitive iako in accessoriis, ale tylko, które negotium perimunt zapadaiących do Szlachetnego Magistratu... [Ze Zbioru praw sądowych Andrzeja Zamoyskiego z 1776 r., cyt. za: ZPS, cz. III, art. 10, par. 6].
Nie tylko teksty ustawodawcze były pisane językiem „polsko łacińskim”. Od połowy XVI wieku zwiększała się także dominacja łaciny w sądach szlacheckich pomimo oficjalnej akceptacji dla języka polskiego w sądownictwie. Język łaciński był przedmiotem kształcenia tych, którzy byli uprawnieni i predysponowani do uczestnictwa w życiu publicznym: przede wszystkim do udziału w sejmikach, sejmach, zagranicznych poselstwach, w procedurach tworzenia prawa i jego stosowania w sądzie, do pracy w kancelariach i innych urzędach. Znajomość łaciny – przynajmniej bierna – przydawała się także uczestnikom sejmików: średniej i drobnej szlachcie. Wszelkie dokumenty bowiem, jak listy uwierzytelniające posłów króla na sejmiki, teksty poselstw królewskich, instrukcji itp., były sporządzane przez kancelarię królewską po łacinie; również odpowiedzi zgromadzonych na sejmikach były redagowane w języku łacińskim. Oczywiście, byli zazwyczaj wyznaczeni sekretarze do sporządzania takich pism, ale sama konieczność ich tłumaczenia na łacinę (i z łaciny) podnosiła status tego języka w oczach Polaków i mobilizowała do jego poznawania4.
W opisach spraw sądowych przeważa jednak w okresie XVII i XVIII wieku polszczyzna obficie inkrustowana cytatami łacińskimi. Taka maniera stylowa odzwierciedla, jak można sądzić, żywą mowę szlachty. Reprezentatywną jej próbkę znajdujemy w opracowaniu historycznym Władysława Łozińskiego, który przestudiował akta grodzkie województwa ruskiego. Na podstawie sporządzonego w roku 1596 tzw. aktu kontrowersji (zapis ostatecznej rozprawy sądowej) przytacza tam m.in. mowę obrońcy pewnego ziemianina – Stanisława Łoboskiego, który został oskarżony o „mężobójstwo”, czyli zabicie innego szlachcica. Oto jej fragment:
Proszę o słuchanie, łaskawy panie urzędzie! Crimen facti obudwu stron na placu stoi; quod factum actum, lecz dubius eventus litis. Kto czego nie szuka ten nie najdzie, a kto czego szuka, ten najdzie. Pan Łoboski, który onus causae na sobie niesie, to przeze mnie mówi, iż to uczynił, broniąc swego żywota; jeśli się okaże z inkwizycji albo z powieści świadków wiele wiarygodnych, że tak jest, jako p. Ciemierzyński mówi, za to poenas criminales, jeśli się też pokaże, że on w domu swoim spokojen był, tedy ujść ma gorącości prawa... [cyt. za: PiL, s. 32].
Sposób wyrażania się adwokata powiela ustalony wzorzec stylowy wypowiedzi perswazyjnej, utrwalany nie tylko w aktach sądowych, ale i w przemówieniach politycznych (sejmowych czy sejmikowych), a także w ustawach prawnych, których fragmenty przytoczyliśmy wyżej. Sam oskarżony, przemawiając we własnej obronie podczas wspomnianego procesu, naśladował styl swojego obrońcy, jak wynika z cytowanego zapisu rozprawy:
Nie przę się tego – mówi delinkwent – że się stało mężobójstwo, ale z jego przyczyny in defensione vitae meae, i to nie wiem, przez którego sługę mego, który jeden z gorącego prawa uszedł. Kto dał przyczynę, Pan Bóg sam wie, a scrutinium to, o które silnie proszę, okaże, a tak biorę sobie na scrutinium w tej sprawie do jutra... [cyt. za: PiL, s. 33].
Taka kompetencja komunikacyjna uczestników rozprawy (zarówno prawników, jak i stron procesowych czy świadków) nie powinna dziwić, jeśli wiemy, że genus iudiciale jako jeden z istotnych rodzajów retorycznych był ważnym przedmiotem nauczania w zakresie „sztuki wymowy” (głównego przedmiotu edukacji w szkołach jezuickich), a wzór argumentacji sądowej z charakterystycznymi dla niego toposami przenoszono następnie w inne przestrzenie kontaktów międzyludzkich: według tego wzoru kształtowano wszelkie spory publiczne5.
W Wielkim Księstwie Litewskim, złączonym od 1569 roku unią polityczną z Królestwem Polskim w jedną Rzeczypospolitą Obojga Narodów, język polski, również jako nośnik wpływów łacińskich, zyskiwał na znaczeniu w sferze komunikacji oficjalnej, zastępując w prawodawstwie i w sądach kancelaryjny język starobiałoruski [zob. Szczepankowska 2010], który w ciągu XVI i XVII wieku stopniowo wychodzi z użycia (w roku 1696 sejm warszawski wprowadził do kancelarii wielkoksiążęcej język polski, odpowiadając zresztą na wielokrotne prośby szlachty). Polszczyzna dominowała najpierw w mowie wyższych warstw społecznych Wielkiego Księstwa Litewskiego, a później – w codziennym i urzędowym języku kancelarii miast, takich jak Grodno czy Wilno. W urzędach miejskich dochodziło – jak pisze Jerzy Gordziejew [2004] – do styczności języka polskiego i białoruskiego, co skutkowało dostosowywaniem się polszczyzny urzędowej do zwyczajów białoruskiej mowy. Pisarz wysłuchiwał na przykład relacji w języku białoruskim, ale zapisywał ją po polsku, wprowadzając do tekstów białorusycyzmy leksykalne i fonetyczne. W ten sposób dokonywała się wzajemna transmisja nazw i pojęć między ruszczyzną i polszczyzną urzędową, co prowadziło do kształtowania się kresowej odmiany polskiego języka urzędowego. Za pośrednictwem ruskich przekładów polskich aktów, które z kolei były często tłumaczeniami z łaciny, dokonywała się transpozycja nazw i pojęć łacińskich oraz polskich do ruskiego języka kancelaryjnego, który już w XVI wieku – jak dowodzi Maria T. Lizisowa [1984] – był bardzo zbliżony do polskiego języka prawnego w warstwie leksykalnej. Dominacja polszczyzny w urzędach i sądach Wielkiego Księstwa Litewskiego (w okresie od XVI do końca XVIII wieku) wiąże się z napływem żywiołu polskiego na ziemie litewskie, a także z polonizacją wyższych warstw Księstwa: możnowładztwa i szlachty litewsko ruskiej, czyli przejmowaniem wzorów kultury dominującej. Dekrety królewskie zalecające używanie języka polskiego na posiedzeniach rad miejskich, cechowych itp. sankcjonowały w zasadzie naturalną sytuację. Najważniejszy akt prawodawstwa, zatwierdzony wówczas do użytku – III Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1588 roku – powstał w trzech wersjach językowych: ruskiej, łacińskiej i polskiej, ale tylko wersja polska była jeszcze ośmiokrotnie wznawiana drukiem do XIX wieku. XVI-wieczną polszczyzną statutów litewskich zachwycał się Adam Mickiewicz, gdy z inspiracji wybitnych historyków Joachima Lelewela i Ignacego Daniłowicza uczestniczył w poszukiwaniu egzemplarzy statutów podczas studiów w Wilnie. Polszczyzna prawna tego okresu, zwłaszcza w odmianie kresowej, nie obfitowała jeszcze w cytaty łacińskie; zachowywała także ścisły związek z potocznym języka adresatów prawa. Mogła służyć za wzór staropolskiej mowy, który poeta znakomicie wykorzysta w sarmackiej epopei Pan Tadeusz, której bohaterowie niemal cytują artykuły ze wspomnianych statutów6. Porównajmy tu styl przepisów z III Statutu litewskiego [cyt. za wydaniem z 1740 roku, zob. wykaz źródeł]:
Przepis o pochwałce
Ustawujemy, Jeśliby kto z Szlachty, iakiegokolwiek stanu y zacności, na kogo drugiego też Szlachcica pochwalił się, chcąc ogniem szkodę uczynić, tedy ten na kogo się pochwalono, ma zarazem skoro po tego pochwałce na Urzędzie Naszym Sądowym to opowiedzieć, zapisać dać, a potym tego odpowiednika bez omieszkania do prawa o tę pochwałkę pozwać... [Statut III, rozdz. XI, art. 40, s. 351],
Przepis o najeździe na dom szlachecki
Ustawujemy, ktoby na czyie Iimienie, na wieś, na ludzie same gwałtem naiechał albo nasłał, y tam rany, grabieże, szkody gwałtowne poczynił. Takowy stronie obrażonej, na czym dowod słuszny uczyni, ma y gwałt y rany płacić, a grabieże z nawiązką wrócić, y wszystkę szkodę dobrze oprawić. [Statut III, rozdz. XI, art. 43]
z takimi chociażby fragmentami poematu Mickiewicza:
Sędzia, skończywszy pozew, Protazego wzywa,
Skargę przeciw Hrabiemu głośno odczytywa:
O skrzywdzenie honoru, zelżywe wyrazy,
Zaś przeciw Gerwazemu o gwałty i razy;
Obudwu o przechwałki, o koszta z powodu
Procesu, ciągnie w rejestr taktowy do grodu.
Pozew dziś trzeba złożyć, ustnie, oczewisto,
Nim słońce zajdzie... [PT, ks. VI, w. 72–79, s. 273],
„Majorze, mówił Sędzia, choć pozwiesz do prawa,
Cóż wygrasz, tu nie zaszła żadna bitwa krwawa,
Nie było ran; że zjedli kury i półgąski,
Za to wedle statutu zapłacą nawiązki;
Ja na pana Hrabiego nie zanoszę skargi,
To tylko były zwykłe sąsiedzkie zatargi” [PT, ks. IX, w. 159–165, s. 250].
Wiek XVII i czasy saskie sprzyjały raczej łacinie niż polszczyźnie. Po dwu wiekach niemal królowania latynizmów w mowie publicznej i w ustawach tworzonych w XVII i 1. połowie XVIII wieku nadchodzą czasy oświecenia, a wraz z nimi przemija moda na łacinę. Oświeceniowi prawodawcy, jak Andrzej Zamoyski w swoim Zbiorze praw sądowych i autorzy opracowań prawniczych, wreszcie redaktorzy Konstytucji 3 Maja nawiązują do najlepszych wzorców renesansowych. Od prawników wymaga się jeszcze dobrej znajomości obu języków7, ale już jedna z uchwał Sejmu Czteroletniego (1788–1792) nakazywała przyszłemu kodyfikatorowi praw „...z dawnych ustaw wszystkie łacińskie i obce wyrazy na język polski przetłumaczyć” [cyt. za: Ohanowicz, Radwański 1952, 682]. Komisja Edukacji Narodowej opracowała nowe programy szkolne, w których nauka prawa w języku polskim zajmowała poczesne miejsce, gdyż miała służyć wychowaniu obywatelskiemu. Z kolei w pismach publicystycznych, w komediach i satyrach wybitni pisarze krytykowali działania wymiaru sprawiedliwości i ośmieszali naszpikowany latynizmami, niezrozumiały dla przeciętnych zjadaczy chleba żargon prawniczy (postulatom reformy prawnoustrojowej towarzyszyły bowiem próby odnowy polskiego języka prawnego). Tak czyni świetnie obeznany z prawem Ignacy Krasicki – w jego powieści znajdujemy taki passus:
(...) wtem jeden z mecenasów tak się do mnie odezwał:
- Zrozumieliśmy dostatecznie tę sprawę. Dwie ona ma postaci, jest razem iuris et facti - prawną i uczynkową. Co do prawności uczynkowej, za wygnanie szlachcica, zbicie i więzienie jego, zabójstwo ludzi jesteś waszmość pan od tegoż szlachcica zapozwany do regestru expulsionum, do regestru, mówię, właściwego takowej sprawie; a zatem, gdy ten regestr przyznany szlachcicowi będzie, trybunał, nie wchodząc in causam iuris, bo mu to prawo tamuje, szlachcicowi nakaże reindukcją, waszmość pana ukarze grzywnami i wieżą. Co zaś ad causam iuris w tej sprawie, gdzie waszmość pan formujesz prawo swoje do wioski i szlachcica pozwałeś do regestru wojewódzkiego, w nim prokurowałeś wpisy, to naprzód albo będziesz dufał przychylności dla siebie jaśnie wielmożnych zasiadających i dopuścisz, żeby tu była rozsądzona. Jeżeli mu przysądzą dziedzictwo tej wioski, spodziewać się można będzie naówczas, iż podobnym kredytem wyrobisz, że upadnie kategoria facti, wiolencji nie przyznają i jeszcze przeciwnej stronie nakażą kalkulacją z dochodów; dezolacje będzie musiał nadgrodzić i na to kondescensją wyznaczą. Jeżeli zaś sądowi tutejszemu dufać nie będziesz, to przynajmniej uprosisz, ażeby sprawa była odesłana do grodu, któremu więcej ufasz, lub na kondescensją, do której podyktujesz sobie officia. Lękać się zatem waszmość panu należy, ażeby nie przypadła sprawa z regestru expulsionum, którego przeciwna strona pilnuje... [MDP, s. 33].
Gdyby współczesny Krasickiemu czytelnik nie rozumiał (choć to mało prawdopodobne w przypadku szlachcica), co znaczą terminy takie, jak: kondescensja, dezolacja czy wiolencja, to mógł zajrzeć do obszernej, liczącej ponad 1000 stron encyklopedii autorstwa biskupa warmińskiego (Zbiór potrzebniejszych wiadomości, wyd. w 1781 r.), w której znajdują się objaśnienia wielu terminów prawnych. Autor dzieła nie był prawnikiem, lecz jak każdy wykształcony duchowny, studiował przede wszystkim prawo kanoniczne, a nieobce mu było także polskie prawo ziemskie oraz prawo niemieckie, którym rządziło się wiele miast i wsi w dawnej Polsce. Definicje Krasickiego wykorzystał Samuel Bogumił Linde w swoim Słowniku języka polskiego (wyd. w latach 1807–1814), w którym zamieścił i zdefiniował wiele terminów prawnych, ilustrując ich użycie cytatami zaczerpniętymi nie tylko ze źródeł prawnych i urzędowych, ale i literackich.
Nie przypadkiem też dla zilustrowania socjolektu prawniczego epoki przytoczono wyżej fragmenty tekstów literackich. Trzeba bowiem podkreślić, że w republice szlacheckiej dyskurs prawno sądowy odgrywał uprzywilejowaną rolę w komunikacji społecznej i tym samym musiał znaleźć odzwierciedlenie w literaturze, zwłaszcza w takich gatunkach, jak dramat, satyra, powieść, fraszka, oraz w formach paraliterackich, jak dziennik, pamiętnik, list, kazanie itp. W Rzeczypospolitej polsko litewsko ruskiej – w państwie federacyjnym: wspólnocie wielu narodów, wyznań religijnych i języków – samo prawo stanowione było czynnikiem jednoczącym obywateli republiki szlacheckiej ponad wszelkimi podziałami i jednocześnie wyznacznikiem szczególnej formy ustrojowej państwa na tle absolutystycznych monarchii europejskich (w dyskursie politycznym chętnie powtarzano wówczas credo: lex est rex in Polonia et in Lituania). Zwyczaj sejmikowania i publiczne spory sądowe sprawiały, że zwykli uczestnicy debat byli z prawem obyci; znali jego pojęcia i terminy; często się nimi posługiwali w życiu codziennym. Każdy obywatel dążył do tego, by pełnić urząd publiczny. Nic dziwnego zatem, że mieszkańcy Mickiewiczowskiego Soplicowa to w większości urzędnicy sądowi (Sędzia, Podkomorzy, Woźny, Rejent, Asesor), którzy mówią językiem zapisanym w Statutach litewskich – jednej z najważniejszych ksiąg w archiwach szlacheckich. Drukowano ją najczęściej po polsku, bo to polszczyzna zdominowała komunikację w urzędach i sądach w całej Rzeczypospolitej przedrozbiorowej, a z kolei sam dyskurs prawno sądowy wpływał silnie nie tylko na codzienną komunikację, ale także na język literacki tego okresu. Obok twórczości religijnej i poezji rozwijała się bujnie proza polityczna, która właśnie zagadnienia funkcjonowania państwa (zwłaszcza sądów, sejmów i sejmików) oraz kwestie stanowienia prawa stawiała w centrum rozważań wykształconych Polaków, w tym także wybitnych pisarzy – poczynając od XVI-wiecznych pism Mikołaja Reja, Jana Frycza Modrzewskiego, Łukasza Górnickiego, Piotra Skargi czy Stanisława Orzechowskiego, poprzez twórczość (satyryczną, dramatyczną i publicystyczną) pisarzy oświeceniowych, jak Józef Wybicki czy Ignacy Krasicki, aż po romantyków: Adama Mickiewicza, Aleksandra Fredrę czy Juliusza Słowackiego, który – co warto przypomnieć – ukończył edukację na Uniwersytecie Wileńskim z tytułem „kandydata obojga praw”, a wcześniej słynne liceum w Krzemieńcu, kierowane przez wybitnego prawnika Tadeusza Czackiego. Pisarze XIX-wieczni byli pogrobowcami tej epoki, w której kultura prawna – tj. orientacja w zagadnieniach stanowienia i stosowania prawa – byłą istotną częścią intelektualnego wyposażenia każdego wykształconego obywatela [zob. na ten temat: Szczepankowska 2005]. Ale nawet ludzie słabej wykształceni wykazywali się elementarną kompetencją w zakresie prawa. Ważniejsza bowiem nawet od edukacji szkolnej była praktyka (przysłuchiwanie się publicznie odprawianym sądom; zajęcia w kancelariach), pogłębiana lekturą. Bardzo często wydawano (w XVI i w XVII w.) dzieła prawnicze, głównie zbiory praw, intensywnie studiowane, stanowiące pokaźne księgozbiory w bibliotekach magnackich i szlacheckich. Znajomość prawa ceniono, bo przydawała się w zarządzaniu majątkiem, toteż nawet kobiety interesowały się „prawnictwem” i studiowały statuty; badacze dokumentów sądowych poświadczają, że nawet ludzie prości (mieszczanie i włościanie) potrafili w sądzie przytaczać stosowne przepisy statutowe na poparcie swoich skarg czy roszczeń. To właśnie dla nich tłumacze i wydawcy podejmowali wysiłek upowszechniania prawa w języku polskim, jak to dobitnie ujmował podwójci krakowski Bartłomiej Groicki w przedmowie do „opisania” artykułów prawa magdeburskiego:
Gdy tu Łazarz Andrysowic impressor, Wielmożny a mnie miłościwy Panie, drukował Artykuły Prawa Miejskiego Majdeburskiego po polsku, Polakom w rzeczy pospolitej (ile ja baczę) barzo potrzebne i pożyteczne: żądał jest ode mnie z niektórymi przyjacielmi moimi, abym ja tymże polskim językiem przydał ku tym to Artykułom, co by się zdało być napotrzebniejszego. Ja bacząc moję k temu niegodność, i zabawienie na moim urzędzie niemałe, wymawiałem sie im z tego przez niemały czas, wszakże gdy usiłować nie przestali, nie chcąc sie im potym częstym odmawianim uprzykrzyć, biorąc też przed się powinowactwo krześciańskie, za ktorym każdy patriej swej i bliźniemu swoiemu wedle daru Bożego powinien być pożyteczen: Napisałem krótko ten Porządek Sądow Miejskich, tym zwłaszcza którzy sie łacińskim językiem niewiele bawią, albo innego krom swego przyrodzonego polskiego nie umieją [fragment Epistola dedicatoria; cyt. według wydania: Groicki 1559; transkrypcja uwspółcześniona – I.S.].
W ciągu XIX wieku znaczenie zarówno tej formalnej (w szkołach), jak i nieformalnej edukacji w zakresie kultury prawnej powoli zanika. Składa się na to szczególna sytuacja narodu, który utracił państwo i w związku z tym ma ograniczone możliwości aktywnego uczestniczenia w życiu publicznym, w tym decydowania o kształcie prawodawstwa czy funkcjonowaniu urzędów i szkół. Również polityka językowa obcych władz nie sprzyjała umacnianiu polskiego języka w sferze oficjalnej. Odmiana urzędowa polszczyzny ulega w tym okresie największej degradacji, zakres jej funkcjonowania bowiem poddany jest większym ograniczeniom niż innych odmian: religijnej, naukowej czy literackiej. Asymiluje ona również wiele germanizmów i rusycyzmów, z którymi będą się musieli uporać legislatorzy i urzędnicy II Rzeczypospolitej. W XIX wieku wybitni historycy i prawoznawcy (jak wspomniani tu Joachim Lelewel, Ignacy Daniłowicz, Tadeusz Czacki i inni, jak Walenty Dutkiewicz, Antoni Helcel, Oskar Balcer, Franciszek Piekosiński) kontynuowali podjęte jeszcze w XVIII wieku badania nad „prawodawstwem słowiańskim”, nad jego filozofią, terminologią i ewolucją. Wydawano zabytki prawa polskiego z krytycznymi objaśnieniami, przyczyniając się w ten sposób do zachowania ciągłości polskiego języka prawnego. Trzeba też odnotować polski przekład Kodeksu Napoleona. Tłumaczenia na polski kodyfikacji obcych w XIX wieku są jednym z niewielu obszarów praktykowania stylu prawnego polszczyzny w okresie dominacji w sferze urzędowo prawnej języków państw zaborczych. W epoce braku państwowości to właśnie ta odmiana funkcjonalna była najbardziej narażona na stagnację. Abstrahując tutaj od znaczenia francuskiego kodeksu w dziejach prawodawstwa europejskiego, warto podkreślić, że nowoczesny styl tej legislacji ostatecznie przypieczętował zerwanie z łacińsko retoryczną stylistyką tekstu prawodawczego, dominującą w polskich aktach prawodawczych do końca XVIII wieku. Warto przytoczyć tutaj stosowne przepisy Kodeksu Napoleona (w tłumaczeniu polskim z 1810 roku), których styl jest zbliżony do współczesnego:
Sędzia wymawiający się od sądzenia, pod pozorem, że prawo milczy, ciemne jest albo niedostateczne; może być pociąganym, iako winny odmówienia sprawiedliwości. [Kodeks Napoleona, art. 4];
Nikt przymuszonym być nie może do ustąpienia swoiey własności, wyiąwszy przypadki użytku publicznego, i to za poprzedzaiącem sprawiedliwem wynagrodzeniem [Kodeks Napoleona, art. 645].
Po odzyskaniu państwa w 1918 roku problemem było ujednolicenie prawa i instytucji urzędowych na obszarze całego kraju, podzielonym przez tak długi czas na terytoria objęte różnymi systemami polityczno prawnymi, oraz odnowa języka urzędowego polegająca głównie na eliminowaniu rusycyzmów i germanizmów. Podjęty wówczas wysiłek legislacyjny i organizacyjny nie został doprowadzony do końca, ale to właśnie w okresie II Rzeczypospolitej powstały zręby nowoczesnego systemu prawnego, odpowiadającego na wyzwania ustroju demokratycznego i gospodarki kapitalistycznej. Ukształtowały się także nowe wzorce dyskursu prawno sądowego, do których nawiązują legislatorzy i urzędnicy III Rzeczypospolitej, ponieważ porządek prawny narzucony Polsce po II wojnie światowej, ściśle powiązany z polityką i ekonomią socjalistyczną, w niewielkim stopniu nawiązywał do pojęć, instytucji i wzorców komunikacyjnych dominujących w państwach Europy Zachodniej. Tymczasem nasze członkostwo w Unii Europejskiej wymaga zaadaptowania modeli zachodniej kultury prawnej. Okazuje się, że pomocne mogą być w tym procesie rodzime tradycje (polityczne, kulturowe, prawne i językowe) z okresu II, a nawet I Rzeczypospolitej.
Nie ma tu już miejsca na szersze rozważania poświęcone dziejom odmiany prawno urzędowej polszczyzny w XX i XXI wieku; wychodziłyby one poza przyjęty zakres czasowy „dawnej Rzeczypospolitej”. Należy jedynie podkreślić, że coraz większa specjalizacja prawa idzie w parze z postępującą hermetyzacją języka prawnego. Ograniczona kompetencja komunikacyjna zwykłych obywateli i zarazem jurydyzacja oraz biurokratyzacja wszelkich dziedzin życia w „państwie prawa”, jak nazywamy współczesne demokracje, to zjawiska, które mogą prowadzić nie tylko do indywidualnych strat materialnych i psychicznych (ignorantia iuris nocet), lecz także do skutków niekorzystnych z punktu widzenia jakości demokracji i zaufania obywateli do państwa. Zarówno kształt polskiego dyskursu prawno urzędowego, jak i kompetencje wszystkich uczestników wspólnoty komunikacyjnej (tj. legislatorów, urzędników, prawników i zwykłych obywateli) powinny być, jak się wydaje, przedmiotem poważnej interdyscyplinarnej debaty oraz programowych działań edukacyjnych, w których znajdzie się miejsce także na przypomnienie wielowiekowej tradycji polskiej kultury prawnej. Rekonstrukcja tej tradycji jest możliwa przede wszystkim dzięki zachowanym pomnikom językowym, w tym także tekstom literackim.
Źródła historyczne, prawne i literackie (objaśnienie skrótów)
AKP – Tłumaczenie polskie statutów ziemskich, wydał Franciszek Piekosiński, Akta Komisji Prawniczej, t. 3, 1895.
Groicki 1559 – [pierwodruk] Bartłomiej Groicki, Porządek sądów y spraw miejskich prawa majdeburskiego, Kraków: wydanie Łazarza Andrysowica, 1559.
Kodeks Napoleona – tłumaczenie polskie Kodeksu Napoleona, cyt. według wydania: Kodex Napoleona z przypisami. Ksiąg trzy, Warszawa: Drukarnia Księży Pijarów, 1810.
MDP – Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki [pierwodruk z 1776 r.], cyt. według wydania: Ignacy Krasicki, Mikołaja Doświadczyńskiego przypadki, Kraków: Ossolineum 1973.
NSTOM – Najstarsze staropolskie tłumaczenie ortyli magdeburskich według rękopisu nr 50 Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, oprac. J. Reczek, W. Twardzik, cz. II: Transliteracja i transkrypcja tekstu, Wrocław–Gdańsk: Ossolineum, 1972.
PiL – Władysław Łoziński, Prawem i lewem. Obyczaje na Czerwonej Rusi w pierwszej połowie XVII wieku, oprac. J. Tazbir, Warszawa: Wydawnictwo ISKRY, 2005
PT – Pan Tadeusz [pierwodruk z 1834 r.], cyt. według wydania: Adam Mickiewicz, Pan Tadeusz, w: Dzieła, t. IV, Warszawa: Czytelnik, 1998.
Statuta 1594 – [pierwodruk] Statuta i metryka przywilejów koronnych..., przez Stanisława Sarnickiego..., Kraków: Drukarnia Łazarza Andrysowica, 1594.
Statut III – Statut Wielkiego Księstwa Litewskiego z 1588 r., Wilno: Drukarnia Księży Jezuitów, 1744.
Ustawa 1999 – Ustawa z dnia 7 października 1999 r. o języku polskim, Dziennik Ustaw, nr 90, poz. 999.
Volumina Legum, t. 1–8, Petersburg: wyd. J. Ohryzko, 1859.
ZPS – [pierwodruk] Zbiór praw sądowych na mocy konstytucyi roku 1776 przez J.W. Andrzeja Zamoyskiego, ex- kanclerza koronnego, kawalera Orderu Orła Białego ułożony, i na sejm roku 1778. podany, Warszawa: nakład M. Grölla, 1778.
ZPW – [pierwodruk] Zbiór potrzebniejszych wiadomości..., Warszawa–Lwów: nakład M. Grölla, 1781.
Literatura
Axer J., 2004, Łacina jako drugi język narodu szlacheckiego Rzeczypospolitej, [w:] Łacina jako język elit, red. J. Axer, Warszawa, s. 151–156.
Gordziejew J., 2004, Uwagi o białorusko-polskich kontaktach językowych w miastach Wielkiego Księstwa Litewskiego, [w:] Studia Academiae Scientiarum Hungaricae, t. 49, nr 3–4, s. 281–294.
Lizisowa M.T., 1984, Studia nad słownictwem regionalnym III Statutu litewskiego, Kielce.
Lizisowa M.T., 1998, Prawem sądzić, czyli o języku Statutów litewskich w Panu Tadeuszu, Kraków.
Mayenowa M.R., 1953, Walka o język w literaturze staropolskiej, Warszawa.
Ohanowicz A., Radwański Z., 1952, Ostatnia próba kodyfikacji prawa cywilnego, „Państwo i Prawo”, z. 11, s. 657–686.
Szczepankowska I., 2005, Kształcenie kompetencji komunikacyjnej Polaków w zakresie prawa – tradycja i współczesność. Wnioski dla przyszłej polityki edukacyjnej, [w:] Polska polityka komunikacyjnojęzykowa wobec wyzwań XXI wieku, red. S. Gajda, A. Markowski, J. Porayski Pomsta, Warszawa, s. 197–205.
Szczepankowska I., 2006, Rola łaciny w kształtowaniu terminologii prawa polskiego w okresie od XVI do XVIII wieku, [w:] Język w urzędach i w sądach, red. M.T. Lizisowa, Kraków, s. 75–89.
Szczepankowska I., 2010, Języki prawa w państwie polsko litewskim (od XVI do XVIII wieku) z perspektywy komunikacji kulturowej i praktyk translatorskich, „Legilingwistyka Porównawcza”, t. 3, s. 121–133.
Urbańczyk S., 1979, Prace z dziejów języka polskiego, Wrocław–Gdańsk.
Zajda A., 1990, Staropolska terminologia prawnicza (do 1500 r.), Rozprawy habilitacyjne UJ, Kraków.
Zarębina M., 1999, Poeta wśród prawników. O Panu Tadeuszu inaczej, Kraków.
Przypisy
1Znaczenie polszczyzny jako języka państwowego i wyznacznika tożsamości narodowej Polaków podkreśla preambuła do Ustawy o języku polskim z 1999 roku w brzmieniu następującym:
„Parlament Rzeczypospolitej Polskiej:
- zważywszy, że język polski stanowi podstawowy element narodowej tożsamości i jest dobrem narodowej kultury,
- zważywszy na doświadczenie historii, kiedy walka zaborców i okupantów z językiem polskim była narzędziem wynaradawiania,
- uznając konieczność ochrony tożsamości narodowej w procesie globalizacji,
- uznając, że polska kultura stanowi wkład w budowę wspólnej, różnorodnej kulturowo Europy, a zachowanie tej kultury i jej rozwój jest możliwy tylko poprzez ochronę języka polskiego,
- uznając tę ochronę za obowiązek wszystkich organów i instytucji publicznych Rzeczypospolitej Polskiej i powinność jej obywateli
uchwala niniejszą ustawę” [Ustawa 1999].
2„Bacząc potrzebę, aby prawa a statuta polskie, polskim ięzykiem były potrzebnieysze wszystkim niż łacińskie z tych przyczyn deputuiemy, za radą Panów Rad Koronnych, pewne osoby ku takowej sprawie, na tym Seymie przyszłym” [zob. Volumina Legum, t. II, 20].
3Konstytucjami określano w dawnej Polsce wszelkie uchwały sejmu, dopiero od końca XVIII wieku nazywa się tak akt będący najwyższym źródłem prawa w państwie.
4W całej Europie dobra znajomość łaciny była właściwa mężczyznom należącym do elity, zdobywającym staranne wykształcenie. Osobliwością polską było elementarne opanowywanie tego języka przez rzesze średniej lub drobnej szlachty, od XVI wieku pobierającej edukację według ujednoliconych wzorów w przyparafialnych szkołach jezuickich. Analiza dokumentów, takich jak akta sądowe, diariusze sejmowe czy sylwy szlacheckie z okresu od XVI do początków XVIII wieku dostarcza wielu dowodów na to, że szerokie masy szlacheckie nie posługiwały się, co prawda, biegle w mowie i piśmie językiem Cycerona (takie kompetencje przysługiwały elitom), ale dzięki szkolnictwu jezuickiemu oraz nieformalnej edukacji w kościele czy w sądzie „czyniły łacinę integralną cząstką swojego sposobu mówienia, pisania i – zapewne – myślenia” [Axer 2004, 152].
5Kształtowana w epoce jagiellońskiej – dzięki edukacji i szerokiemu uczestnictwu szlachty w życiu publicznym – kultura prawna obywateli I Rzeczypospolitej nie wystarczała jednak do zachowania praworządności w republice do końca jej istnienia. Już w połowie XVII wieku ujawniły się negatywne skutki różnego rodzaju instytucjonalnych i politycznych zaniedbań, które w warunkach klęsk militarnych i upadku ekonomicznego kraju prowadziły do regresu cywilizacyjnego. Także funkcjonowanie porządku prawnego w republice pozostawiało wiele do życzenia. Nad szacunkiem do prawa pisanego (ius scriptum) zaczęło z czasem przeważać przywiązanie do obyczaju (consuetudo) i honoru; „sprawiedliwości” zaś dochodzono częściej drogą zajazdu lub pojedynku niż poprzez działania sądowe. Próba wykorzenienia anarchii i odnowienia ideału praworządności, podjęta w czasach oświecenia, nie zapobiegła upadkowi Rzeczypospolitej polsko litewskiej.
6Maria Zarębina [1999] naliczyła około 500 wyrażeń i zwrotów prawniczych w Panu Tadeuszu, a Maria Lizisowa [1998, 18] wskazała liczne reminiscencje do powszechnie znanych w środowisku wileńskim zwrotów ze Statutu litewskiego.
7 Por. zalecenie w kodeksie Zamoyskiego: Patronem być chcący, ma umieć przynajmniej, i znać doskonale język polski toż łaciński... [ZPS cz. I, art. 13/1], ale znajdujemy tam również nakaz: ...pozwy, wpisy (...) rodowitym językiem polskim zachodzić będą powinny” [ZPS, cz. III, art. 9/45].