Jan Grzenia
Katowice
Co język polski zawdzięcza Internetowi?
Wstęp
Nie ma wątpliwości, że Internet zmienił wszystkie języki na świecie, a najbardziej te, które używają pisma. Jest zaś pytanie, co zmienił, a za nim idą liczne pytania szczegółowe, przede wszystkim dwa: w jakim stopniu tego dokonał i jaki z tego dla nas pożytek.
Przeglądu faktów językowych można dokonać wedle sfery oddziaływania. W związku z tym analizie należałoby poddać najpierw fonetyczne i graficzne konsekwencje rozwoju Internetu, potem te, które odnoszą się do gramatyki, to znaczy form odmiany i budowy zdań. Idąc dalej, trzeba będzie rozważyć wpływ Internetu na style językowe, pragmatykę językową, a więc zwyczaje komunikacyjne. Koniecznie, bo Internet w największym stopniu zmienia komunikację właśnie, a język w takim stopniu, w jakim jest narzędziem komunikacji.
Nie można też zapomnieć o internetowych inicjatywach sprzyjających użyciu języka. Nigdy wcześniej korzystanie ze słowników, porad językowych1, wzorcowych tekstów nie było tak łatwe. Tym samym coraz trudniej udawać, że nie da się dobrze pisać i mówić po polsku.
I wreszcie trzeba zająć się analizą oddziaływania Internetu na słownictwo. Jak zapowiedziałem w tytule, będzie to dominująca perspektywa mojego artykułu. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami istnieje konieczność odpowiedzi na pytanie, co zmieniło się w słownictwie za sprawą Internetu, czy te zmiany są istotne, a ich zakres jest znaczny, i czy język polski ma powody do wdzięczności.
1. Ustalenia podstawowe
Zanim przejdziemy dalej, trzeba przypomnieć, że komunikacja internetowa jest bardzo zróżnicowana, bardziej niż tradycyjna komunikacja oparta na piśmie. Obejmuje z jednej strony pogawędki, których bazą jest swobodna odmiana języka potocznego, z drugiej zaś internetowe odmiany tekstów oficjalnych, np. artystycznych, które odpowiadają najbardziej wyrafinowanym wymogom, jakie można stawiać polszczyźnie.
To zróżnicowanie utrudnia formułowanie uogólnień na temat języka internetowego. Próbując ten problem przezwyciężyć, w książce Komunikacja językowa w Internecie [Grzenia 2006] przyjąłem, że analizy języka funkcjonującego w obrębie tego medium powinny być oparte na założeniu co najmniej 3 typów komunikacji internetowej. Wyróżniłem w związku z tym: 1) konwersacyjną odmianę języka internetowego, która realizuje się głównie w pogawędkach wszelkiego rodzaju, a więc w czatach i rozmowach prowadzonych za pośrednictwem komunikatorów internetowych, 2) jego odmianę korespondencyjną, spotykaną głównie w listach elektronicznych i wszelkich formach komunikacji opartych na wymianie listów, np. w grupach i forach dyskusyjnych, 3) wariant hipertekstowy, który znamy z publikacji elektronicznych opartych na hipertekście (witrynach internetowych, blogach), to znaczy na typowych dla komunikacji internetowej tekstach powiązanych z innymi tekstami.
2. Przegląd
Rozpocznijmy od mowy, bo to podstawowa forma istnienia języka. Czy Internet coś w niej zmienił? Raczej nie, bo w tej dziedzinie język ewoluuje bardzo powoli, a poza tym, przynajmniej dotąd, Sieć nie korzysta w większym stopniu z przekazu fonicznego. W tym zakresie Internet jest przedłużeniem radia, telewizji i filmu, a więc nie interesuje nas zbytnio.
Inny proces, czyli zmiany ortograficzne spowodowane przez Internet, jest jaskrawo widoczny. Tą drogą zresztą z czasem mogą pojawić się zmiany fonetyczne. Osobliwości pisowni są zwykle najczęściej wymieniane jako przykłady oddziaływania Internetu na język, ponieważ łatwo je dostrzec.
Nie mogę tego zagadnienia pominąć, ale zajmę się nim tylko skrótowo. Jego analiza jest o tyle wygodna, że opiera się na kontrastywnej analizie zapisów ortograficznych z zapisami internetowymi. Obserwacje prowadzą do wniosku, że zasadnicze różnice opierają się na zamierzonych odstępstwach od zasad pisowni bądź też niezamierzonych i nieświadomych (czyli błędach). Z perspektywy językoznawczej jednak wszystkie takie odstępstwa są znaczące, co najwyżej istnieje problem ich interpretacji.
Ortograficzne osobliwości Internetu można poddać następującej klasyfikacji: 1) Odstępstwa w zakresie pisowni wielką/małą literą. 2) Pomijanie w zapisie polskich znaków diakrytycznych. 3) Skracanie wyrazów i wyrażeń. 4) Przestawianie znaków. 5) Zastępowanie standardowych znaków pisowni innymi. Oczywiście w każdym wypadku zapisy internetowe odnosimy do standardowej ortografii. Ta klasyfikacja jest zarazem opisem zjawiska wykorzystania możliwości pisowni w Internecie. O ile wiadomo, również w innych językach korzystających z pisowni łacińskiej takie występują.
W tym miejscu mogą pojawić się pytania, czy jest tu coś, za co język polski winien jest wdzięczność Internetowi. Wszelkie naruszanie ustalonych zasad pisowni uznawane jest u nas zazwyczaj za przejaw nieuctwa, bo Polacy na ogół strzegą bardzo pilnie poprawności ortograficznej, nawet jeśli sami nie wyróżniają się starannością w tym zakresie. W istocie jednak internetografia powinna być traktowana raczej jako sfera znaczących odstępstw od zasad ortografii, niż obszar niewiedzy.
W gramatyce z kolei zmiany nie są tak spektakularne, ale jednak interesujące. Zauważyć można m.in. przyśpieszenie niektórych procesów w polskiej fleksji (np. tendencji do odmiany rzeczowników nieżywotnych rodzaju męskiego wg wzorca odmiany rzeczowników żywotnych). W tekstach internetowych mamy przecież niemal wyłącznie konstrukcje typu „załóż bloga”, „napisz maila”, „wyślij SMS-a”, choć w innych kontekstach używamy form „załóż firmę”, „napisz list”, „wyślij paczkę”. Wynika stąd, że wzorcowo powinno być, choć rzadko bywa, „załóż blog”, „napisz mail”, „wyślij SMS”.
Z innej perspektywy patrząc, możemy stwierdzić, że poprzez Internet nasila się wpływ języka potocznego na język ogólny, a tym samym norma obiegowa, potoczna staje się normą wzorcową. To wzmianka, ale kto wie, czy nie bardzo ważna.
W składni widać silny wpływ języka mówionego, a więc preferowanie prostych konstrukcji zdaniowych i szeregów wypowiedzeniowych, w których raczej nie ma miejsca dla zdań wielokrotnie złożonych.
Stylistyka tekstów internetowych wykazuje znaczne uzależnienie od mowy potocznej, jest to jednak typowe dla komunikacji językowej w ostatnim 20-leciu, znane też doskonale z radia i telewizji, którymi przecież spontaniczność rządzi w znacznie mniejszym stopniu.
W zakresie pragmatycznym komunikacja internetowa okazuje się wyjątkowo bogata. Ustaliły się bowiem formy komunikacji wcześniej nieznane, przede wszystkim pogawędka pisana, istniejąca w dodatku w co najmniej dwu odmianach: osobistej i publicznej. Zwłaszcza drugi typ stanowi osobliwość, bo pogawędka z natury jest formą komunikacyjną o charakterze intymnym, zasadniczo realizowaną w gronie dwóch osób, czasem niewiele liczniejszym. Tym samym pogawędka publiczna stanowi osobliwość komunikacyjną, która w sferze językowej wyróżnia się wieloma szczególnymi cechami, np. nickami (pseudonimami), za pomocą których uczestnicy kreują swoją tożsamość, specyficznymi sposobami zwracania się do współrozmówców. Inną formą godną uwagi jest blog, czyli dziennik-pamiętnik nowych czasów, tym samym w ogromnym stopniu odmienny od tradycyjnych form tego gatunku.
3. Słownictwo internetowe
I w końcu przechodzimy do głównego zagadnienia, a więc do słownictwa. Internet zmienił wiele i w tym zakresie, bo terminem „słownictwo internetowe” trzeba objąć nie tylko ogół wyrazów i połączeń wyrazowych, ale też kilka nowych form znaczących. W Internecie ukształtowało się bowiem kilka osobliwych, specyficznie sieciowych form werbalnych i werbalno graficznych. Omawiam je pod użytym już określeniem „słownictwo internetowe”, a do tej grupy, prócz wymienionych, należą:
1) adresy elektroniczne,
2) pseudonimy internetowe (nicki),
3) emotikony,
4) skrócenia.
Adresy elektroniczne są rodzajem nazw własnych, które mają charakterystyczną i czytelną budowę. Mimo znacznego uschematyzowania gatunek ten ma kilka wariantów. Są to przede wszystkim adres internetowy (domenowy), np. http://nasze-imiona.pl, oraz adres pocztowy, np.
Odczytywanie takich nazw i ich tworzenie wymaga znajomości kodu, ten jednak jest w ogólnym zarysie czytelny, oparty na prostej zasadzie łączenia składników, którymi są elementy znane lub łatwo rozpoznawalne (dotyczy to np. takich elementów, jak „com”, „pl”). Ważny jest tu też oczywiście punkt widzenia nadawcy, bo ustalenie odpowiedniego adresu domenowego jest kwestią wyboru, którego dokonuje przyszły właściciel adresu, uwzględniając jego wartość informacyjną i praktyczną (zwłaszcza zaś łatwość zapamiętania).
Z jednej strony w komunikacji internetowej mamy dążność do należytego wyróżnienia się, z drugiej zaś potrzebę ukrycia się i komunikowania anonimowego (a ściślej biorąc pod zmienioną tożsamością).
W związku z tym praktyką powszechną wśród internautów jest zakładanie kont pocztowych nieidentyfikujących nadawcy, np.
Pseudonimami w sensie właściwym są nicki internetowe, czyli nazwy własne obrane przez użytkowników w zastępstwie nazw oficjalnych, które im przysługują. Posługiwanie się nimi wymaga specyficznej i niemałej kompetencji komunikacyjnej, wynikającej np. ze świadomości budowy i funkcji nicku.
Podkreślić należy, że nazwy obu wymienionych rodzajów są nazwami znaczącymi, a więc w każdym wypadku odbiorca może odczytać jakieś informacje o nadawcy. Oczywiście również nadawca, tworząc nick, może odpowiednio sterować przekazem informacji na swój temat, zależnie od intencji i celów, jakie zamierza zrealizować.
Następna grupa internetowych jednostek leksykalnych to emotikony. Uchodzą one zwykle za formy typowe dla tego medium, co jest słuszne, niesłusznie jednak przypisuje się im szczególny potencjał informacyjny. Emotikony pojawiają się względnie często tylko w pewnych odmianach tekstów internetowych, a zwłaszcza w komunikacji konwersacyjnej i korespondencyjnej. Ich funkcja jest głównie modalna, służą więc one do wyrażania naszego stosunku do treści wypowiedzianych słów. Tym samym w pewnym stopniu wyznaczają kontekst sytuacyjny.
Ostatnia grupa wyrazów internetowych to skrócenia. Ich liczba jest raczej niewielka, a na ogół są skróceniami często stosowanych w komunikacji wyrazów, wyrażeń i zwrotów. Chodzi o wyrazy takie, jak spoko, cze, pozdro, nara (od spokojnie, cześć, pozdrowienia, na razie), które niekoniecznie muszą mieć źródło internetowe, choć czasem jest to ewidentne, jak np. w przypadku formy pzdr (od pozdrowienia), która jako pozbawiona samogłosek nie może wystąpić w mowie. Z pewnością jednak Internet sprzyja upowszechnieniu się takich form.
Tu mamy także skrótowce, zwykle zapożyczone, będące na ogół skrótami zdań, nie nazw własnych, np. BTW ‘by the way’, AFAIK ‘as far as I know’. W polskich tekstach są one bardzo rzadko stosowane, próbuje się czasem używać ich polskich odpowiedników, np. ATSD ‘a tak swoją drogą’, ZTCW ‘z tego, co wiem’, ale też są to przypadki odosobnione.
Zebranie takich skrótów nie jest jednak możliwe, bo stanowią otwartą i słabo skodyfikowaną grupę form. Ich użycie jest motywowane przede wszystkim dążeniem do ekonomii przekazu. Prócz tego może też występować potrzeba elitarności, która sprawia, że pewne skróty są używane jako sygnał obeznania z internetowymi kanałami przekazu, a więc też przynależności do określonego środowiska. W związku z tym można uznać, że pełnią przede wszystkim funkcję społeczną.
I wreszcie po tych internetowych osobliwościach przechodzimy do typowego – by tak rzec – słownictwa związanego z Internetem, które zresztą już notują słowniki, przynajmniej w części. Mamy tu kilkadziesiąt nowych słów, począwszy od rzeczownika Internet, który zresztą budzi kontrowersje ortograficzne, a u ich podłoża jest kwestia znaczenia. Ponadto są pochodne od niego wyrazy internetowy, internauta, synonimy Net, Sieć. Są też zapominane już chyba wyrazy intranet oznaczający ‘komputerową sieć wymiany informacji, która działa w obrębie jakiejś instytucji’, oraz ekstranet powstały z połączenia intranetów.
Zaraz po nich pojawia się grupa wyrazów oznaczających korzystanie z Internetu. Przede wszystkim serfować/surfować, warto o tym wspomnieć, bo adaptację tego wyrazu do systemu języka polskiego można obserwować niemal na żywo2. Trzeba zaznaczyć, że słowo to bywa często zastępowane przez wędrować (po Internecie), internauci bywają więc nazywani wędrowcami, co oznacza, że wyrazy znane od dawna doczekały się nowych znaczeń, a znane od starożytności toposy doczekały się nowych realizacji.
Następnie jest narzędzie do wędrówek internetowych, czyli przeglądarka internetowa, w związku z tym można też przywołać frazeologizm przeglądać Internet (zasoby Internetu). Do zdobywania informacji służy zaś wyszukiwarka, stosowne okienko w przeglądarce nosi nazwę okienka wyszukiwania, a polecenie nazywamy słowami szukaj/znajdź. Tu trzeba też przywołać pochodzące od obcej nazwy własnej słowa googlać, googlować ‘szukać w Internecie’, które mają polskie przyrostki.
Warto też zauważyć, że przeglądarki udostępniają wiele opcji (bardzo modne słowo), które zwykle noszą nazwy rodzime, np. Plik, Paski narzędzi, choć jest też zapożyczony wyraz menu, a wraz z nim problem fonetyczny, bo – moim zdaniem – używając wyrazu w tym znaczeniu, lepiej mówić [menu] niż [meni]3. W przeglądarkach otwieramy okna i karty, można też sporządzić zakładki lub ulubione z linkami internetowymi. To ostatnie słówko jest akurat pochodzenia angielskiego, ale bywa zastępowane mniej obcym hiperłączem lub żartobliwym spolszczeniem linka.
Mamy też czaty, co okazało się świetną adaptacją obcego wyrazu do systemu języka polskiego, bo przecież uczestniczenie w pogawędkach internetowych to w pewnym sensie stanie na czatach, tym sposobem nowe zapożyczenie ładnie się skomponowało z wyrazem nieco przestarzałym. W konsekwencji tego zapożyczenia pojawiły się neosemantyzmy czatować, czatownik.
List elektroniczny raczej się nie przyjął, ale tylko chyba z powodu nieporęczności, nie przyjął się nawet listel promowany kiedyś przez tygodnik „Polityka”, ale e-mail, lub też po prostu mail został zręcznie i skutecznie włączony do polszczyzny, co przejawiło się nawet całkowicie spolonizowaną formą mejl. Są też wyrazy pochodne: mailować (zamailować, odmailować itd.), mailowy, mailik, także w formie całkowicie spolszczonej mejlować, mejlowy, mejlik.
Są również formy tak bardzo rodzime, że nawet nie domyślamy się obcości kryjącej się bardzo blisko, np. mamy internetowe skrzynki pocztowe, nie mailboxy, od których te się wywodzą.
Od początku Internetu są też strony i witryny internetowe. Zarządza nimi webmaster, prawda, ale obcość tej formy zręcznie jest neutralizowana przez żartobliwe spolszczenia webmajster/łebmajster. Neosemantyzm portal doczekał się synonimu wortal, słowa – choć zapożyczone – nie sprawiają najmniejszego problemu w użyciu w tekstach polskich.
Warto też zwrócić uwagę na niezwykle charakterystyczny fakt, że formy zapożyczone zwykle wymawiamy „po polsku”, nawet gdy są to skrótowce, np. WWW, HTML, JPG, URL. Z angielska nikt tych skrótowców nie wypowie, bo naraziłby się na śmieszność.
Czasem forma rodzima nie ma szans z zapożyczoną, co dotyczy np. bardzo poręcznego wyrazu blog, jednak formy pochodne przyjmujemy już na rodzimych warunkach, bo oprócz blogera (w polskich tekstach zwykle przez jedno g) jest też blogowicz i przymiotnik blogowy. Słowo forum prócz nowego znaczenia zyskało liczbę mnogą (słowniki z epoki przedinternetowej podawały, oczywiście błędnie, że wyraz ten liczby mnogiej nie ma), a za tym poszły nowe wyrazy forumowicz, forumowy i kontrowersja poprawnościowa, czy nie powinno być forowicz, forowy. Uczestnictwo w forum, podobnie jak w innych formach komunikacji internetowej, wymaga respektowania netykiety, czyli zasad właściwego zachowania się w obrębie tego medium. Forumowicze zaś pisują posty układające się tematycznie w wątki.
Aktywność internetowa wymaga też często spełnienia różnych procedur, np. logowania, z podaniem loginu, który po naszemu jest nazwą użytkownika, i hasła.
Prócz tych wyrazów mamy jeszcze przedrostki pozwalające na seryjne tworzenie nowych wyrazów, przede wszystkim e- od ‘elektroniczny’, np. e handel, e-biznes, e-sklep, e-książka (mamy już co najmniej kilkanaście słów z tym przedrostkiem), rzadziej używany i- (od internetowy, np. i handel, i-biznes) oraz cyber-, np. cyberprzestrzeń, cybersport. Warto podkreślić, że te prefiksy wymawiamy zgodnie z fonetyką polską, np. [cyber], nawet jeśli występują w nowych zapożyczeniach.
4. Podsumowanie
Przedstawiłem te słowa internetowe nie po to, żeby informować o ich istnieniu, lecz po to, żeby zwrócić uwagę, że w ogromnej większości są to wyrazy rodzime. Jeśli więc istnieją lęki związane z losem polszczyzny w warunkach nowoczesności, należy się ich wyzbyć, bo – jak widzimy – w słownictwie internetowym rodzime słowa wyraźnie górują nad obcymi, a zastępowanie słów obcych dokonuje się bardzo szybko i samorzutnie. Nie było chyba nawet poważnych prób wprowadzenia do użytku powszechnego słów takich, jak browser ‘przeglądarka’, a jeśli nawet się pojawiały, to tylko środowiskowo, zresztą w formach zaadaptowanych fleksyjnie do polszczyzny (browsera, browsery).
Co więc język polski zawdzięcza Internetowi w zakresie słownictwa? Niemało słów, które są nowe, ale – podkreślmy raz jeszcze – głównie słów rodzimych. Jest to zresztą charakterystyczne i interesujące, że w słownictwie informatycznym (nie tylko tym, które jest związane z Internetem) wyrazy obce ustępują szybko rodzimym. Zapożyczenia utrzymują się tylko w użyciu specjalistycznym i środowiskowym, choć też dość prędko poddają się spolszczeniu, co pokazują np. losy wyrazu router ‘urządzenie, które pełni rolę węzła komunikacyjnego w sieci komputerowej’, znanego w polszczyźnie od najwyżej kilkunastu lat, zazwyczaj jednak nazywanego za pomocą form spolszczonych ruter lub trasownik.
Jak więc widzimy, język polski zawdzięcza Internetowi sporo, Internet językowi polskiemu też niemało, a zdaniem autora tych słów związek między jednym a drugim oparty jest na symbiozie.
Literatura
Grzenia J., 2006, Komunikacja językowa w Internecie, Warszawa.
Przypisy
1 Zob. np. materiały dostępne w witrynie Wydawnictwa Naukowego PWN: http://polszczyzna.pwn.pl/.
2 Zob. poradę Mirosława Bańki na ten temat w poradni językowej WN PWN: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=403.
3 Opinię wyraziłem w odpowiedzi na list korespondenta poradni językowej WN PWN: http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=5946.