Joanna Koleff-Pracka
ks. Adrian Korczago
Słowo jako źródło mądrości i życia?
O niepoprawnie poprawnym języku polskich protestantów
Podejmując się prezentacji języka polskich protestantów, a zarazem próbując pozostać niepoprawnie poprawnymi protestantami, rozpoczniemy od przytoczenia fragmentów Pisma Świętego, przeznaczonych na dzień 5 maja Anno Domini 2011, a zawartych w książce Dobrem zwyciężaj. Z Biblią na co dzień 2011: Sprawiasz, że rośnie trawa dla bydła i rośliny na użytek człowieka, by dobywał chleb z ziemi [PS 104,14] oraz Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj [Mt 6,11]. Mamy nadzieję, że po przeczytaniu artykułu stanie się czytelne, dlaczego właśnie taka introdukcja została wybrana w odniesieniu do tematu: „Słowo jako źródło mądrości życia? O niepoprawnie poprawnym języku polskich protestantów”.
Niezwykle trudnym jest opisanie w sposób zwięzły, a zarazem syntetyczny, dziejów protestantyzmu w Polsce. Wynika to z faktu, że terytoria składające się na obecny kształt państwa polskiego mają za sobą zróżnicowaną przeszłość. Próbując poznać genezę Reformacji na terenie współczesnej Polski, trzeba być świadomym, że w każdej dzielnicy istniały inne przesłanki i mechanizmy sprawcze. (…) Nie ulega wątpliwości, że pierwsze kontakty z myślą reformacyjną zawdzięczamy (…) luteranizmowi. Zainteresowanie myślą reformacyjną wynikało jednak z pobudek politycznych (sprzeciw wobec przywilejom kościelnym, postulaty sekularyzacyjne, sprawy edukacyjne) i ekonomicznych (zaprzestanie płacenia dziesięciny). Słabością polskiego protestantyzmu było z jednej strony ograniczenie jego społecznego zasięgu (brak katechizacji i oświecenia religijnego chłopstwa), z drugiej natomiast niedobór myśli teologicznej i niedostateczne jej przetransponowanie na warunki lokalne. Geograficzne rozproszenie zborów utrudniało powstanie jednolitej organizacji kościelnej [Korczago 2009, 48].
W niniejszym przyczynku ograniczymy się do prezentacji języka Kościoła Ewangelicko Augsburskiego, Kościoła Ewangelicko Reformowanego i Kościoła Ewangelicko Metodystycznego, które to Kościoły mają wspólnotę ambony i ołtarza (sakramentów) i uznawane są za bezpośrednich sukcesorów i kontynuatorów Reformacji XVI wieku. Prezentacja późniejszych nurtów protestanckich, takich jak baptyzm i szeroko rozumiane ruchy charyzmatyczne wolnych Kościołów, wymagałaby odrębnego referatu nie tylko ze względów historycznych, dogmatycznych, lecz także przede wszystkim językowych, język bowiem tych wspólnot wydaje się niezwykle egzaltowany, a zarazem zawiera często występujące amerykanizmy.
Mimo że polski luteranizm od samego początku uważał się za spadkobiercę myśli ks. dr. Marcina Lutra, kalwinizm podejmował reformowaną myśl Jana Kalwina, a metodyzm, wyłoniony z anglikanizmu, nawiązywał do działalności Jana i Karola Wesleyów, to wszystkie trzy powyżej wymienione nurty protestantyzmu łączy, co dla naszej prezentacji nie jest bez znaczenia, fundamentalna zasada, która miała wpływ na język polskich protestantów, mianowicie nadrzędna zasada Reformacji: sola Scriptura (tylko Pismo). To ona, obok trzech innych – solus Chrystus (tylko Chrystus), sola gratia (tylko łaska) i sola fide (tylko wiara) – determinuje wyznawanie wiary zarówno pod względem treści, jak i formy oraz stanowi o języku polskich ewangelików, którym komunikują się w przestrzeni wiary i Kościoła, w świetle jego historycznych i współczesnych źródeł tekstowych. Pismo Święte jest postrzegane jako jedyny autorytet w życiu chrześcijanina (Luter) i powinno przenikać wszystkie sfery jego życia (Kalwin). Wspomniana powyżej zasada sola scriptura przyczyniła się do wykształcenia charakterystycznych dla ewangelicyzmu wzorców zindywidualizowanej religijności, nawiązującej do codziennego obcowania z Biblią.
Podobnie jak na zachodzie Europy, tak i w Polsce zasadę sola scriptura wdrażano w życie dzięki pojawiającym się przekładom Biblii na język rodzimy. Powstające translacje zapewniały egalitarny dostęp do Biblii. Nie tylko wynikały one z reformacyjnej zasady, lecz także zawierały słowa klucze, które rzutowały na interpretację Słowa Bożego.
Trudno przecenić znaczenie, jakie miała Reformacja dla rozwoju polskiej kultury, a zwłaszcza polskiego języka i literatury. (…) Pierwszy luterański przekład Nowego Testamentu, dzieło Stanisława Murzynowskiego, ukazał się w Królewcu w latach 1551–1552. W 1563 roku wydana został kalwińska tzw. Biblia brzeska, zwana również radziwiłłowską (od nazwiska nakładcy M. Radziwiłła Czarnego). Przekład ten będący dziełem zespołu tłumaczy (m.in. G. Orszaka, S. Żaka-Zacjusza, P. Statoriusa, J. Lubelczyka, A. Trzecieskiego, M. Krowickiego) powszechnie uznany został za wspaniałe osiągnięcie polskiego języka literackiego [Zeler 2004, 106].
Syn fundatora Mikołaj Krzysztof Radziwiłł (Sierotka), który konwertował na katolicyzm, w ramach pokuty za „grzechy” ojca („heretyka”), postanowił wykupić i uroczyście spalić na rynku w Wilnie wszystkie egzemplarze Biblii brzeskiej. Ocalałe woluminy zostały w większości zniszczone w okresie kontrreformacji. Zachowało się zaledwie 20 egzemplarzy.
W 1632 roku ukazało się w Gdańsku tłumaczenie dokonane przez D. Mikołajewskiego, uznane za przekład kanoniczny, zarówno w środowiskach luterańskich, jak i ewangelicko reformowanych (kalwińskich i braci czeskich), a zwane Biblią gdańską. Znaczenie tego ewangelickiego tłumaczenia można porównać do znaczenia przekładu ks. Jakuba Wujka. Biblia gdańska stanowiła w literaturze polskiej na owe czasy znaczący etap długiego okresu rozwoju języka religijnego. Stała się popularną księgą posiłkującą się obowiązującą ówcześnie nową ortografią i używanymi w tamtym okresie wyrazami. Pozostawała w użyciu polskich ewangelików i ewangelicznych chrześcijan do roku 1975. W protestanckich środowiskach konserwatywnych uważa się, że najbardziej oddaje ducha oryginału.
Prace nad współczesnym przekładem Pisma Świętego trwały od 1950 do 1975 roku. Biblia warszawska (lub „Brytyjka” – nazywana tak ze względu na wydawcę: Brytyjskie i Zagraniczne Towarzystwo Biblijne) jest translacją stosującą współczesną szatę językową z zachowaniem pewnych tradycyjnych wyrażeń biblijnych (np. zakon, zamiast prawo), mających swój rodowód w Biblii gdańskiej.
Przedstawiając ewolucję form językowych na przykładzie dwóch tekstów biblijnych w trzech przekładach, począwszy od najstarszej szesnastowiecznej translacji, poprzez siedemnastowieczny przekład gdański, który został zrewidowany i poprawiony w XIX wieku, a na współczesnym kończąc, pragniemy podkreślić, że translacje te stanowią nacechowaną semantycznie strukturę językową.
Swoiste nacechowanie stylowe zyskują przede wszystkim wartości epistemiczne – świadomość, że wszelka wiedza o rzeczywistości sakralnej zawarta jest w Biblii i że Bóg dał człowiekowi narzędzia poznawcze, by poznać jego plan. Z tego wynika optymizm poznawczy – przekonanie, że dzięki nim możliwe jest dotarcie do „autentycznego” słowa Bożego, ale też w pełni wiarygodne odtworzenie (imitacja?) w języku narodowym najważniejszej Księgi chrześcijaństwa [Winiarska-Górska 2009, 285].
Oto wspomniane powyżej przykłady:
a) z Księgi Ozeasza 13,14:
Z mocy grobu wybawię cię,
a od śmierci wykupię cię,
będę zginieniem twym o śmierci,
a zburzeniem twym o grobie,
żałować ich nie będę przed oczyma moimi.
[Biblia brzeska]
Z ręki grobu wybawię ich,
od śmierci wykupię ich.
O śmierci będę śmiercią twoją;
o grobie! będę skażeniem twojem:
żałość skryta będzie od oczów moich
[Biblia gdańska]
Mamże ich wyzwolić z krainy umarłych,
od śmierci ich wykupić?
O, śmierci, gdzież są twoje plagi,
o, piekło, gdzież jest twoja zaraza?
Moje oczy nie znają litości.
[Biblia warszawska]
b) z Psalmu 42,6:
O duszo moia przeczże tak
w sobie wątpisz y frasuiesz się
we mnie: ufayże Bogu,
abowiem ieszcze będę mu
dziękował za wybawienie
przed oblicznością iego
[Biblia brzeska]
Przeczże się smucisz,
duszo moja! a przecz sobą
trwożysz we mnie?
Czekaj na Boga; albowiem go
jeszcze będę wysławiał za
wielkie wybawienie twarzy jego
[Biblia gdańska]
Czemu rozpaczasz, duszo moja,
i czemu drżysz we mnie?
Ufaj Bogu, gdyż jeszcze sławić go
będę: On jest zbawieniem moim
i Bogiem moim!
[Biblia warszawska]
Na podstawie powyższych przykładów zauważamy, iż ewangelickim tłumaczom nie była i nie jest obca świadomość, że „Biblię powinna cechować podniosłość stylu i archaiczność języka” [Winiarska-Górska 2009, 312]. Przytoczona archaiczność czy też podniosłość w różnych wiekach potęgowała poprawność języka bibliocentrycznie ukierunkowanych ewangelików.
Oczywiście można się dziś zastanawiać: Czy język religijny ubiegłych stuleci jest adekwatny i czytelny dla współczesnego ewangelika? Czy wyrażane w archaicznej szacie językowej Słowo ma szansę być źródłem i przewodnikiem w dzisiejszym świecie? Czy język, który w dobie reformacji był awangardą, wskazywał na współczesność, mając przemawiać do człowieka w jego własnym języku (stąd translacje na języki ojczyste), odpowiada potrzebom współczesnego człowieka i pomaga mu żyć, czy odpowiada na pytania o sens i cel egzystencji? Czy utrzymywanie archaicznego języka wynika z walki o zachowanie konfesyjnej tożsamości? Powyższe pytania poddajemy pod rozwagę, rezygnując jednak w kontekście omawianego tematu z próby poszukiwania na nie ostatecznej odpowiedzi.
Jak zaznaczyliśmy, Pismo Święte pozostaje dla ewangelickiej teologii normą normującą, w związku z tym ma ono także swoje przełożenie na formy językowe liturgii. Teksty rytów i modlitw oparte są na tekstach Pisma Świętego, w pewnej części są dosłownymi cytatami lub parafrazami biblijnych słów ustanowienia, błogosławieństw i proroctw. Tym samym, rzeczone ryty, jak i liturgia są bezpośrednio związane z używanym przekładem Pisma Świętego, którego język, z całą swoją specyfiką, został przetransponowany na grunt nabożeństwa. Porządek liturgiczny Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego, którym do niedawna się posługiwano i który jest praktykowany w niektórych parafiach luterańskich na terenie naszego kraju, wydany w 1955 roku, oparty był na przekładzie Biblii gdańskiej, co spowodowało, że całość agendy w dużej mierze była osadzona w dziewiętnastowiecznej polszczyźnie. Kościół luterański w Polsce jest obecnie w trakcie przygotowywania kompletu ksiąg liturgicznych w nowej szacie językowej, opartej na przekładzie Pisma Świętego z 1975 roku. W użyciu są porządki rytów chrztu, konfirmacji, ślubu oraz poświęceń, a także agenda liturgii Słowa oraz nabożeństwa ze spowiedzią powszechną i Komunią Świętą.
Nie podlega dyskusji, że w świadomości ewangelików zapisało się wiele terminów, które stanowią o ich konfesyjnej przynależności. Posiłkują się nimi na co dzień, często jako oczywistościami. Nawiązując do egzemplarycznych przykładów, należy zaznaczyć, iż ewangelicy używają terminu nabożeństwo, a nie msza, znacznie częściej mówią o Wieczerzy Pańskiej (Sakrament Ołtarza, Komunii Świętej) niż o Eucharystii, o społeczności, a nie o wspólnocie, o konfirmacji itd. W wyznawanym Credo składają świadectwo o społeczności świętych, Marii (a nie Maryi), ciała zmartwychwstaniu, żywocie wiecznym.
Wspomniane terminy znalazły się w języku powszednim polskich ewangelików za sprawą przytoczonych tłumaczeń Pisma Świętego, używanych agend liturgicznych, a także dzięki kancjonałom, jak powiadają ewangelicy, czyli śpiewnikom, oraz postyllom, czyli zbiorom kazań. Śpiewnik i postylla odgrywały i nadal w wielu domach odgrywają ważną rolę w pielęgnowaniu zwyczaju odprawiania domowych nabożeństw, w czasie których odbywają się: wspólny śpiew, lektura Słowa Bożego i modlitwy. W okresach prześladowań ta forma liturgicznego przeżywania stanowiła o przetrwaniu luteranizmu na niejednym terenie, zarówno w Polsce, jak i w Europie. Jerzy Pilch tak ujmuje ewangelickie przywiązanie do Biblii:
W Wiśle co druga, najdalej co trzecia chałupa: Pilch. Od XVI wieku w tych chałupach Biblia obok chleba leży na przykrytych obrusami stołach, co dzień zasiadają za tymi stołami moi imiennicy i moi współbracia w wierze. Sami z dziada pradziada czytelnicy Biblii, bo tak nam nakazał nasz reformator, doktor Marcin Luter [Pilch 2007, 71].
Natomiast profesor Szczepański konstatuje:
Religia zastępowała wiele obecnych dziedzin życia. Organizowała odpoczynek niedzielny i świąteczny. Organizowała systematyczne spotkania członków wspólnoty. Zastępowała całość życia kulturalnego. (…) Religia i wiara zostały przekazane przez przodków – tak jak chodniki wydeptane po miedzach czy w lasach. Była niepojęta, mówiła o sprawach boskich, ale równocześnie była częścią dnia powszedniego. Może to z tych czasów, kiedy Boga nie szukało się w wielkich i wspaniałych świątyniach, ale kiedy on sam przychodził do wiernych, do ich domów, gdy go wzywali w ciężkich chwilach lub śpiewali pieśni ku jego czci, utwierdził się osobisty kontakt z Panem. Ta wiara stanowiła część codzienności i było wiadomo, że Bóg towarzyszy ludziom, robotnym, przygląda się ich pracy, chwali lub gani. (…) Oczywiście każda wyznaniowa grupa żywiła naturalne poczucie wyższości i lepszości. Mało jednak obserwowało się otwartych antagonizmów, chociaż więź wewnątrz wyznania stawiano ponad inne rodzaje solidarności. (…) Wiarę wyznawało się codziennym postępowaniem. Dlatego luteranie wzruszali ramionami na pobożność ludzi modlących się w niedzielę, a zapominających o boskich przykazaniach w życiu codziennym [Szczepański 2003, 68–70].
Śpiew w życiu codziennym ewangelików odgrywał i odgrywa niepoślednią rolę. Dlatego też nie tylko na użytek nabożeństw, podczas których śpiewa się przynajmniej cztery pieśni po sześć, siedem zwrotek, lecz także do domowego użytku (ewangelicy bardzo często śpiewali podczas pracy) wykorzystuje się rzeczone kancjonały, które stanowiły skarbnicę ewangelickiej pieśni. Wydany w 2002 roku Śpiewnik ewangelicki używany przez luteranów i reformowanych w Polsce, a także polskojęzycznych luteranów w Republice Czeskiej, zawiera teksty 955 pieśni. Pieśni te również odzwierciedlają swoistość ewangelickiego języka, zarówno poprzez zawarte w nich sformułowania, jak i poruszaną tematykę. Poniżej kilka przykładów pieśni (wybrane zwrotki) charakterystycznych dla ważnych wydarzeń w życiu ewangelickiej społeczności:
a) śpiewany podczas Święta Reformacji oraz ważnych uroczystości kościelnych hymn Kościoła, autorstwa Marcina Lutra z 1529 roku:
Warownym grodem jest nasz Bóg,
orężem nam i zbroją!
Wybawia On ze wszelkich trwóg,
co nas tu niepokoją.
Stary, chytry wróg czyha,
by nas zmógł;
swych mocy złych rój
prowadzi na nas w bój.
Na ziemi któż mu sprosta?
[ŚE 265,1]
b) pieśń na czas pasyjny (Wielki Post), a szczególnie Wielki Piątek, autorstwa słynnego ewangelickiego pieśniarza ks. Pawła Gerhardta (XVII w.):
O głowo, coś zraniona,
zhańbiona, zlana krwią
i cierniem uwieńczona,
złoczyńcy Ciebie lżą.
O głowo, coś jaśniała
odblaskiem Bożej czci,
lecz teraz wynędzniała –
bądź pozdrowiona mi!
[ŚE 142,1]
c) pieśń (z XVIII w.) na czas Wielkanocy, śpiewana również podczas pogrzebów i wspominania zmarłych oraz w okolicach końca roku kościelnego, zwłaszcza niedzieli Wieczności:
Jezus żyje! Z Nim i ja!
Śmierci gdzież twej grozy cienie?
Jezus żyje, więc mi da
zmartwychwstanie i zbawienie!
Do swej chwały przyjmnie mnie
w tej nadziei wytrwać chcę.
Jezus żyje! Jemu dan wszystek
rząd całego świata.
Jam jest sługa On mój Pan:
hojna czeka mnie zapłata.
Obietnice spełni swe –
w tej nadziei wytrwać chcę
[ŚE 178,1–2]
d) pieśń autorstwa Jana Kochanowskiego na okazję Dziękczynnego Święta Żniw, obchodzonego na początku października:
Czego chcesz od nas, Panie,
za Twe hojne dary?
Czego za dobrodziejstwa,
którym nie masz miary?
Kościół Cię nie ogarnie,
wszędy pełno Ciebie:
i w otchłaniach, i w morzu,
na ziemi, na niebie.
[ŚE 248,1–2]
Zakorzenienie w przywiązaniu do Słowa Bożego pozwala czerpać z tego źródła inspiracje, by za pomocą także nowoczesnego języka i współczesnych sformułowań, będąc wiernym zasadzie sola scriptura, pobudzać do refleksji i obdarowywać mową, która pozwoli i dziś składać wyznanie oraz interpretować rzeczywistość z protestanckiej perspektywy.
Biskup Tadeusz Szurman czyni to w swym tomie wierszy zatytułowanym Malowane niezdarnie w następujący sposób:
a) Na początek
Chyba chcę potęgi Słowa,
chcę tylko sprawdzić
czy przetrwa dłużej niż życie
b) Poezja
Poezja pogłębia pustkę,
gdy jest nijaka,
Syci,
gdy jest pełna pokory.
Daje piękno,
gdy jest niedomówieniem.
c) Żal
Pocałowały się talent z pracowitością
I powstała poezja
Wydaje się nam, że ewangelicka duchowość została zaprezentowana w przytoczonych fragmentach niezwykle przejrzyście.
Jednak, żeby zrozumieć, na czym polega chrześcijaństwo, trzeba poszukać czegoś na kształt czystego w formie momentu klinicznego i wydaje się, że jedynym takim momentem jest Jezus na krzyżu; Chrystus bezsilny; Słowo, które pozwoliło się tak ogołocić, że pozostało niemym obrazem!
– powiada profesor Marek Jerzy Uglorz [2007, 117]. Widzimy zatem, że niepoprawnie poprawny język protestancki tak bardzo ciążący ad fontes, do tych życiodajnych, darowanych przez Boga w swym słowie, niezależnie od tego, czy pozostaje wierny pewnym archaicznym sformułowaniom, czy też posiłkuje się ich współczesnymi odpowiednikami, zawsze ukazuje Słowo jako źródło mądrości i życia. Potwierdzeniem powyższego stwierdzenia niech będzie niewygłoszone kazanie autorstwa ks. generała Adama Pilcha, które, zanim zginął pod Smoleńskiem, napisał na podstawie 1 Listu Świętego Piotra 1, 3–9, przeznaczonego na 1 Niedzielę po Wielkanocy (11 kwietnia 2010 r.):
Czy mamy nadzieję? Nadzieję na coś, nadzieję, którą pokładamy w kimś? Nadzieje mogą być rozmaite, uzależnione od życiowej sytuacji. Niektórzy mają nadzieję na karierę, inni nadzieję na lepszy świat, na uleczenie ich z ciężkich chorób. Do tych nadziei dochodzą nasze codzienne małe nadzieje – na lepszą pogodę, na to, że coś wreszcie stanieje, że tym razem uda się wygrać w lotto.
Ale doświadczamy również tego, że nadzieje nie spełniają się. Kariera się załamuje, w rodzinie się wszystko wali, a zdrowie nie jest tak dobre, jak byśmy tego oczekiwali. Okazuje się, że większość naszych nadziei rozpływa się w powietrzu i nigdy nie realizuje. Gdy umiera nadzieja, pojawia się rezygnacja.
Tekst dzisiejszy mówi o ogromnej nadziei, wykraczającej poza ramy i miarę naszych osobistych pragnień… Jednak Bóg jest Bogiem wszechpotężnym. On ukrzyżowanego Jezusa wzbudził z martwych. To daje światu nową nadzieję, mocną i żywą! (…)
Czy znamy taką nadzieję? Czy nosimy ją w sobie? Jeśli tak, będziemy wtedy wtórować: Błogosławiony niech będzie Bóg, ponieważ On pomimo cierpień odrodził nas ku żywej nadziei na dziedzictwo. Ku nadziei, która prowadzi do niewyobrażalnej radości przez zmartwychwstanie Chrystusa [Pilch 2011, 272–275].
Literatura
Korczago A., 2009, Kościół Ewangelicko-Augsburski (Luterański), [w:] W drodze za Chrystusem. Kościoły chrześcijańskie w Polsce mówią o sobie, red. H. Tranda, M. Patalon, Kraków.
Pilch A., 2011, Byłem przechodniem. Wybór kazań, Warszawa.
Pilch J., 2007, Moja matka i księga Nehemiasza, [w:] J. Pilch, Pociąg do życia wiecznego, Warszawa.
Szczepański J., 2003, Korzeniami wrosłem w ziemię, Ustroń.
Uglorz M.J., 2007, Być zobrazowanym słowem – czyli o wychowaniu do epifanii, „Przegląd Ewangelicki”, nr 3–4.
Winiarska-Górska I., 2009, Język, styl i kulturowa rola szesnastowiecznych protestanckich przekładów Nowego Testamentu na język polski: między nowatorstwem a tradycją, [w:] Polszczyzna biblijna – między tradycją a współczesnością, t. 1, red. S. Koziara, W. Przyczyna, Tarnów.
Zeler B., 2004, Literatura ewangelicka, [w:] Świadectwo wiary i życia. Kościół luterański w Polsce wczoraj i dziś, Bielsko-Biała.